maia14 maia14
726
BLOG

Macierewicz, "talib"?

maia14 maia14 Polityka Obserwuj notkę 34

Antoni Macierewicz chce walczyć o swoje dobre imię, bo ponoć zostało nadszarpnięte, gdy na okładce  "Newsweeka" umieszczono jego wizerunek - w turbanie i ze wzrokiem "macierewiczowskim" - a całość podpisano: AMOK.

Gdyby Macierewicz był gołąbkiem pokoju, to może i warto byłoby go pożałować, ale nie jest.

Za to jest: mącicielem, wielbicielem spisków i - chyba - prezesa Kaczyńskiego, co można było wysnuć z faktu, iż podczas jednej z ostatnich manifestacji, niby dla upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, a tak naprawdę z okazji partyjnego spędu zwolenników PiS, krzyczał: Jarosław, Jarosław.

Macierewicz notorycznie wmawia, że za katastrofę lotniczą winę ponoszą urzędujący: premier i prezydent RP. Ględzi o zaprzaństwie, zdradzie itp. Ostatnio posunął się do insynuacji, że wypadek samolotowy był - praktycznie - wypowiedzeniem Polsce wojny, przez Rosję. Straszył, że będą następne "działania wojenne".

Antoni Macierewicz jest niebepieczny dla polskiej racji stanu, nawet gdy nie traktuje się go całkiem poważnie. Jego wypowiedzi i prezentacje mogą być wykorzystane do rozgrywek międzynarodowych, w których będzie się przedstawiać Polaków, jako wciąż jeszcze warchołów europejskich, pośród których trudno o zgodę narodową, więc po kiego się  z nimi liczyć, jeśli sami ze sobą nie mogą sobie poradzić.

Pamiętam czas, kiedy formowano rząd Jana Olszewskiego. Odbywały się wtedy sejmowe przesłuchania kandydatów na ministrów. Antoni Macierewicz kandydował na ministra spraw wewnętrzych /którym nota bene  został/. Pamiętam też, jaki przejęty po przesłuchaniu kandydata był Aleksander Małachowski, który podszedł do przedstawicieli mediów i wystraszony stwierdził, że oddanie  tego ministerstwa, temu człowiekowi jest bardzo ryzykowne, bo on może podpalić Polskę, a  jego plany na działanie, są widoczne - nawet -  w jego oczach, pełnych nienawiści.

Małachowski miał rację, ale szczęśliwie - wtedy - ministrowanie Macierewicza szybko się skończyło.

Potem Macierewicza odkopał Jarosław Kaczyński, gdy PiS wygrał wybory / w 2005 r./ i ten znów spróbował demolki, tyle, że przy wywiadzie wojskowym. Tu mu się w wielu aspektach powiodło.

Po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, Macierewicz dostał kolejną szansę i zbudował zespół parlamentarny, który wiele nie mógł /i nie może/, ale do mącenia, snucia różnych karkołomnych teorii, jak i przywalania ekipie rządzącej - poprzedniej i obecnej - świetnie się nadał PiS, a co za tym idzie, Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Aktualnie Macierewicz dmie - bałwochwalczo - w trąbę prezesa swej partii, co bywa czasami zabawne, a w co całkiem zgrabnie wpisała się jego karykatura  /oby tylko "Newsweek", w dalszych malunkach - w krzywym zwierciadle - nie przekroczył czerwonej linii, którą już dawno przeszła "GP"/. Nie ma co się - więc - ciskać, bo  z drwiną trudno jest wygrać, a wytaczając przeciw niej armaty, można się jeszcze bardziej ośmieszyć. 

Ale... może dobrym sposobem na nadętych "talibów" jest kpina, bo jak widać, po jej użyciu - wobec nich - czują się rozbrojeni i muszą prosić o pomoc.

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Polityka