Niedawno - w różnych miejscach blogowych - rozbawiały mnie utyskiwania na temat, jak to Roman Abramowicz podkupił miejsce w loży - na Stadionie Narodowym w Warszawie - naszemu prezydentowi i ten będzie musiał siedzieć, w trakcie otwarcia EURO 2012, na dostawianym zydelku.
A raz, na Narodowym nikt nie będzie siedział na dostawianym stołku i dwa, loża vipowska na wynajem, która się - podobno - nazywa prezydencką, nie musi być przeznaczana zgodnie z nazwą. Równie dobrze mogłaby się nazywać królewską, tyle, że wtedy nie można byłoby się czepiać, bo u nas nie ma króla.
Wspomniana loża, to właściwie apartament, o powierzchni 300 m.kw., usytuowany na pierwszym poziomie stadionu. Wnętrze zbudowano przy użyciu szkła, drewna i metalu. Znajdują się tam komfortowe meble, lodówki z alkoholem i innymi napojami. Wynajmujący może zamówić dowolną aranżację wnętrza, a także catering z najlepszych warszawskich restauracji. I cieszyć się pobytem, o każdej porze dnia i nocy.
Roman Abramowicz za wynajęcie loży - na czas mistrzostw - zapłacił ok. 5 mln. zł, bo podobno miał taki kaprys, ale nawet nie jest pewne, czy wykorzysta to, co wynajął. Ale, jako właściciel klubu piłkarskiego Chelsea w Londynie /gdzie też mieszka - od 2003 r./ miał ochotę, jakoś zaznaczyć swe zainteresowanie europejskimi mistrzostwami w piłce nożnej.
Ten facet pozwala sobie na różne przyjemności, bo go na to stać - jego majątek szacowany jest na ok. 24 mld dolarów.
Kiedy, jakiś czas temu przejeżdżałam koło Parku Narodowego New Forest - na południu Anglii - usłyszałam, że w bliskiej okolicy Abramowicz postawił swój kolejny dom, a prawie w kniejach usytuowany jest salon Porsche i kto wie, czy to nie miliarder jest głównym klientem /jakby co.../ .
"Loża prezydencka" jest wynajęta, kasa dla Narodowego popłynęła, wiec tylko się cieszyć, że obiekt otrzymał zastrzyk gotówki na funkcjonowanie. I nie widzę problemu w tym, że nasz prezydent nie będzie się rozsiadał na 300 m.kw. Bo tak naprawdę, żeby poczuć mecz, trzeba siedzieć w mniej odosobnionym miejscu, a najlepiej pośród publiczności. A za szkłem i wśród zaufanych, to równie dobrze można widowisko sportowe oglądać przed telewizorem.
Ot miliony, i bywa, że "samotność długodystansowca".
Inne tematy w dziale Polityka