Wczoraj prezes Kaczyński stwierdził, iż trzeba skrócić do trzech lat kadencję władz PiS. Pewnie ma to być balonik próbny przed mającym się odbyć - w dniach 29-30 czerwca - kongresem partyjnym /na Śląsku/. Może jest to też zapowiedź, iż wciąż jedyny kandydat na prezesa, daje sobie jeszcze trzy lata na czynne uprawianie polityki i szuka godnego następcy.
Dziś - natomiast - w radiu TOK FM wystąpił Przemysław Wipler z PiS - młody wilk partyjny - który chciałby skusić Jarosława Gowina. Twierdzi, że Gowin, to już odczepiony wagonik z Platformy, więc teraz mógłby zostać prominentnym politykiem PiS. Sam tego - pewnie - nie wymyślił, ponieważ wiadomo, że pan Prezes steruje ręcznie swoją partią i nic bez jego wiedzy nie może się wydarzyć. Zapewne Wipler dostał zielone światło na taką zachętę.
I teraz: gdyby Jarosław Gowin się zdecydował... to wtedy prezes miałby przyjemność, aby pokazać temu "brzydkiemu" Tuskowi, iż Gowin jest już jego. Z czasem, to poseł Gowin mógłby nawet zostać "technicznym prezesem", a gdyby pan Prezes miał już ostatecznie dosyć polityki, to jako prezes-senior namaściłby go na swego następcę. No, bo przecież nie posła Macierewicza, który jest tylko bieżącym narzędziem do "pływania" czy posła Hofmana, który przegrywa u Prezesa nawet z jego kotem i tylko chwilowo jest tolerowany oraz wysyłany na strzelania w PO, a także w europosła Ziobro i innych niewiernych...
A Jarosław Gowin po swoim niedawnym odwołaniu z funkcji Ministra Sprawiedliwości, musiał dziś przełknąć kolejną gorzką pigułkę, ponieważ jego reforma sądów w Sejmie przepadła. Zresztą przy aktywnym udziale aktualnego koalicjanta, jak i PiS, która to partia z jednej strony wyciąga do Gowina rękę, aby z drugiej się od niego dystansować. Nie wiem, czy w tych okolicznościach poseł Gowin będzie skłonny dać się "adoptować" prezesowi Kaczyńskiemu.
Inne tematy w dziale Polityka
