A oni nadal nie wierzą
że popiół wyjałowił ich ziemię
nie wierzą w śmierć dla samej śmierci
lecz wypatrują rozgrzeszenia
w strumieniu udomowionej pamięci
hen tam nad gruzami Aleppo cisza
jak makiem zasiał
u nas w Warszawie czasem ktoś przemknie
by po siedemdziesięciu pięciu latach
nieśmiało zapalić świeczkę
sąsiedzi uderzą się w piersi
polityk napomknie coś o godności
świadkowie wydepczą porosłe ścieżki
pomniki otrząsną kurz z granitowych powiek
i wreszcie zakwitną gałązki czereśni
kto jurto o nas opowie
o ludziach z krwi i kości
kto stanie nad symbolicznym grobem
I w zwykłym odruchu solidarności
Zapłacze tu zginął mój brat człowiek