A oni nadal nie wierzą
że popiół wyjałowił ich ziemię
nie wierzą w śmierć dla samej śmierci
lecz wypatrują rozgrzeszenia
w strumieniu udomowionej pamięci
hen tam nad gruzami Aleppo cisza
jak makiem zasiał
u nas w Warszawie czasem ktoś przemknie
by po siedemdziesięciu pięciu latach
nieśmiało zapalić świeczkę
sąsiedzi uderzą się w piersi
polityk napomknie coś o godności
świadkowie wydepczą porosłe ścieżki
pomniki otrząsną kurz z granitowych powiek
i wreszcie zakwitną gałązki czereśni
kto jurto o nas opowie
o ludziach z krwi i kości
kto stanie nad symbolicznym grobem
I w zwykłym odruchu solidarności
Zapłacze tu zginął mój brat człowiek
Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura