Wczoraj, jeden z czytelników mojego bloga poprosił mnie o przybliżenie różnicy między oddziaływaniami magnetycznymi i grawitacyjnymi w modelu pana prof. Bazijewa.
http://manipulatorzy.salon24.pl/165705,propagandowa-mantra-contra-reality#comment_2348521
Robię to z największą przyjemnością, gdyż jednocześnie będę mógł zwrócić uwagę osób interesujących się fizyką na jeszcze jedną różnicę, jaka w najbliższym czasie będzie odgrywała ważną rolę w rozumieniu zasad jakimi należy się kierować, przy analizie wiadomości serwowanych nam przez przedstawicieli oficjalnej nauki i będącymi w ich łapach czasopismami.
Tą różnicę zasygnalizował (oddając prawdziwy charakter tej „sygnalizacji” powinienem był napisać – wypluł z siebie w bezsilnej złości) TcC w swoim urodliwym komentarzu, spłodzonym na blogu St. Hellera:
Ciekawe, że teraz pojawiły sie dwa konkurencyjne prądy: empiryzm, wedle którego naczelnym probierzem poprawności teorii naukowej jest zgodnośc jej przewidywań z faktami empirycznymi, oraz kijowizm, wedle którego naczelnym probierzem poprawnosci jest zgodnoisc z produktami wyobraźni niejakiego Bazijewa.
http://stanislawheller.salon24.pl/164557,logiczno-pojeciowe-uwarunkowania-wielkiej-unifikacji-xix#comment_2349202
To nic, że wypowiedź TcC jest oznaką pełnej bezsilności, lub inaczej – pełnej merytorycznej bezpłodności. Ważne, że została wypowiedziana dobrowolnie przez przedstawiciela oficjalnej fizyki, a więc nie będzie on jej negować post factum, to jest po tym, jak ja dowiodę wyższość waldemaryzmu (w amerykańskim – kijowizm, ale wy rozumiecie, że te amerykańcy tupyje, och jakie one tupyje) nad „empiryzmem” (po europejsku - interpretacjonizmem)
http://www.youtube.com/watch?v=7cQl4et2MzE
cdn (jeszcze dzisiaj!!!)
Inne tematy w dziale Technologie