Znamy już stanowisko dwóch fizyków na temat tej słynnej formuły. Jej autora, Alberta Einsteina i p. S. Błażyńskiego, fizyka z Uniwersytetu Warszawskiego. Niestety z nimi nie możemy wymienić poglądów, a więc nigdy nie dowiemy się, co oni myślą na temat naszych rozważań.
Z pierwszym, dlatego że on już nie żyje, a z drugim dlatego, że nie znam jego adresu.
Jest jednak żywy i aktywny bloger "eine", twierdzący o sobie, że jest profesjonalnym fizykiem, któremu wydaje się, że zjadł wszystkie rozumy i zaproponował wszystkim czytelnikom dyskusję nad tym właśnie zagadnieniem. Było to w listopadzie 2008 r.
W reakcji na moją wymianę poglądów z innym blogerem, wtrącił się i zaproponował nam swoje spojrzenie na dany problem, tj. skąd się wzięła słynna formułka Einsteina.
W obszernym wykładzie na temat wyprowadzenia tej formuły, poinformował nas o tym, że Einstein zdążył przedstawić, aż trzy dowody jej wyprowadzenia, przy czym ostatni z nich, na krótko przed swoją śmiercią, w 1952 r.
Żeby nie było żadnych wątpliwości, że to zagadnienie jest mu dobrze znane dodał od siebie następującą klauzulę:
Korzystam z tekstu wyprowadzenia tej formuły przez samego Einsteina z roku 1952 –go, który kilkanaście lat później skorygował i ulepszył Max Born w znakomitym wykładzie teorii względności[4], a ja swego czasu ośmieliłem się -dla swoich potrzeb dydaktycznych - wprowadzić do tego historycznego dowodu , jeszcze bardziej elementarne ujęcie(rozważam zagadnienie skalarnie , gdy u Einsteina jest ogólniej- wektorowo ) mając nadzieję, że dowód tej -tak podstawowej dla nauczania fizyki we współczesnej szkole-formuły, może być zrozumiały nawet dla przeciętnego ucznia liceum.
http://autodafe.salon24.pl/65122,e-m-c2-z-wyprowadzeniem#comment_1003694
Czy taki "fachman", który na potrzeby swoich indoktrynacyjnych zachodów, pozwolił sobie prześledzić historię dowodzenia tej figni i nawet wykazał nadaktywność polegającą na jej modyfikacji mógłby być recenzentem publikacji S. Błażyńskiego?
Ależ oczywiście, jakie wątpliwości.
Przyjrzyjmy się więc, jak ten salonowy fizyk wyprowadza swoje E = m*c^2.
W celu uniknięcia zarzutu gołosłowności pozwalam sobie na zacytowanie obszernego fragmentu tego unikalnego wykładu, z listopada 2008 r:
Dowód oparty jest na trzech twierdzeniach (lub prawach).
1. Zasadzie zachowania pędu masy w układzie, na który nie działają siły zewnętrzne.
2. Pęd fotonu jest równy p(f) = E/c , gdzie E- energia fotonu
3. Położenie środka masy układu ciał nie ulega zmianie, jeśli na układ nie działają siły zewnętrzne.
Jeżeli nie chcemy zamieniać nauczania fizyki na nauczanie matematyki(a powinniśmy nie chcieć !),to jasne wypunktowanie praw fizyki z jakich będziemy korzystać w postępowaniu dowodzącym, jest niesłychanie ważne.
W eksperymencie pomyślanym, mamy długą rurę, na końcu której są dwa ciała identyczne oznaczone literami A,B.
Na początku ciało A posiada pewien nadmiar energii E w stosunku do ciała B i ten nadmiar emituje w postaci kwantów promieniowania elektromagnetycznego(widzialnego lub nie) wyłącznie w kierunku ciała B.
Na skutek tego występuje “odrzut” i ciało A uzyskuje pęd
1. E/c
ponieważ jest związane z rurą o masie M, to rura uzyskuje prędkość v określoną związkiem
2. M*v = E/c (wynika z zasady zachowania pędu układu)
Ruch rury trwa do momentu pochłonięcia energii kwantu promieniowania przez ciało B. A więc w czasie
3. t = l/c
rura doznała przemieszczenia
4. x = v*t
po połączeniu wzorów 1-2-3 dostajemy
5. x = E*l/M*c2
następnie przenosimy ciało A na miejsce ciała B , a z ciałem B postępujemy odwrotnie. Żadne siły zewnętrzne nie działają na układ. W tej sytuacji położenie środka masy musi ulec zmianie, a to zaprzecza prawdziwości twierdzenia nr.3.
Przypominam! Słowa te były napisane w 2008 r., a więc od czasu pojawienia się tej formułki minęło już 103 lata! Cała ta kombinacja to majstersztych, jakiego nie powstydziby się żadem mistrz od gry w trzy karty. Trzeba ją tylko umiejętnie czytać, gdyż są w niej celowe niedomówienia. O przypadkowych pomyłkach nie ma mowy, gdyż te niedomówienia mają charakter systemowy.
Przeanalizujmy to.
Czym się różni ten dowód od oryginalnej pracy Einsteina? Jest jedna zasadnicza różnica. Tu są dwa ciała i rura, która je łączy. I to jedno wspólne ciało się rusza. A jak pamiętamy, u Einsteina ciało było jedno i do tego tak nieruchome, jakby je ktoś wmurował.
Rura ma masę M. A jaką masę mają ciała A i B? Autor sprytnie przemilcza. Jeszcze się ktoś czegoś doliczy.
Wiemy również, że ciało A jest związane z rurą o masie M. Z tego można wnioskować, że suma mas tego układu wynosi M + Ma. A jeśli dodać do tego, że ciało B też powinno mieć masę i powinno być związane z rurą o Masie M, to suma całego układu Powinna być M + Ma + Mb.
Nie dajmy się jednak posądzić o złośliwość i przyjmijmy, że masa całego układu, tj. rury, ciała A i ciała B wynosi M.
Ciało A wypromieniowuje coś co nie ma masy. Skąd wiem? Ano z zapisu pędu tego co wypromieniowało. Gdyby to wypromieniowane ciało miało masę, to pęd tego czegoś byłby równy Mx*v, a przecież według naczelnego szulera rozdającego karty w tym rozdaniu, ten pęd wynosi E*c.
I tu ciekawostka. To bezmasowe ciało nadało całkiem masowy "odrzut" temu układowi, przemieszczając go o drogę x. Machlojka? Ewidentna, ale udawajmy, że tego nie dostrzegamy.
Co się stało, gdy to bezmasowe ciało doleciało do ciała B? Eine i historia milczy. Logika podpowiada, że teraz to ciało powinno było nadać pęd ciału B (skierowany przeciwnie niż przy wypromieniowywaniu z ciała A) i cały układ powinien był przebyć drogę x, tylko w drugą stronę, czyli wrócić na swoje miejsce.
Gdyby jednak tak się stało, to nie byłoby czego liczyć i cała ta machlojka nie mogłaby mieć miejsca. Co więc robi nasz fizyczny szuler. Milczy na temat tego co się stanie gdy promieniowanie dotrze do ciała B i ... proponuje wszystkim drugie rozdanie: przekładanie ciał miejscami.
A co się dzieje po takiej zmianie położeń? Przypomnijmy sobie jeszcze raz:
W tej sytuacji położenie środka masy musi ulec zmianie,
Mam nadzieję, że po pierwszych trzech wykładach wszyscy czytelnicy jasno widzą, jak nasz szuler przygotowije sobie grunt do szachrajstwa.
Wysłał z Ciała A do ciała B BEZMASOWE promieniowanie, ale ... środek masy musi ulec zmianie.
A wiecie dlaczego musi?
Bo jak nie ulegnie zmianie, to nie będzie co liczyć i nigdy nie dostaniemy wzoru E = m*c^2.
Oczywiście dalszego wywodu nie przytaczam, gdyż już w tym miejscu widać, że to ewidentna machlojka. Ta majchlojka o tyle ciekawa, że próbowano ją zrobić na naszych oczach, to jest w jednym układzie odniesienia.
To jest najbardziej ewidentny dowód na to, że mamy do czynienia z matematycznym szarlataństwem i fizyczną machlojką.
Panie Michale,
Mam nadzieję, że teraz Pan rozumie, dlaczego "Postępy fizyki" opublikowały pracę S. Błażyńskiego. Przecież wszyscy fizycy, to jedna klaka, która będzie do upartego zaprzeczać, że "Król jest nagi".
A nasz Salonowy "eine" to szczególny przypadek. Dzień po opublikowaniu swojego idiotycznego wykładu zablokował mnie dożywotnio. To nie oznacza, że wykreślił mnie ze swojej pamięci.
W każdej stosownej chwili musi do mnie nawiązać, tak, jakbym ja był jego muzą.Ostatnio popis swojej głupoty dał wczoraj, tj. 22 kwietnia, publikując komentarz, którego fragment przytaczam:
Chyba jednak prędzej wislawus stworzy jednię z Niktem ,lub laborant chemiczny zacznie pisać poprawnie wzór Einsteina
E= c^2 *m
a nie jak teraz pisze błędnie
E= m*c^2
http://autodafe.salon24.pl/410878,kwantowy-swiat#comment_6034195
Ten "laborant chemiczny" to oczywiście o mnie. Miało być obraźliwie, ale jestem ciekaw co na ten temat miałby do powiedzenia Barbie, człowiek, który o sobie pisze tak: "połowę życia spędziłem w laboratoriach fizycznych".
Odpowiem einemu tak: wolę być laboratntem chemicznym, czy nawet sprzątaczem w laboratorium chemicznym, niż tym, który w 2008 r. w wykładzie "E= m*c^2 z wyprowadzeniem" pisze tak:
Skąd po prostych przekształceniach dostajemy
m = E/c2
Lub
E = m*c2
A 22 kwietnia 2012 twierdzi, że:
pisać poprawnie wzór Einsteina
E= c^2 *m
a nie jak teraz pisze błędnie
E= m*c^2
Żenujące. Przecież ten człowiek kompromituje całe środowisko fizyczne. Czy ktoś domyśla się dlaczego on to robi? To jakiś nasłany agent?
W następnym wykładzie pokażemy równoważność masy i energii z pozycji waldemara.m
Inne tematy w dziale Technologie