Czyli traktat o baranach naukowych cz.3
Ślepiec, lub po prostu głupiec, kryjący się pod pseudonimem INTAQ (nie, nie mogę go nazwać nawet baranem, takie to zero) wysila się na "mondrości" nie zdając sobie sprawy, że doprowadza mnie do histerycznego śmiechu:
Idea która mogła by się bronić musiałaby być spójna i zgodna z pewną częścią fizyki której nie obala lub rozwijać obecną, nie obserwuję takiego trendu
Czy ja się śmieję z tego cytatu? Ależ nie! Ja się z nim całkowicie zgadzam, a śmieję się z tego wszystkiego co składa się na cały komentarz tego głupca i stanowi paszkwil o obalaczach.
Gdy wziąłem pierwszy raz do ręki książkę prof. Bazijewa "Podstawy jedynej teorii fizyki", wydanej w Moskwie, w wydawnictwie "Pegdagogika", w 1994 r., to już w notce bibliograficznej, znajdującej się na 4 stronie przeczytałem:
Przy tym, rozwijana autorem koncepcja nie ma ani jednego podobieństwa do obowiązującej fizyki teoretycznej, chociaż jest zbudowana całkowicie na już zgromadzonym eksperymentalnym i obserwacyjnym materiale.
Byłem zdumiony. Jak dana idea może całkowicie różnić się od obowiązującej fizyki teoretycznej, a przy tym CAŁKOWICIE opierać się na eksperymentalnym i obserwacyjnym materiale.
Okazało się, że diabeł kryje się w szczegółach Wystarczyło wprowadzić do znanego materiału jedną cząstkę elementarną, żeby zmienił się charakter całego pakietu.
Już na 6 stronie spotykamy taki fragment:
Stałe Boltzmana (w ukrytej postaci) i Plancka [1] były wyprowadzone jednocześnie, w jednym artykule M. Plancka z 1900 r. Pierwsza z tych stałych szeroko stosuje się w termodynamice gazów, podczas gdy stała Plancka nie wykorzystuje się. Wszystkim wydawało się, że stała Plancka nie ma żadnego stosunku do stanu rzeczywistych gazów, jednak, jak to będzie dokazano później, taki pogląd jest głęboką pomyłka.
Kilka stron rozważań i już na 14 stronie znajdujemy hipotezę (jak kto woli ideę):
... stała Plancka jest momentem pędu cząstki x.
a na 16 stronie mamy przedłużenie tej myśli:
W taki sposób, bez najmniejszego naciągania, rozwiązano jakościową stronę stałej Plancka – ona jest połową momentu pędu cząstki x wchodzącej w skład atomu.
W 1934 r., na jednej z Solvayowskich konferencji Max Planck powiedział następujące słowa:
Przed tym, który odkryje sens fizyczny stałej h, roztoczy się głębia oceanu wiedzy!
Od tamtego czasu minęło 60 lat i dopiero Bazijew D.H. zwrócił uwagę na jednostkę stałej Plancka. Przypomnijmy ją sobie:
Stała Plancka(oznaczana przez h) jest jedną z podstawowych stałych fizycznych. Ma wymiar działania, pojawia się w większości równań mechaniki kwantowej.
Historycznie stała Plancka pojawiła się w pracy Maxa Plancka na temat wyjaśnienia przyczyn tzw. katastrofy w nadfiolecie w prawie promieniowania ciała doskonale czarnego. Planck stwierdził, że energia nie może być wypromieniowywana w dowolnych ciągłych ilościach, a jedynie w postaci "paczek" (kwantów) o wartości hν, gdzie ν jest częstotliwością.
Stała Plancka w układzie SI jest równa:
h= 6,626 069 57(29)·10^-34 J·s = (kg*m^2*s^-2)*s = kg*m^2*s^-1
W tym miejscu trzeba podkreślić, że do dzisiejszego dnia wszyscy uważają stałą Plancka kwantem energii promieniowania i tylko!!! Jeśliby jednak ktokolwiek zadał sobie trud uważnie przestudiować publikację Plancka "O prawie podziału energii w normalnym spektrze promieniowania" (Ann. Phys., 4, 553-563, 1901), to mógłby przekonać się, że wzór є = h*n - to energia kinetyczna oscylatora wypromieniowującego światło, czyli energia kinetyczna strukturalnych elementów ogrzanego ciała czarnego.
Czy uczeni mieli jakieś wskazówki dotyczące tej cząstki?
Tak, i co ciekawe, działo się to w czasach, gdy jeszcze nie znali żadnej cząstki elementarnej.
Jak wynika z książki "Największa prędkość" (Fiłonowicz S.R, Moskwa, wyd. Nauka, Główna Redakcja Fizyko-Matematycznch Nauk, 1983), poświęconej historii pomiarów prędkości światła, już w połowie XiX w. W.E. Weber i F.Kohlrausch zmierzyli eksperymentalnie wielkość stałej elektrodynamicznej, jako stosunek ładunku elektrostatycznego i ładunku elektrodynamicznego, przechodzącego przez przekrój przewodnika za jednostkę czasu i wywołującego takie same mechaniczne oddziaływanie jak ładunek elektrostatyczny. Ich rezultat v1 = 3,1074*10^8 m*s^-1.
W 1864 była opublikowana praca J.C. Maxwella "Dynamiczna teoria pola elektromagnetycznego", z której pozwalamy sobie przytoczyć maleńki fragment:
"... Jak wynika z elektromagnetycznych eksperymentów Webera i Kohlrauscha, v1 = 3,1074*10^8 m*s^-1 jest ilością elektrostatycznych jednostek w jednej elektromagnetycznej jednostce elektryczności, a to, odpowiednio do naszych eksperymentów, powinno być równe prędkości światła w próżni."
Z powyższego jednoznacznie wynika, że Maxwell w 1864 r. apriori postawił znak równości między prędkością światła i stałą elektrodynamiczną. Jednak mała różnica między stałą elektrodynamiczną v1 i prędkością światła c = 3,13*108m*s^-1 (rezultat Fizeau z 1849 r.), czy c = 2,98*10^8 m*s^-1 (rezultat Foucault z 1862 r.), dziwi Maxwella i naprowadza na następującą myśl:
"Takie małe różnice między rezultatami najprawdopodobniej wskazują na to, że światło i magnetyzm są przejawami jednej i tej samej substancji ...".
In his 1864 paper A Dynamical Theory of the Electromagnetic Field (Philosophical Transactions ofthe Royal Society of London 155, 459–512 (1865)) Maxwell napisał na 499 stronie:
The agreement of the results seems to show that light and magnetism are affections of the same substance, and that light is an electromagnetic disturbance propagated through the field according to electromagnetic laws
W tym właśnie podsumowaniu kryje się sama genialna myśl Maxwella, której tym niemniej nikt nie zauważył.
Genialność tej myśli Maxwella kryje się w tym, że rzeczywiście u światła i magnetyzmu jedna i ta sama substancja – elektrino.
Odkrycie elektrino, przewidziane Maxwellem i Planckiem, a dokonane przez profesora D. Bazijewa, jest największym odkryciem w XX wieku. Ono wyznacza drogę do rewizji 150-cio letniej historii w rozwoju fizyki i innych nauk przyrodniczych.
Wniosek: Dany tekst zadaje druzgocący cios kłamstwom rozpowszechnianym przez oficjalną naukę i jej odmóżdżonych klakierów, o tym, że Bazijew i ja staramy się zbudować nową fizykę na gruzach starej fizyki i w oderwaniu od jej osiągnięć!
Jednak jest coś symptomatycznego w tym, że z takim spokojem przeciwstawiamy się temu presingowi, jaki na nas próbuje się czynić. Przecież my doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że wszyscy ci wielcy uczeni (Kopernik, Kepler,Galileusz,Newton, Maxwell) żyli i pracowali w czasach, gdy jeszcze nikt nie znał żadnych cząstek elementarnych
Podkreślić należy, że Einstein był pierwszym fizykiem, który zrozumiał, iż odkrycie fizycznego sensu stałej Plancka doprowadzi do przepisania fizyki i dał temu wyraz w słynnej dyskusji-sporze z Bohrem, jaka miała miejsce na jednej z solvayowskich konferencji.
Na zakończenie mała remarka:
Nie ma drugiej idei tak ściśle związanej z oficjalną fizyką, jak odkrycie nowej cząstki elementarnej dokonane przez Bazijewa.
Kim jest Bazijew? Absolwent wyższej uczelni. Chemik i biolog jednocześnie. W ramkach dysertacji kandydackiej badał procesy chemiczne, fizyko-chemiczne i termodynamiczne zachodzące w organizmach żywych, a to świadczy o tym, że musiał pogłębiać swoją wiedzę z fizyki, a w szczególności termodynamikę.
Nie może więc dziwić jego głęboki związek ze Stałą Plancka, którą wszyscy inni, a w pierwszym rzędzie barany naukowe traktują od samego początku jak coś dane i nie podlegające analizie.
O tym, że wykształcenie fizyczne jest tyle samo warto dla postępu technicznego, co wpływ eunuchów na przyrost demograficzny, niech świadczy jeden przykład.
W końcu 1931 r. francuski inżynier i wynalazca Georges Joseph Ranque zgłosił do Urzędu Patentowego wynalazek nazwany później "Rurą wirową".
Francuscy fizycy wyśmiali w 1933 r. wykład Ranque'a na forum Fransuskiego Towarzystwa Fizycznego, ponieważ według nich praca rury wirowej, w której zachodziło rozdzielenie powietrzta na gorący i zimny potoki, przeczyło prawom termodynamiki.
Ranque otrzymał patent dopiero w 1934 r. i to nie we Francji, a w Stanach Zjednoczonych.
Dzisiaj takie rury wirowe mają w swoich pracowniach nawet barany naukowe (Snafu) i dają pełne świadectwo tego, jak łatwo fałszować historię nauki.
Inne tematy w dziale Technologie