HareM HareM
79
BLOG

Dalszy ciąg rozważań o wyższości Świątek nad jej obecnie najgroźniejszymi rywalkami

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 7
Przewaga jest KO-LO-SAL-NA

Pisząc na ten temat trzy dni temu, podałem statystyki dotyczące najlepszych 20. aktualnie tenisistek na świecie. Ktoś może powiedzieć: „Przepraszam, ale określenia „najlepsza” to można używać w stosunku do trzech, pięciu albo, niech będzie, do 10. sportsmenek, a nie do nie wiadomo ilu”. Pomijając, że to taka sama bzdura jak „20 najlepszych”, bo, de facto, najlepsza to jest jedna, to wyjdę wszystkim Niewiernym Tomaszom naprzeciw. Proszę bardzo. Przy czym dzisiaj uwzględniam już zakończony w poniedziałek turniej w Cincinnati.

Najlepsza trójka. Czyli Iga, Sabalenka i Coco. Z Sabalenką 8:5, z Gauff 11:4. Razem w meczach z tą dwójką 19:9. Procentowo 67.86 (19/28).

Pierwsza piątka, czyli dwie wyżej wymienione, Pegula i na dokładkę Andriejewa. Z Pegulą 6:5, a Rosjanką 1:2. Z całą czwórką łącznie 26:16. Procentowo 61.90 (26/42).

No i czołowa 10-tka. Dochodzą Keys (5:2), Żeng (7:1), Anisimowa (1:0), Paolini (6:0) i Rybakina (6:4). Bilans z wszystkimi dziewięcioma rywalkami 51:23. Procentowo 68.92 (51/74.)

Rywalki więc i tutaj wyglądają przy Polce blado, jeśli nie jeszcze bladziej. Najlepiej z nich Sabalenka, której bilans z sześcioma zawodniczkami aktualnej (po Cincinnati, w stosunku do poprzedniego rankingu, zmieniło się tylko w niej to, że Paolini awansowała w górę, reszta bez zmian) czołowej 10-tki jest dodatni, a tylko z trzema ujemny. Bilans spotkań 48:34. Tuż za nią Pegula (5-1-3), która nie zmierzyła jednak dotąd rękawic z Andriejewą. Amerykanka wygrała z rywalkami 24 mecze, przegrała 18. Czwarta, mimo pogorszenia się jej bilansu w Cincinnati, jest Gauff (4-2-3 i minusowy bilans spotkań 26:27) Na piątym miejscu Keys (3-4-2). Jej bilans pojedynczych meczów, głównie ze względu na liczne porażki ze Świątek i Sabalenką, jest też ujemny (15-18). Amerykanka nie spotkała się jeszcze nigdy ze swoją rodaczką Anisimową. Tuż za nią właśnie Anisimowa (3-3-3, bilans meczów też remisowy 10:10, oprócz Keys nie grała też z Rybakiną). Za tą dwójką Andriejewa (3-1-5, 8 spotkań wygranych, 14 w plecy, nie grała jeszcze nigdy, jak wspomniałem wyżej, z Pegulą). Na ósmej pozycji Żeng (3-0-6 i mecze 10:22). Przedostatnie miejsce dla Paolini (2-1-6) z bilansem pojedynczych spotkań 10:28. Tabelę, mimo rewelacyjnego występu w Cincinnati, zamyka (co wielu pewnie zaskakuje, a to przecież suche fakty) Rybakina, która ma dodatni bilans tylko z jedną z tego grona, tj akurat z Żeng, a aż z sześcioma jej bilans jest ujemny. Przed Cincinnati był jeszcze gorszy. Przy czym pojedynczych wygranych Rosjanka w kazachskim dresie ma dużo więcej aż od pięciu z rywalek. Jej bilans w tym zakresie to 18:25.

Czy ktoś ma jakieś pytania? Na wszystkie, jak to mówią, chętnie odpowiem. Jeśli oczywiście będę potrafił. I jeśli będą na temat.

Nasuwać może się, moim zdaniem, tylko jedna wątpliwość. Taka oto, że Iga jest w optymalnym punkcie kariery, a jakaś część pozostałych niekoniecznie. Albo ją, tę wielką znaczy, tak jak Andriejewa czy nawet Gauff, dopiero zaczynają, albo są już raczej, tak jak dajmy na to Keys, Switolina czy Pegula, bliżej końca niż początku swoich karier. I te statystyki Igi mogą się, prędzej czy później, pogorszyć. I tu się zgadzam. Wszelkie statystyki są najbardziej obiektywne wtedy, jeśli dotyczą sportowców, którzy już zakończyli karierę. No tylko że w wypadku Igi to ja bym musiał czekać z tymi salonowymi tytułami i tekstami jeszcze dobrych kilka, jak nie dziesięć, lat. W dodatku nie mając żadnej pewności, że mi ich Szanowny@Admin, o tytułach myślę, nie wypaczy:).

To ja się nie zgadzam i wolę Szanownego@Admina sprawdzić już teraz. Więc piszę.

A piszę jak jest. I żadne Gilberty, Janowicze i inne takie tego nie zakrzyczą, ani nie wymażą. Mamy tenisistkę, która w pojedynkę radzi sobie z całą armią Amerykanek, świetnie i systemowo szkolonych Czeszek, tresowanych Rosjanek, hodowanych w różnych ekstra szkółkach Włoszek, Hiszpanek czy Chinek, że resztę sobie daruję.

Więc zacznijmy wreszcie Nasze Dobro Narodowe szanować i doceniać. Wszyscy jak jeden. Kto wie czy się bowiem w dwudziestu najbliższych latach polskiemu sportowi takie trafi.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Sport