Czy Robert Lewandowski będzie w tym sezonie zawodnikiem pierwszego składu Barcelony?
Co do tego czy najlepszy, to można pewnie dyskutować, ale na pewno najsłynniejszy w historii polski piłkarz, wszedł był właśnie w wiek dla sportowca, nazwijmy to może jak Bóg przykazał, schyłkowy. No chyba, że za pełnoprawnych sportowców uznamy panów rzucających strzałkami do tarczy albo grających w kręgle tudzież w snookera lub bilard. To wtedy, być może, nie do końca. I proszę mi nie rzucać przykładami typu Kasai czy inny Ammann, bo mówimy o sporcie zawodowym przez duże „S”, czyli na poziomie światowym, a nie drugiej czy trzeciej ligi, wszystko jedno czy piłkarskiej czy skokowej.
No więc dziś Nasze, Byłe Już (jeśli przyjąć, że dany kraj ma w danej chwili prawo posiadać tylko jeden taki egzemplarz), Dobro Narodowe kończy 37 lat. To jest mimo wszystko, zważywszy jeszcze pozycję, na jakiej występuje, bardzo dużo. Co prawda Lewandowski wciąż powtarza, że jego ciało jest znacznie młodsze niż na to wskazuje metryka, no ale jego kontuzje są jednak w ostatnim czasie znacznie częstsze niż jeszcze parę lat temu. I rodzą większe konsekwencje. Przykładem choćby poprzedni sezon. 36-letni „dziadek” strzelał do marca, czy nawet początku kwietnia, jak na zawołanie. Przyszła kontuzja i co? No właśnie. Nic. I nie chodzi tylko o gole, ale i, nazwijmy rzecz po imieniu, lipę, jaką przez cały koniec sezonu nasz internacjonał odstawiał.
I teraz, jak się dowiadujemy, znów nie gra z powodu kontuzji. Inaugurację ligi miał z głowy, co z drugim meczem nie wiadomo. Tymczasem konkurencja w klubie nie śpi. Torres od roku gra naprawdę świetnie i zasadnie przebiera nogami, by wygryźć Polaka ze składu. Wygryźć w sensie pozytywnym, rzecz jasna. Żadnych zakulisowych zagrywek Hiszpan nie stosuje. Myślę, że gdyby nie epicka wspólna historia Flicka i Lewandowskiego w Bayernie, to Torres byłby w tej chwili pewnym kandydatem do pierwszego składu. Z Mallorcą w sobotę znów strzelił ważnego, ina dodatek pięknego, gola. Jest też Olmo który, jeśli dostaje taką szansę, fantastycznie potrafi wywiązać się z roli fałszywej 9-tki w sytuacjach, kiedy Robert nie może grać. No i doszedł Rashford.
BTW. Ta, rozpętana w polskich sportowych mediach na trzy bite dni, nagonka na Anglika z powodu przestrzelenia przez niego w dogodnej sytuacji w jakimś podrzędnyum meczu, jest wyjątkowo niesmaczna. W ten sposób, panowie, redachtóry, miejsca nikomu w pierwszym składzie nie wywalczycie. Lewandowski będzie musiał o to zawalczyć sam. Bez waszej, jakże cennej, pomocy. Przy okazji przypomnijcie sobie wszystkie, nieziemskie skądinąd, pudła Roberta w lidze hiszpańskiej (nie tylko to z pamiętnego meczu 4:0 z Realem, bo były jeszcze większe) i uspokójcie emocje. Na pewno to pojedyncze pudło Rashforda o niczym, w kontekście składu, nie przesądzi. Bądźcie raz poważni.
Oczywiście. Jak każdemu kibicowi Roberta, marzy mi się, żeby w obecnej kampanii Lewandowski imponował tak, jak w pierwszej części poprzedniego sezonu. Jeśli będzie grał tak jak wtedy, to o miejsce na boisku martwić się nie musi. Wszystko jedno w jakiej formie będą Rashford, Olmo czy Torres. Ale czy będzie? That is the question.
Na wiosnę, po powrocie do gry, w ogóle nie czuł piłki. A jak już ją dostał, to odbijała się od niego jak od ściany. Raził wręcz nieporadnością i, szczególnie na tle kolegów z formacji ofensywnej, brakami technicznymi. Był wolny w reakcjach, do wszystkiego spóźniony. Momentami odnosiło się wrażenie, że Barca gra w 10-tkę przeciwko dwunastu rywalom. Bo tak to rzeczywiście wyglądało.
Myślę, że na powtórkę z rozrywki w tym sezonie szans nie będzie. Flick już sobie na to nie może pozwolić. I nie pozwoli. Wtedy mógł, bo Lewy poniósł w 2/3 sezonu wielkie zasługi, a dodatkowo gra Realu sprawiała, że pod koniec sezonu sytuacja w tabeli była, jaka była. Barca zdobyła tytuł, wygrała tez na dodatek Puchar Hiszpanii. Mogła zdobyć triplet, ale wielbłąd Flicka z wystawieniem niepełnosprawnego Lewandowskiego ją tej szansy pozbawił. Aż się dziwię, że tak mało się o tym w Hiszpanii pisało. Takiego wielbłąda w tym sezonie Niemiec już na pewno nie popełni. Jeśli Robert chce stanowić w tym sezonie o sile Barcy, to musi grać tak jak trzy i jedną jesienie temu. Bo jak nie, to siądzie na ławie. I może z niej długo nie wstawać. Nie będzie zmiłuj się.
Dobra. Powiedziałem swoje. Teraz dodam, że mam nadzieję, że 37-letni Robert Lewandowski da jednak radę. Czego jemu, Państwu oraz sobie z całego serca życzę.
Najlepszego, Najwybitniejszy Polski Snajperze! Dwóch mendli goli w najbliższych rozgrywkach i 15-tu w Lidze Mistrzów. W reprezentacji też by się trochę przydało. I żeby miał kto podać…
Inne tematy w dziale Sport