Od paru dobrych lat, praktycznie od czasu kiedy Małysz zaczął należeć do ścisłej szpicy światowej, mistrzostwa naszego kraju w skokach narciarskich traktowane są przez rodzimą federację jako zło konieczne. Takie przynajmniej wrażenie można odnieść patrząc na terminy rozgrywania tych zawodów.
Czy ktoś sobie wyobraża, że o tytule mistrza Polski w jakiejkolwiek innej, istotnej dla naszego sportu w takim stopniu jak skoki narciarskie dyscyplinie, decydują zawody, których termin ustala się na wariackich papierach w ostatniej chwili i na kilka dni przed końcem roku? I czy ktoś sobie wyobraża inną taką dyscyplinę, gdzie w rozgrywce decydującej o wspomnianym tytule nie bierze udziału ponad połowa z piętnastu najlepszych jej przedstawicieli w kraju? Nie wspominając o tym, że w konkursach na skoczni średniej mieli nie brać udziału TRZEJ ZDECYDOWANIE NAJLEPSI OBECNIE SKOCZKOWIE W POLSCE (na szczęście zawody odwołano). No, widzicie. Nikt sobie nie wyobraża. A w skokach takie rzeczy rok w rok. Na porządku dziennym.
Porównajmy to do jakiejś gry zespołowej, bo tam łatwiej o przykłady. Gdyby tak w lidze siatkarzy nie grał, dajmy na to, Jastrzębski Węgiel, Politechnika, Pamapol, Zaksa i, powiedzmy, Delecta. Co z tego, że wystartują Skra, Asseco i Tytan? Czy te mistrzostwa byłyby pełne? Czy byłyby w ogóle uznane przez ludzi siatkówki za mistrzostwa? Albo może przykład z piłki, bo więcej gości to kręci. Czy jeśli zespoły zajmujące w tej chwili miejsca od, powiedzmy 6-tego do 14-tego, czyli m.in. Lech, Polonia, Ruch czy Lechia nie brałyby udziału w rozgrywkach to ktoś z branży odważyłby się takie rozgrywki nazwać dziś pełnoprawnymi Mistrzostwami Polski zastępując te zespoły jakimiś ersatzami z I ligi?
Żeby posłużyć się też jakimś sportem indywidualnym, choć będzie trudno bo lekkoatletyka (o innych dyscyplinach sportu nie wspominając) i jej poszczególne konkurencje nie mają, w masie, tylu uprawiających je na odpowiednim poziomie przedstawicieli co skoki. Ale niech będzie. Czy ktoś potrafi sobie wyimaginować, żeby w biegu finałowym na 400 m mężczyzn w mistrzostwach kraju z czołowej grupy kadrowiczów pobiegli tylko Kozłowski, Marciniszyn i, na przykład, Ciepiela? W skokach nie trzeba sobie podobnych sytuacji wyobrażać. W skokach działacze co roku robią nam takie prezenty.
Co roku na Bożonarodzeniowe Święta odbywają się kadłubowe Mistrzostwa Polski. Co roku przynajmniej 5-ciu skoczków ze ścisłej czołówki jest na nich nieobecnych, bo musi występować w tym czasie w Engelbergu na zawodach Pucharu Kontynentalnego. W tym roku padł rekord. Brakło 8 zawodników!
Wszystko to jest pochodną totalnego chaosu panującego przy ustalaniu kalendarza PZN. Nikt, łącznie z prezesem, nie potrafi nadać mistrzostwom kraju odpowiedniej rangi. Wszyscy robią z mistrzostw popychadło tudzież upchajdziurę, którą próbują wstawić w terminarz wtedy, kiedy w Polsce dawno wiosna, a potem (w efekcie braku śniegu) upychać zawody w terminach, które siłą rzeczy kolidują z kalendarzem FIS.
Wyjście jest, moim zdaniem, proste. Kalendarz PZN należy zacząć układać od MP, a nie na nich kończyć. Na przykład, zamiast wysyłać skoczków co roku na bardzo wątpliwej wartości wyprawy do Japonii można w tym czasie zorganizować w kraju MP. A jak ktoś uzna, że jednak wyjazd na Hokkaido komukolwiek może się przydać, to zrobić krajowy czempionat w trakcie bezpośrednich przygotowań do najważniejszych imprez sezonu, bo wtedy: 1.i tak nikt poważny nie startuje w PŚ; 2. może to być kwalifikacja na mistrzostwa
W Mistrzostwach Polski MUSZĄ STARTOWAĆ WSZYSCY NAJLEPSI POLACY. W SKOKACH RÓWNIEŻ. Inaczej po co to nazywać w ten sposób? Nie lepiej od razu nazwać to tak, jak de facto wygląda? Czyli mistrzostwa wprowadzania synów narciarskich prominentów do czołowej 10-tki zawodów i fundowania im potem z tego tytułu różnych „gadżetów”? Myślałem, ze po zakończeniu kariery przez Tonio Tajnera proceder umrze śmiercią naturalną. Ale widzę, żem był w błędzie. Trwa nadal. W najlepsze. I jeszcze się go pewnie bezczelnie argumentuje „wyższą koniecznością”.
Panowie działacze! Nie ustalajcie durnych terminów to nie będziecie „musieli” relegować połowy krajowej czołówki z udziału w najważniejszej imprezie roku w kraju. Trochę szacunku dla własnego państwa i polskich kibiców, kurwa mać! Coś im się chyba od Was należy. Czy nie?
Inne tematy w dziale Rozmaitości