HareM HareM
546
BLOG

Bronię Małysza!

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 16

W swoim bardzo trafnym skądinąd, moim zdaniem, tekście „Justyna Kowalczyk vs reszta świata” @niepogodzony, analizując bezprzykładną niechęć biegowego lobby wobec naszej mistrzyni, obok wielu bardzo słusznych konstatacji, formułuje sąd z którym w żaden sposób zgodzić się nie mogę.

Jeden z akapitów rzeczonego tekstu brzmi tak: Nie chodzi mi o to , że mistrz z Wisły jest gorszym sportowcem od J. Kowalczyk. Specyfika skoków narciarskich sprawia, że sukcesy osiągają w nich tylko ci, którzy zdolni są myśleć pozytywnie, ale żeby bić się o najwyższe cele trzeba jednak chyba walczyć z przeciwnikami.

Otóż, Szanowny Autorze. Adam Małysz walczy z przeciwnikami. Walczy wszelkimi dostępnymi środkami. Tyle, że ma w tej chwili przeciwko sobie nie tylko astmatycznych (i co tam jeszcze) rywali i wyjątkowo tendencyjnych (jeszcze  bardziej niż w przypadku Justyny) sędziów.  U niego występuje obecnie czynnik dodatkowy. Balast w postaci leciwego, jak na skoczka, wieku.

Jest jeszcze jeden faktor. Rzecz nie do przecenienia. Kowalczyk miała wielkie szczęście. Trafiła pod skrzydła wielkiego fachowca. Profesjonalisty w każdym calu. Małysza przez całe życie szkolili albo amatorzy typu Tajner czy zupełnie nieprzygotowany i nie nadający się do wykonywania tego zawodu Kruczek, albo stawiający pierwsze kroki i eksperymentujący na żywym ciele naszego mistrza Kuttin albo bardziej odcinający kupony od dawnej sławy niż stosujący nowoczesne metody treningowe Lepistoe. To porównanie tylko uzmysławia jak wielki dodatkowy wysiłek musiał włożyć nasz skoczek żeby takie straty wyrównać. I jakiego rzędu to talent.

Naciski pangermańskiego (takie bowiem, niemiecko-austriacko-norweskie, jest w skokach) lobby były widoczne od samego początku. Dlatego mistrzem świata z dużej skoczni w Lahti jest Schmitt, dlatego (przez krótki, co prawda, ale zawsze) czas wygrywał nadmuchany balon Hannawald, dlatego mieliśmy specjal-gacie Austriaków w sezonie 2002/03. Pytam się. Gdzie są ci wszyscy, w tym akapicie wymienieni? Ich po prostu już nie ma. Głównie dlatego, że bardzo skutecznie WALCZYŁ z nimi Adam Małysz. Taką wspaniałą, WALCZĄCĄ i skuteczną postawę zaprezentował też w sezonie 2006/07. Efekty, kto się skokami interesuje, znamy. Owszem, Małysz nie zawsze był aż tak skuteczny. Ale zawsze WALCZYŁ. Również wtedy, kiedy jego menago postawił zdecydowanie na znacznie młodszych swoich podopiecznych Morgensterna i Schlierenzauera. I wtedy, kiedy musiał nadrabiać czas stracony przy Kruczku. Zaowocowało to zdobyciem dwóch srebrnych (a gdyby nie zastosowanie, przy aprobacie pangermańskich decydentów, nieprzepisowych wiązań przez starego oszusta Ammanna byłyby dwa złota) medali w Vancouver. W wieku 32 lat! Nie licząc Birgera Ruuda (ale to było ponad 60 lat temu) jest najstarszym medalistą olimpijskim w skokach! To co jest WALKĄ jeśli nie taka postawa?

Walka w skokach wygląda zupełnie inaczej niż w biegach. Tu nie ma bezpośredniego starcia w postaci biegu ramię w ramię. Dlatego może jest to mniej widoczne i widowiskowe. Tu mamy do czynienia z czym innym. Z „wyciąganiem” każdego, czasem również tego nieudanego zupełnie w pierwszej fazie, skoku. Z lądowaniem poprawnym, nie oszukiwanym, telemarkiem w celu otrzymania wysokiej noty za styl. Nie każdy potrafi o to WALCZYĆ w każdym dosłownie skoku. A Małysz potrafi. Zawsze.

W tym się to wyraża. Powtórzę. Małysz ZAWSZE WALCZY. A że mniej krytykuje sędziów? No, mniej. I co z tego?

Dlatego ja bym zdecydowanie optował za stawianiem Kowalczyk i Małysza w jednym szeregu, a nie naprzeciw siebie. Mimo wszelkich różnic są do siebie bardzo podobni. A tym co najbardziej ich łączy jest właśnie wola walki i zwycięstwa. No i zwycięstwa same w sobie. Ja bym nie zapominał, że Małysz jest aż czterokrotnym mistrzem świata, czterokrotnym zdobywcą Pucharu Świata i że wygrał 38 konkursów tego Pucharu. Prawie 3 razy tyle, co pani Justyna. To nie przychodzi samo. To trzeba wywalczyć.

 

PS

Z tą krytyką sędziów też się w końcu poprawił. Coraz częściej w swoich komentarzach nie zostawia suchej nitki na nowym, wprowadzonym po to, by rzeźbić wyniki, systemie. Tyle, że jest sam. Inni zawodnicy czołówki systemu nie krytykują. Z prostej przyczyny. Są najczęściej jego beneficjentami. Ale jak, raz na piętnaście razy, nie są to, chyba dla poprawienia swojego samopoczucia,  wszystkie surmy germańskie, głównie austriackie, larum wtedy grają. Vide Ga-Pa.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości