Nie żebym nakręcał atmosferę. W żadnym razie. Ale tak jak przypomina się różne zestawienia przed różnego rodzaju, niekoniecznie politycznymi, wyborami czy głosowaniami, tak ja postanowiłem przypomnieć dzisiaj zestawienie związane z konkurencją narciarską, która powinna być nam, przynajmniej tak się może przeciętnemu zjadaczowi chleba wydawać, nieco bliższa od innych. Okazja po temu jest dość oczywista. W najbliższą sobotę czeka nas pierwszy, a w przyszły czwartek drugi konkurs skoków o mistrzostwo świata.
Skoki narciarskie to dyscyplina, gdzie bardzo prestiżową zdobyczą jest Kryształowa Kula – puchar, który otrzymuje najlepszy skoczek sezonu. Za takiego uznaje się tego, który uzbierał w sumie najwięcej punktów w cyklu zwanym Pucharem Świata. W skład takiego cyklu wchodzi, w zależności od sezonu, od 20-tu do prawie 30-tu konkursów skoków na nartach.
Ja osobiście, a podejrzewam że nie jestem sam, zdecydowanie wolę imprezy typu mistrzostw świata. Trwają znacznie krócej i są znacząco rzadsze. Przez to, że rzadkie to na pewno bardzo prestiżowe. Nie aż tak jak igrzyska, ale niemal. Ich minus to z pewnością niebezpieczeństwo niereprezentatywności próby. Przykładowo dwa lata temu w Libercu mistrzem został Andreas Kuettel. Oczywiście próba była niereprezentatywną nie dlatego, że zwyciężył właśnie on, ale dlatego, że konkurs rozgrywano w totalnie loteryjnych warunkach wietrznych i w dodatku nagrody rozdano po rozegraniu jednej serii skoków. Niemniej większość wyników zawodów rozgrywanych w ramach MS czy IO, przynajmniej tych które ja oglądałem, można uznać za sprawiedliwe. Patrząc z perspektywy pogody, a nie sędziowania czy “zabiegów’ niektórych ekip, bo to zupełnie inne problemy.
Po tym z lekka przydługim wstępie wróćmy do tematu zasadniczego. Jakby nie liczyć, zawsze wyjdzie, że pierwszy w tej klasyfikacji będzie Adam Małysz. Nasz mistrz , jak ogólnie wiadomo, ma na koncie (i to się nie zmieni do piątku włącznie) 4 tytuły mistrzowskie oraz jeden medal srebrny. To, ze jest samodzielnym liderem ogólnie wiadome być nie musi, ale jest za to faktem. Polak bije wyraźnie wszystkich. Zarówno tych, którzy występowali w czasach prehistorycznych, czyli przed II wojną, jak i tych, którym bliżej do czasów współczesnych. Plecy Małysza oglądają wszystkie największe sławy wszystkich bez wyjątku epok reprezentowanych w skokach narciarskich. Każda epoka miała oczywiście swojego lidera. Ale żaden z nich nie jest w stanie konkurować z Polakiem w ilości światowych czempionatów i medali w nich zdobytych.
Za Małyszem kolejka czy sznureczek najwiekszych postaci tej dyscypliny sportu. Birger Ruud to ikona światowych skoków. Największa przedwojenna sława, która kontynuowała karierę również po wojnie i również wtedy, w wieku prawie 40-tu lat, zdobywała medale na najważniejszych imprezach. Martina Schmitta zna każdy dojrzały i niedojrzały kibic skoków. Chocby z rywalizacji z małyszem sprzed lat 10-ciu.Nie każdy go, widząc jak się już przez dobrych kilka ostatnich lat rozmienia na drobne, może ceni ale, jak widać po przytoczonych niżej cyfrach, znikąd się to ciągłe duże zainteresowanie Niemcem nie wzięło. Świetny bilans ma również w przedmiotowym zakresie idol naszego mistrza – Jens Weissflog. - skoczek, który odnosił wielkie sukcesy zarówno w stylu jakim skakano przed pojawieniem się na skoczniach Jana Boekloeva jak i w stylu “V”. Prawie takim samym dorobkiem może się pochwalić wielka sława drugiej połowy lat 90-tych - Japończyk Masahiko Harada. Podobnie jak inny wielki, wieloletni i równorzędny rywal Polaka, do niedawna będący w ścisłej szpicy narciarskiego peletonu – Fin Janne Ahonen. Tuz za nimi kolejna wielka historyczna postać światowego narciarstwa – Bjoern Wirkola oraz najwybitniejsi pod tym względem reprezentanci demoludów: Rosjanin Napalkow i Niemiec Aschenbach. Tych dziewięciu skoczków potrafiło zostać mistrzem świata więcej niż raz. Wśród tych, którzy są właścicielami jednego złotego krążka, a oprócz tego zdobyli jeszcze medale z innego kruszcu, są jeszcze: uznawany za skoczka wszechczasów Matti Nykkaenen, nazywany jego prawą ręką (mimo, ze sam miał na koncie niewiele mniejsze sukcesy) Jari Puikkonen, Simon Ammann, jeszcze jedna przedwojenna norweska sława – Kristian Johansson, zwycięzca 25-ciu konkursów PŚ w latach 80-tych i 90-tych – Andreas Felder, mający obywatelstwo Czechosłowacji sudecki Niemiec – Willen Dick, sensacyjny, 18-letni wówczas, zwycięzca MŚ z thunder Bay, a póxniej drugi za małyszem w Predazzo Wiking Tommy Ingebrigtsen, najwybitniejszy NRD-owski skoczek przełomu lat 50-tych i 60-tych Helmut Recknagel, wystepujący w latach 80-tych Per Bergerud z Norwegii, austriacka sława początków cyklu o wdzięcznej nazwie Puchar Swiata Armin Kogler oraz, żeby też zakończyć małyszowym akcentem, jego przeciętny trener, ale za to wybitny zawodnik o niefortunnie i bardzo wcześnie przerwanej błyskotliwej karierze – Heinz Kuttin.
A teraz detale (w kolejności: nazwisko – ilość tytułów – drugich miejsc, trzecich miejsc)
1. Adam Małysz 4-1-0
2. Birger Ruud 3-1-0
3. martin Schmitt 2-2-0
4. Jens Weissflog 2-1-2
5. Masahiko Harada 2-1-1
6. Janne Ahonen 2-0-2
7. Bjoern Wirkola 2-0-0
8. Gari Napalkow 2-0-0
9. Hans Georg Aschenbach 2-0-0
10. Jari Puikkonen 1-2-0
11. Matti Nykaenen 1-1-2
12 Simon Ammann 1-1-1
13 Willen Dick 1-1-0
14 Kristian Johansson 1-1-0
15 Andreas Felder 1-1-0
16 Tommy Ingebrigtsen 1-1-0
17 Helmut Recknagek 1-0-2
18 Per Bergerud 1-0-1
19 Armin Kogler 1-0-1
20 Heinz Kuttin 1-0-1
PS
Powiem Wam coś na ucho. Po Oslo ta przewaga będzie znacznie większa. Ale o tym na razie sza:).
Inne tematy w dziale Rozmaitości