20 triumf Justyny

My tu sobie tak spokojnie gadu-gadu, a ostatnich kilka tygodni to chyba najlepszy okres w karierze najwybitniejszego polskiego sportowca-kobiety jest. Dzisiaj obchodziła jubileusz, bo odniosła 20-te zwycięstwo w PŚ. Ale nigdy jeszcze nie zdarzyło jej się wcześniej wygrać 5-ciu zawodów tego cyklu pod rząd. Nawet wtedy gdy, wydawałoby się, przynajmniej po osiągniętych wynikach, była w apogeum. Czyli na koniec sezonu 2008/09 czy w środku sezonu olimpijskiego. To znaczy ja mam na temat tego apogeum formy Polki inną opinię, ale ze względu na to, że Bjoergen w ostatnich dwóch latach nikt nie zdyskwalifikował, to mogę sobie mieć.
Wracając do tematu. Polka idzie jak burza. Od czasu, gdy Norweżkom skończyły się naboje (niektórzy zwą te środki również „wziewami”) wygrywa wszystko co się da i co jest. Rozbija w puch rywalki (bez wyjątku) i ich marzenia o wygranych w tegorocznej edycji Pucharu. Jeżeli jeszcze te marzenia mają, bo zaczynam, chyba wraz z nimi, pomału w to wątpić.
Myślę, że jeśli nic się nie zmieni, to znaczy, jeżeli norweski sztab wojskowy, przepraszam trenerski, nie zmieni strategii i dalej nie pozwoli swoim podopiecznym korzystać z anabolików to Polka, która od dziś jest liderką PŚ, jest w stanie wygrać już wszystkie zawody do końca sezonu i po raz czwarty z rzędu i po raz czwarty zupełnie niezagrożona stać się zdobywczynią Kryształowej Kuli i miana najlepszej narciarki świata. Jest jeszcze warunek numer dwa. Kolano Kowalczykówny wytrzyma. Ale myślę, ze jej ekipa jest wystarczająco profesjonalna, żeby nie narażać Polki na niepotrzebne ryzyko. No i że przede wszystkim ona sama wie, że takie narażanie zdrowia to byłaby skórka nie warta wyprawki.
Czekam na Rybińsk, czekam na Szklarską, czekam na Falun. Ale najbardziej czekam na Oslo. I na wielki rewanż mistrzyni w kolebce narciarstwa.
PS
Swoją drogą to byłoby coś. Wygrać w sezonie pod rząd 14 zawodów. Prawda?:) Mimo tego na Norweżki, jak mniemam, patrzyłbym wtedy bez satysfakcji. Jeśli w ogóle bym patrzył. Bo z jakiej racji miałbym patrzeć?