Sprawdziłem statystyki sensacyjnego Czecha. Ma 26 lat. Rozegrał dotąd, w ramach ATP, zaledwie 50 meczów, z których wygrał 18. W tym roku, w którym gra najwięcej, też ma bilans ujemny. 11-13. Jest setny w rankingu solistów. Najwyższe miejsce zajmował w sierpniu zeszłego roku, kiedy to był 65-ty. W Wielkim Szlemie gra po raz 6-ty, w Wimbledonie debiutuje. Trzy razy odpadał od razu, raz przeszedł pierwszą, raz drugą rundę. W obu przypadkach był to Roland Garros, a więc nawierzchnia skrajnie różna od londyńskiej. W tym i zeszłym roku. Nie ma jeszcze w ATP na koncie żadnego zwycięstwa singlowego. Przed meczem z Hiszpanem raz wygrał z zawodnikiem z pierwszej dziesiątki światowego rankingu.
Wychodzi na to, że Nadal grając z Rosolem równolegle chyba, będąc ciekawym finałowego rywala Hiszpanów, oglądał pokątnie mecz Niemców z Włochami. I tak go to biednego pochłonęło, że wpadł i popłynął. Wszystko, jak widać, ma swoją cenę:).Teraz pewnie żałuje, że się podczas meczu nie skupił na tym co trzeba. Natomiast nie wiem czego bardziej żałują hiszpańscy piłkarze. Tego, że wczoraj przegrał Nadal czy tego, że przegrali Niemcy. Mieliby z nimi w Kijowie niewątpliwie dużo łatwiej. Tak jak potencjalni, przedturniejowi, rywale Hiszpana będą teraz mieli łatwiej w trzeciej i kolejnych rundach Wimbledonu. Ale o jedno doświadczenie są niewątpliwie bogatsi. Wiedzą, że jak im przyjdzie grać z Czechem akurat w niedzielę wieczór to nie powinni jednym okiem zerkać na mecz w Kijowie. Bo Rosol może im zgotować los podobny do nadalowego:).
Inne tematy w dziale Rozmaitości
