Do zera, gdyby napisać, byłoby w tej sytuacji precyzyjniej.
Dziś mieliśmy się okazję przekonać, że do tych naprawdę najlepszych to nam jednak brakuje. Zespoły z najwyższej półki takich sytuacji nie marnują i leżącemu rywalowi, na wszelki wypadek, zawsze zdrowo dokopią.
Polacy tego zrobić nie potrafili. Co gorsza dwie najważniejsze piłki zawalił, przy stanie 24:24, nasz as atutowy i kapitan. Wlazły dzisiaj naprawdę grał świetnie, ale nawet jemu nie można wystawiać 10 piłek z rzędu. A jeszcze szczególnie wtedy jak cały Iran, nawet gospodynie domowe w ichnich sadybach, spodziewają się, że wystawa pójdzie właśnie do niego. A Guma, na przekór wszystkim i wszystkiemu, właśnie w ten deseń. A potem jeszcze sam skrewił. No i zamiast trzech punktów mamy dwa. Mimo rewelacyjnej gry przez dwa i pół seta.
Dobrze przynajmniej, żeśmy tego tie-breaka wymęczyli. Ale kontuzja Winiara nie napawa optymizmem. To jest dla Polski, i to nie tylko w tym turnieju, kluczowy zawodnik. Myślę, że od jutra będzie nam już tylko trudniej. Bo niby co nas nie zabije to nas wzmocni, ale wesoło nie jest. Winiarski dla polskiej siatkówki to w tym momencie więcej niż Błaszczykowski dla polskiej kopanej.
Aha, bo bym zapomniał. Za końcówkę tie-breaka wielkie brawa. Przy czym Iran też w niej pokazał, że na razie do najwyższej półki jeszcze nie dostaje.
Żeby być w szóstce nie możemy jutro przegrać za trzy. Żeby myśleć w jakikolwiek spsób o medalu, to za trzy musimy wygrać. Wybór należy do nas. Żeby się tylko końcówka dzisiejszego trzeciego seta wielką czkawką nam nie odbiła.
PS
Pzreczytałem własnie na Onecie, ze podobno kapitanem jest Winiarski. No to informuję na wszelki wypadek, że ja w moim tekscie słowa "kapitan" uzyłem w stosunku do Zagumnego. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że to on został wybrany kapitanem druzyny.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
