Lepszą, to znaczy wolną od prezydenta, który:
- myli przez 5 lat prezydencki stolec z sedesem
- sprawując urząd patrzy na państwo tylko i wyłącznie z perspektywy wąsko pojętych interesów promującej go formacji politycznej
- w postępowaniu, jeśli już coś robi, częściej kieruje się obcą niż polską racją stanu
- jest zupełnie obojętny na wszelkie zgłaszane mu i trafiające do niego inicjatywy obywatelskie
- kreuje prawo nakazujące obowiązek pracy (bo szkoła to przecież praca) od szóstego roku życia
- tworzy prawo, które nakazuje Polakom pracować niemal do śmierci
- jest półanalfabetą
- bredzi publicznie
- ma na sumieniu czynny udział w aferach, które powinny zamykać drogę nie tylko do prezydenckiego fotela, ale i do stanowiska sołtysa
- 15 (słownie: piętnaście!) minut po informacji o najstraszniejszej w dziejach Polski katastrofie lotniczej, w sytuacji kiedy nie ma jeszcze żadnego oficjalnego komunikatu jakiejkolwiek instytucji, grzebie w gabinecie i dokumentach sprawującego oficjalnie urząd prezydenta, szukając tych, które mogłyby mu zaszkodzić
Itp., itd.
Jednym zdaniem: chcę się w poniedziałek obudzić ze świadomością, że „noc Komorowskiego” jest już za mną i za Polską. Tą litanią się do Ciebie modlę. Wysłuchaj mnie, Panie!
Inne tematy w dziale Polityka