Oczywiście, że po pysku dostała od narodu cała platfusiarnia. Te wszystkie Borusewicze i tym podobne, które mając w rękach instrumenty, nie skorzystały z nich i pozwoliły na przeporowadzenie niedzielnej błazenady. Jednocześnie nie pozwalając na przeprowadzenie referendum obywatelskiego.
Jednakże wynik wczorajszego referendum to, bez dwóch zdań, przede wszystkim klęska Bula. Klęska uzasadniająca jego przejście w polityczny niebyt. Nie chcę się nad tym małym człowieczkiem już więcej rozwodzić. Pożegnam go więc krótko po francusku. Bul, bul, tonę.
Rodzi się tez refleksja ciut szerszej natury. Jest jeszcze w ludziach jakaś elementarna krztyna zdrowego rozsądku. Nieprecyzyjne i i dające ogromną mozliwość różnorakiej interpretacji ogólne pytania nie mogą być przedmiotem ogólnonarodowego referendum. Zdecydowana większośc Polaków to zrozumiała. Oprócz Bula, któremu z rąk wyjęto ostatnią zabawkę i wyprowadzono z piaskownicy, nie zrozumiał tego jeszcze Kukiz. Pitoli coś o przegranej państwa obywatelskiego z partyjnym. Państwo obywatelskie to przegra z partyjnym wtedy, jak w referendum odrzucone zostaną, najpierw szeroko z wszystkich stron dyskutowane, a potem precyzyjnie co do każdego słowa sformułowane, pytania złozone na podstawie wniosków wysuwanych przez miliony obywateli.
Kosztowną gierkę groteskowego Bredzisława mamy za sobą. Miejmy nadzieję, że był to przysłowiowy gwóźdź do wyborczej trumny platfusów.
Inne tematy w dziale Polityka