marek.w marek.w
1842
BLOG

Pogrzeb programu księżycowego "Artemida "

marek.w marek.w Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 62

Po zakończeniu programu Wahadłowców pozostało kilkanaście niewykorzystanych silników głównych. wyprodukowanych " na zapas ". Były to wielkie, skomplikowane i wyjątkowe drogie wielorazowe silniki na wodór i tlen. Dla NASA było jasne, że trzeba je jakoś wykorzystać, postanowiono więc  zbudować nową ciężka rakietę SLS napędzaną tymi silnikami dla powtórzenia wyniku  programu Apollo z przed 50 lat, czyli powtórnego lądowania na Księżycu.  Program nazwano Artemida ( z racji tego, iż była siostrą Apolla ) , a wykonanie powierzono największym koncernom lotniczo-rakietowym.

Niestety, był to typowy  "rozpaczliwiec", od początku skazany na klęskę. W swoich założeniach technicznych SLS po prostu był kopią Saturna V, tylko o wiele głupiej pomyślaną. Rzecz w tym,  że SLS będzie rakietą jednorazową, stąd na pomysł, aby używać w nim wielorazowych silników po Wahadłowcach, niszczonych za każdym razem, wpaść musiał ktoś z perwersyjnym poczuciem humoru. Właściwie jedyną różnica między programami miała być obecność kobiety w ekipie lądującej na powierzchni ( zgodnie z nowymi trendami :-)). Realizacja ciągnęła się latami, koszta dobiły do 30 mld $, a efektów brakowało. Co najważniejsze, szybko stało sie oczywiste, że  w ramach Artemidy nie można zbudować Bazy księżycowej.  Po prostu te parę ton zaopatrzenia, które mógł dostarczyć pojedynczy lądownik wystarczały raptem dla załogi na krótki czas jej pobytu na Księżycu, a budowa stałej Bazy wymagała by dziesiątków, jeśli nie setek ton. Przy czym koszt pojedynczego lotu kosztował "jedyne" ponad 1 mld $...

Patrząc na ten cyrk z boku, nasuwa się twarde podejrzenie, że głównym celem było zachowanie wielotysięcznych zespołów fachowców, osieroconych po upadku Wahadłowców no i spokojne życie ich kierownictwa. Pewnie by sie to udało, od dekad tak funkcjonował przemysł kosmiczny nie tylko w USA, gdyby diabli nie przynieśli Muska, Elona Muska z jego prywatną firmą SpaceX , który wywrócił to spokojne życie do góry nogami. W bieżącym roku budowa i testy prototypów nowego, rewelacyjnego statku kosmicznego Starship osiągnęły stan , który praktycznie gwarantuje w przyszłym , 2021 r. pierwszy start na orbitę. Co prawda w 21 r. i SLS też ma odbyć próbny start ( za drobny 1 mld $ ), ale każdy choc trochę orientujący sie w temacie wie, że jest już za późno.

Po prostu według wiarygodnego  projektu technicznego Starship, pierwszy w historii kosmolot całkowicie wielokrotnego użytku będzie  mógł dostawić na Księżyc wielokrotnie większy ładunek po wielokrotnie niższej cenie za lot.  Dotarło to również do decydentów w Waszyngtonie, którzy faktycznie utopili projekt, choc nieoficjalnie. Co jest oczywiste, w końcu jak wprost oznajmić, że 30 mld $ zostało wyrzuconych na śmieci ? Podatnicy raczej by nie zrozumieli tego dowcipu :-). Dlatego obecny szef NASA , gorący zwolennik Artemidy podał się do dymisji, a  budżet misji na przyszły rok Kongres obciął trzykrotnie, co przesunęło oficjalną datę realizacji na 2028 r. Każdy, kto zna rozmach i tempo działania SpaceX dobrze wie, iż  jest to utajniona decyzja o pogrzebie Artemidy wraz z SLS., bo do tego czasu Starshipy będą regularnie latać do Księżycowej Bazy na Biegunie południowym.

Przy czym pozostaje nadal pytanie, co robić z tymi wielkimi , fachowymi zespołami pracującymi w ramach wielkich koncernów typu Boeing, których doświadczenie i kompetencje są niezwykle cenne. Przecież upadek kolejnego wielkiego projektu może sie dla nich skończyć identycznie, jak dla radzieckiej kosmonautyki, której żałosne resztki obecnie są już tylko obiektem dowcipów. Od dawna w swoich tekstach, w których przewidziałem dzisiejszy pogrzeb  sugerowałem, aby amerykańskie władze stworzyły Konsorcjum dla dalszej budowy i obsługi Starshipów złożone ze SpaceX oraz tych osieroconych powtórnie Zespołów.  Ich kompetencje w zupełności wystarczają dla opanowania przekazanych przez SpaceX technologii, wspartych kilkoma konstruktorami. A rozpoczynająca się własnie  wielka rywalizacja amerykańsko - chińska o dalszy podbój Kosmosu  wymaga zdecydowanych i konkretnych działań bez zważania na czyjeś obolałe Ego. Starshipy są tak wielką szansa dla Ameryki, że przegapienie jej byłoby ogromnym błędem. Miejmy nadzieję, że za aktualnym pogrzebem Artemidy pójdą dalsze kroki.

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie