marek.w marek.w
452
BLOG

Nobody perfect czyli Elona Muska przygody z polityką

marek.w marek.w USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Chyba nikt już nie wątpi, że  Elon Musk jest prawdziwym geniuszem  i to bardzo wszechstronnym, ale jak zwykle bywa, wiąże się to z "drugą stroną medalu". Przez całe życie przyzwyczajony do dominacji nad zwykłymi "zjadaczami chleba" uwierzył, że potrafi równie dobrze działać w dowolnej dziedzinie, w tym i w polityce. A to tymczasem jest wyjątkowo śliskie zajęcie i bardzo łatwo narobić głupot. Na dokładkę mam wrażenie, że pomylił pijar, w którym jest prawdziwym mistrzem z samą polityką, która wymaga dużego doświadczenia i twardej skóry na wzór nosorożca :-)

Na początek pewna uwaga - Musk wcale nie palił się do uprawiania polityki, jednak  został to tego zwyczajnie zmuszony.  Po prostu w miarę tworzenia imperium biznesowego opartego na rewolucyjnych osiągnięciach stawał się automatycznie "wartością polityczną", szczególnie z racji swojej działalności na Twitterze, gdzie obserwujących jego konto liczy się dziesiątkami mln ludzi. W miarę zaś rozwoju swoich firm coraz więcej miał do czynienia z ludźmi władzy, choćby w czasie lobbowania swoich interesów lub obrony przed potężnymi rywalami, a tych przecież nigdy nie brakowało, zarówno w branży kosmicznej jak motoryzacyjnej. Do tego doszła sława najbogatszego człowieka na świecie.

Niestety, już na początku flirtu z polityką  popełnił sporo poważnych błędów  i poniósł ciężką porażkę (pewnie w myśl przysłowia - pierwsze koty za płoty :-)). Pierwszy błąd był nieunikniony, ponieważ wynikał bezpośrednio z jego mentalności, otóż obaj kandydaci na Prezydenta Ameryki szczerze go nie znoszą! Obaj byli już Prezydentami i czuli się (słusznie) najpotężniejszymi ludźmi na świecie, tymczasem Musk ze swoim kosmicznym ego traktował ich ciut lekceważąco na zasadzie - Prezydentów to może być wielu, ale Musk jest jeden! :-) Tak, że ma teraz gwarancję, że niezależnie od wyniku wyborów, będzie miał pod górkę w Białym Domu. Nic więc dziwnego, że aktualnie ogłosił, że nie będzie popierał żadnego z nich.

Przydarzyła się również  paskudna historia z Ukrainą.  Jak pamiętamy, po napaści Rosji to Musk w dużej mierze uratował Ukraińców, zresztą powołam się na opinię Jarosława Wolskiego, że bez Starlinka Rosjanie obecnie staliby na całej długości Dniepru, czyli zajęliby połowę kraju, a nie poniżej 20%. Za to Ukraińcy odwdzięczyli się mu czarną niewdzięcznością, co jest bezpośrednią winą Zełeńskiego, niestety. Musk obserwując straszną wojnę bez końca zaproponował racjonalne według niego wyjście, czyli aby Ukraińcy zrezygnowali z Krymu, którego i tak nie dadzą radę odbić w zamian za tereny zdobyte przez Rosjan w 22 r. Nie wiedział, że w warunkach totalnej wojny liczą się głównie emocje, a nie zdrowy rozsądek. Naraził się na straszny hejt, jakby to on był głównym wrogiem, po cichu popierany przez władze z Zełeńskim na czele. W rezultacie Ukraińcy dorobili się faktycznie wroga, bo Musk nikomu nie daruje atak na swoje Ego i obecnie wprost popiera blokadę dostaw z Ameryki. Wcale mi sie to nie podoba i mam nadal nadzieję, że się z sobą dogadają, jednak piłka jest po stronie Zełeńskiego.

W zeszłym roku  Musk z Ronem DeSantisem  stworzyli Tandem w celu wygrania wyborów na Prezydenta, jednak inicjatywa zakończyła się szybkim krachem i wycofaniem Rona z wyścigu. Pewien wpływ miało na to spóźnienie Muska z budową wielkiej platformy usług internetowych zbudowanych na wykupionym Twitterze, która miała być trybuną dla reklamy politycznej DeSantisa. Jak na razie Musk przeprowadził prawidłowo jedną operację polityczną - gdy naraził się potężnemu lobby Żydowskiemu, od razu pojechał do Auschwitz, by w ten sposób pojednać się ze zbyt silnym przeciwnikiem.

Z dotychczasowych działań politycznych Muska wnioskuję, że zbytnio uwierzył w swój talent polityczny, a tymczasem ewidentnie brakuje mu doświadczonego doradcy politycznego,  który by go chronił przed niepotrzebnym "kłapaniem dziobem" i szkolił w strategii i taktyce politycznej (pod warunkiem, że kochany Elon chciałby go słuchać, bo z tym też bywają problemy :-)) 

Po co tak szeroko opisuję polityczne przygody Muska? Po prostu jestem przekonany, że  stoimy na progu zasadniczej rewolucji  w podboju Kosmosu, gdy wreszcie Starship zacznie regularnie latać TANIO z ogromnymi ładunkami na orbitę i co ważniejsze, bezpiecznie LĄDOWAĆ z powrotem. Otworzy to wrota dla komercyjnego wykorzystania przemysłu orbitalnego, PRZYNOSZĄCEGO WIELKIE DOCHODY, już ni mówiąc o dalszej ekspansji międzyplanetarnej. Oceniam tę Rewolucję za ważniejszą dla Ludzkości niż samochody elektryczne czy nawet samochód autonomiczny, czyli bez kierowcy. Jednak aby sprawnie wykorzystać potencjał Starshipa potrzeba nie tylko ogromnej pracy organizacyjnej i inżynierskiej w ramach SpaceX, ale również skutecznego lobbingu zarówno w Stanach, jak i polityce międzynarodowej. Inaczej mówiąc, znacznie sprawniejszej działalności politycznej. Bo nie ulega wątpliwości, że Elon Musk dopiero się rozkręca w ramach swoich biznesów i zakres jego wpływów będzie się nieuchronnie powiększał.  Postaram się to dokładniej opisać w jednym z następnych tekstów.


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka