marek.w marek.w
357
BLOG

Dlaczego u NAS zdechła Komuna

marek.w marek.w Polityka Obserwuj notkę 13

Jednym z najgroźniejszych i najbardziej wrednych pomysłów każdej tyranii , doprowadzonym przez Stalina do perfekcji , było osamotnienie ofiary. Zawsze , gdy na człowieka padło podejrzenie, niełaska władz, od razu robiło się wokół niego pusto, zostawał  sam, traktowany jak parias. W Rosji działało to bez pudła, dobrze wytresowane społeczeństwo z mieszanka strachu, obrzydzenia, a nawet fascynacji traktowało kazdego kolejnego "wroga ludu", którego im przedstawiano. W takich wypadkach najlepiej było widać geniusz Stalina, jemu nie wystarczał sam strach przed nim, on chciał i potrafił uzyskać również odizolowanie ofiary, jej zohydzenie w oczach ludzi, to był najważniejszy z knutów, trzymających ludzi w bydlecym podporzadkowaniu. Oczywiście po zajęciu innych państw system ten wszedzie został wprowadzony i lepiej czy gorzej, ale działał sprawnie wszędzie, gdzie sięgała reka "Słoneczka Wolności", także w Polsce. Juz po jego śmierci tak wygodne narzedzie nadal b. sie przydawało, szczególnie było to widać po Marcu 68, gdy poszczuto Żydów.( pisze o tym dużo Eli Barbur na swoim blogu).

Wtedy oczywiście nie widziałem tego tak jasno, wszyscy jeszcze nie orientowalismy się dokladnie, jak dzisiaj, na czym polegała komunistyczna" Inzynieria Dusz", mogłem odbierać to raczej na poziomie emocji, może dlatego, mimo upływu tylu lat nie zapomnę nigdy pewnego zebrania, które mi uzmysłowiło, że Komuna nie wygra  z Polakami NIGDY! Było to koło 75 r, za Edzia Wspaniałego, przed Radomiem, gdy wydawało sie, że Socjalizm jednak ma się dobrze, "państwo rosło w siłe, a ludzie w dostatek". W Ministerstwie Ochrony Środowiska znalazłem sie raczej przypadkowo na dużym spędzie urządników mniej lub bardziej waznych, pewnie wiekszość z nich była w Partii. W pewnym momencie zauważyłem pewnego pana, dośc niepozornego, otoczonego wprost widoczna aurą powszechnego szacunku, tak silną, że chyba pierwszy raz widziałem cos podobnego, co ciekawe , to nie było wcale ostentacyjne, to był raczej odruch, najgłebsze emocje zebranych ludzi. Od znajomego dowiedziałem sie, że to był "Orsza" Broniewski, Naczelnik Szarych Szeregów, który pracował w któryms z biur Ministerstwa. MYslę, że wtedy pierwszy raz odczułem, że komuna nie da nam rady, nie zamienimy się w "sowków", niewolników liżacych rekę pana, po prostu zwyczajnie nie potrafimy, nawet ci, co pozornie juz sa obłaskawieni! Powtarzam, ten szacunek to nie była żadna manifestacja, to wynikało z najgłebszych, podstawowych uczuć ...

Nastepny raz, tyko juz na gigantyczna skalę, odczułem podobne emocje na pielgrzymce Jana Pawła II w 79 r, ale to już inna historia...

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka