marek.w marek.w
794
BLOG

BUJDY CENCKIEWICZA

marek.w marek.w Polityka Obserwuj notkę 21

Na początek deklaruję, że raczej nie przeczytam nowej książki Cenckiewicza o agentach wojskowego wywiadu. Na całkiem zasadne pytanie, jakim więc prawem chcę wypowiadać się o nieznanej mi książce, mogę podać 2 podstawowe przyczyny, które z góry ją deklasują:

-pierwsza, mniej w sumie ważna, to to, że nie mam zaufania do niego, jako obiektywnego autora ani za grosz! W swojej poprzedniej książce o agencie Bolku nie tylko nie odpowiedział na 3 podstawowe pytania, które bez odpowiedzi na nie uniemożliwiają zrozumienie całej afery, ale nawet nie próbował :

1. dlaczego Jaruzelkski po ogłoszeniu stanu wojennego i rozbiciu Solidarności nie skłonił Wałęsy do publicznego "pokajania", jak zrobnił to Jan Kułaj( "S" rolników indywidualnych). Jeśli ten był by agentem, to wymierzył by morderczy cios morale opozycji i milionom ludzi popierających "legendę Sierpnia"

2.jesli Bezpieka miała orginały podpisów i teczki  pracy Bolka, to po co specjalny oddział SB w pocie czoła produkował fałszywki, podrzucone potem Komitetowi Nobla?

3. i wreszcie dlaczego Władza Ludowa, mająca tak świetne karty, bo Bolek będąc szefem, mógł spokojnie wprowadzać "swoich" na kluczowe stanowiska, przegrała w końcu całą partię z wielkim hukiem?! "Spiskowcom "wierzącym w Zdradę w Magdalence moge zadać naprowadzające nastepne pytanie -a gdzie była wtedy sławna KGB, bo na zrdowie ten "deal" Sojuzowi na pewno nie wyszedł?!

Jesli dodać do tego termin publikacji książki, czyli połowa kampanii wyborczej, a chyba nawet najbardziej naiwny PIS-owiec nie uwierzy w taki przypadek, to nie muszę dalej tłumaczyć swojego sceptycyzmu...

-druga, jednak jeszcze ważniejsza- Cenckiewicz nie miał dojścia do najważniejszego źródła, czyli archiwów Zachodnich Służb, prowadzących operacje w Polsce i nadzorujących nowych "sojuszników"! oczywiście nie miał tego dojścia, bo nie ma go NIKT! sprawy sa zbyt świeże, zreszta duża ich część jest nadal aktualna i stanowią najściślejsze tajemnice Wywiadów. Tymczasem nawet dla PIS-owca powinno być jasne, że nasze Służby weszły do NATO o wiele wczesniej od pozostałego wojska, prowadząc szereg operacji antyrosyjskich już od początku istnienia III RP.

Oczywiście znajdzie się wielu Prawdziwych Patriotów, którzy zakrzykną, że przecież to Razwiedka przez swoich byłych towarzyszy walki przenikła do jądra zachodnich wywiadów i rozgrywa je do dzisiaj! odpowiedź na te hamletowskie wizje jest prosta i oczywista - nie po to Tajne Służby  Aliantów toczyły przez dziesiątki lat i ostatecznie miażdżąco wygrały rywalizację z KGB, GRU oraz wywiadami z reszty państw "Obozu Pokoju", aby po takim zwycięstwie nagle zgłupieć i nie umieć wykorzystać bezprzykładnej klęski Razwiedki! Co do wierności "polskich towarzyszy", to po pierwsze, ciekawe ilu z nich wierzyło w wiecznie żywe idee Marksizmu-Leninizmu?Odpowiedź chyba może byc jedna... Po drugie, akurat  angielski SIS specjalizował sie od dawna w "przekręcaniu" obcych agentów, wystarczy przypomnieć operację "Janus" w czasie II w.św. Od tamtych czasów znacznie rozwinęli swoje umiejętności, dzieląc sie szczodrze z CIA i innymi sojusznikami.

Warto przypomnieć troche tamte czasy, gdy zawalił się "Niezwyciężony Zw. Radz." i kto żyw uciekał z tonącego okretu, wtedy pochwycono "Akta Mitrochina", wtedy rozleciały sie wszystkie Służby w dawnych Demoludach, a w Zachodnich Wywiadach trwał czas Złotych Żniw, o jakich wczesniej szefowie nawet nie mogli wyśnić w najbardziej szalonych snach. Wtedy też zaszła pozornie b. dziwna i niezrozumiała sprawa- o ile nasze cywilne Służby dość radykalnie zweryfikowano, wywalając masę luda, to WSI została nieruszona, praktycznie w całosci, jakby nigdy nie kierowało nią GRU! jakby Polska była zupełnie samodzielnym państwem, sprawa jasna- agenci WSI załatwili cała sprawę pod stołem, mając haki na Władzę, problem w tym, że w tych sprawach to Zachodnie Służby decydowały, a jakos trudno było sie w nich doszukać naiwniaków...wyjaśnienie więc jest proste i oczywiste- "odkręcono" dużą część dawnych oficerów Informacji, "paląc" w ten sposób całą organizację, bo GRU nie mogło być pewna ŻADNEGO z nich!

Ciekawym następstwem takiego podwójnego agenctwa był fakt, że im bardziej wiarygodny dla Rosjan był dany oficer, tym cenniejszą wtyczką był dla Zachodu, dlatego widok "zewnętrzny" jest często b. mylący.  Natomiast jest ciekawe potwierdzenie faktu, że nasze Służby zdały egzamin i uzyskały wielkie zaufanie u CIA, najlepszym dowodem była afera z więzieniami CIA w Polsce, w końcu taki trefny numer można robić tylko z zaufanymi ludźmi!

Myślę, że wytłumaczyłem , dlaczego trudno traktować te książkę jako dzieło naukowe, a nie propagandowa agitkę, jaka bez wątpienia JEST!

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka