Wiecie co ,ta Kassandra to miała przerąbane...
Doskonale ją rozumiem, przyglądając się tańcowi czarownic, odchodzącemu na Bliskim Wschodzie. Ale zacznijmy od początku:
Gdy w Mogadiszu na skutek spapranej akcji wojskowej w ręce tłumu milicjantów Aidida dostały się zwłoki amerykańskich żołnierzy i cały świat mógł oglądać jak tłum wlecze je po ulicy. W tej sytuacji wszyscy, także sam watażka oczekiwali gwałtownej reakcji wojsk USA, tymczasem prezydent Clinton podwinął ogon pod siebie i kazał wycofać wojska z Somalii. W ten sposób dał fatalny i całkowicie fałszywy przekaz, że na Amerykę wystarczy tupnąć, a ucieknie. Tymczasem to nie Ameryka była takim tchórzem , tylko jej Prezydent, Lewak i wielbiciel multi-kulti, czyli tezy, iz każdy ma swoją rację, co by nie robił ( w dużym uproszczeniu).
Na efekty nie trzeba było długo czekać- Al-Kaida opierając się na tym fałszywym sygnale uderzyła na Amerykę 11.09.01 r., chcąc ja do reszty nastraszyć. Tyle, że rządził juz inny Prezydent, który odwagi i ochoty na wojaczkę miał aż za dużo! ( gdyby tak jeszcze dostawało rozumu...)
W odpowiedzi więc mieliśmy potężne kampanie wojenne w Iraku i Afganistanie, gdzie straty bojowników Allacha sięgały wielu tys. ludzi, a stara Al-kaida została wyniszczona. Tylko cena, która zapłacili wszyscy uczestnicy tej rzezi była ogromna, także i finansowa.
Nie minęło dużo czasu, a sytuacja powtarza się co do joty, jakby nikt nie potrafił uczyć się z niedawnej historii. Znów mamy Prezydenta Ameryki będącego kopią Clintona. Problem z Obamą polega na tym, że jest geniuszem zdobywania popularności i wygrywania wyborów, jako retor bije nawet Tuska. Jednak gdy przychodzi do podejmowania trudnych decyzji, zwyczajnie tchórzy, znów wysyłając całkowicie mylne sygnały. Znów jest to powodem całkowitego niezrozumienia możliwości Ameryki u jej przeciwników i prowadzi do strasznych nieszczęść.
Pomijam tu Putina, który wdał się w ukraińską awanturę bazując na przekonaniu, że również i tu Obama się ugnie, jak w Syrii. Chodzi o inny region, gdzie jego tchórzostwo może przynieść jeszcze gorsze następstwa, niż w przypadku Rosji.
Gdy na Syrii wybuchło powstanie ludności przeciw jej dyktatorowi, Asadowi,( w ramach Arabskiej Wiosny) Obama przeżywał męki Hamleta, nie mogąc się na nic zdecydować. W ten sposób , nie udzielając w porę pomocy umiarkowanej Opozycji doprowadził do gwałtownego rozwoju Islamistów, którzy ściągnęli z całego Islamu, aby walczyć z Asadem, a przy tym stworzyć prawdziwe państwo Islamskie na zdobytych terenach. W ten sposób Obamie udało się spaprać na raz wszystko, co było można :
Opozycja Syryjska bez pomocy z Zachodu przestała się liczyć,
Asad, krwawy bandzior, trujący swoich obywateli Sarinem znów jest partnerem Zachodu w działaniach, zamiast od dawna trafić do piachu lub pudła w Hadze
Co najgorsze, na wielkich, zamieszkałych przez miliony Sunnitów obszarach Syrii i Iraku powstał Kalifat, czyli jakby odtworzone państwo pierwszych Kalifów, prowadzących "dżihad" z fanatyzmem i entuzjazmem, jakich mało było w historii świata.
W swoim opracowaniu o kolapsie Islamu, cywilizacji przegrywającej z naporem nowoczesnej Cywilizacji Globalnej przewidziałem ten przypadek, gdy odpowiedzią części Muzułmanów na współczesny kryzys będzie powrót do pięknych, czystych i oczywistych czasów Proroka i jego ekspansji na świat. W końcu jeśli wtedy sama wiara przyniosła tak wielkie sukcesy, to dlaczego i dzisiaj, gdy wrogowie wydają się być tacy słabi, znów będzie można ponieść Zielony Sztandar w świat?
Jak na złość, wszystko zdaje się sprzyjać ich majakom- Obama daje popis niezdecydowania, sąsiedzi Kalifatu albo sa zastraszeni, albo ugrywają swoje gierki, jak Turcja czy Rosja, albo patrzą bezradnie, jak Europa. W ten sposób państwo, które nagle się pojawiło i wypowiedziało wojnę dosłownie wszystkim sąsiadom, nadal odnosi sukcesy i przyciąga tysiące fanatyków gotowych rżnąć ludzi i umierać za Allacha.
Cały paradoks tej kretyńskiej sytuacji polega na tym, że faktyczne siły Islamistów wcale nie są takie wielkie! Zgoda, wystarczają na rozbijanie wojsk sąsiadów, jak Irakijczycy, Kurdowie czy armia Asada, jednak w spotkaniu z nowoczesnym wojskiem sa bezradni, identycznie, jak pozostałe arabskie armie. W końcu Talibowie, armia Husajna w Iraku czy Kadafiego w bezpośrednim starciu dostawały straszne lanie, ich jedyną nadzieją były działania partyzanckie za plecami cywilnej ludności.
Islamiści nauczyli się unikać ataku samolotów, znają ich moc ale i ograniczenia, dlatego jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest operacja wojskowa prowadzona według jednego kryterium, niezmiennego od początku wojen- skuteczności! Wszelkie ograniczenia służą tylko przeciwnikowi. Dla jasności- skuteczność nie polega na dywanowych bombardowaniach cywilnych miast, tylko na daniu wolnej reki dowódcom wojskowym i zapewnieniu im wsparcia politycznego oraz logistycznemu.
Prezydent Ameryki musi zrozumieć, że ten kryzys nie jest tylko złośliwością losu, ale też okazją do pokazania całemu światu, jak te sprawy załatwiają Amerykanie, na wzór Pustynnej Burzy. Nawet przy obecnym zabagnieniu, jestem przekonany, że do akcji wystarczyłaby jedna amerykańska dywizja z pełnym wsparciem lotniczym. Oczywiście przy współpracy z wojskami koalicji, głównie Kurdami i Opozycją Syryjską.
Ważną rolę powinien odegrać Król Jordanii, potomek krewnych samego Mahometa, który ma pełne prawo ukarać samozwańczego kalifa. Trzeba go przekonać, że zamiast bezradnie czekać na przyjście Islamistów do Jordanii, lepiej użyć swoich Beduinów samemu uderzając na Kalifat.
Celem operacji byłoby wygonienie Islamistów z zajmowanego terenu i wyciśnięcie ich w objęcia Asada- niech sami wyjaśniają swoje pretensje:-)
Oczywiście Islamiści będą się chronić w miastach, za plecami ludności cywilnej, stąd ważna rola koalicjantów, prowadzących lokalne walki i też będących Muzułmanami.
Pewne rzeczy sa przy tym oczywiste:
-same ograniczone naloty nic nie dadzą, do Islamistów niestety trzeba się wybrać osobiście i ich stłuc, jak zawsze.
-oczywiście akcji towarzyszyć będzie wycie Lewaków i pacyfistów, również Arabowie będą wrzeszczeć o kolejnych Krzyżowcach, rzecz w tym, że ta akcja tak czy owak BĘDZIE PRZEPROWADZONA, niezależnie od tchórzostwa władz Zachodu! po prostu Zachodnie Służby nie sa w stanie zawsze upilnować islamskich terrorystów i prędzej czy później uda im się jakiś krwawy zamach W Europie czy Ameryce, a wtedy media wielkim głosem zawołają o odwecie.
-pamiętajmy, każdy dzień odkładania prawdziwej akcji militarnej będzie kosztował o wiele więcej ofiar po wszystkich stronach, ponieważ Kalifat stale wzmacnia swoje siły, a bez udziału wojsk Zachodu nie wierzę w jego pokonanie.
- No i obecny okres, jesienno-zimowy jest najlepszym dla operacji wojsk Białych na pustyniach Bliskiego Wschodu.
Niestety, jako duchowy potomek Kassandry, jestem przekonany, że przeważy niedołęstwo Obamy i wszystko pójdzie tradycyjnie, czyli gdy wielki zamach zmusi wreszcie Zachód do działania. Bo pokazowe ucinanie głów zakładnikom, czyli cywilom amerykańskim czy europejskim jak widać nie wystarczy, zachodni politycy boją się uznać to za świadomą prowokację Islamistów i próbują przeczekac całą sprawę.
Inne tematy w dziale Polityka