Putinowi udało się zatrzasnąć na Rosji bardzo ciekawą pułapkę.
Jestem naprawdę ciekawy, jak potrafi z niej wybrnąć! Chodzi o to, że Krym, zabrany przez Rosję jest zaopatrywany w wodę z terenów Ukrainy, która oczywiście przerwała dostawy. W rezultacie na Krymie zostało wody raptem na miesiąc, góra dwa, nawet dla ludności, natomiast Rosja nie jest w stanie dostarczyć wody fizycznie, odcięta Cieśniną Kerczeńską ( bez mostu).
W rezultacie Putin ma dwa wyjścia, nie wiadomo, które gorsze:
-jeśli dopuści do "posuchy" w kranach "Naszego Krymu", zacznie sie wielki raban w Rosji, już nie mówiąc o Krymczanach. W końcu podobno mieli wrócić do Macierzy, krainy mlekiem i miodem płynącej! A tu nawet woda nie będzie płynąć...
-rozwiązaniem problemu jest zdobycie zbiorników wody zaopatrujących Krym oraz wybicie "korytarza" z Rosji poprzez Mariupol na Krym. Operacyjnie jest to wykonalne, jednak politycznie byłaby to wielka katastrofa!
Widać wyraźnie, że od dłuższego czasu Rosja przygotowuje się militarnie do tej operacji. Narzucają się dwa kierunki uderzeń- jeden z Krymu wprost przez przesmyk( Perekop) na północ w kierunku zbiorników wodnych, tutaj Rosjanie skoncentrowali co najmniej dywizję wojska z licznymi czołgami i artylerią.
Drugim kierunkiem jest otwarty teren na północ od Mariupola, co przy okazji pozwoli go otoczyć i zmusić do kapitulacji tamtejsze ukraińskie wojska, w dalszym planie zakłada się dotarcie na Krym. Rosjanie zebrali już ponad 5 tys. luda wspieranych przez ciężki sprzęt.
Oba zgrupowania stoją gotowe do ataku, najpewniej wsparte będą uderzeniami wojsk na bocznych frontach, jak Donbas.
Nie jest to jednak łatwe do realizacji, ponieważ również Ukraińcy świetnie widzą te warianty, a mając miesiąc na przygotowania, podciągnęli rezerwy i ciężki sprzęt, co oznacza prawdziwą wojnę na skalę bez porównania większą, niż dotąd.
Znacznie ważniejszym kłopotem dla Moskwy jest niemożliwość dalszego kłamania o biednych Separatystach, zmuszonych do obrony przed "faszystowską juntą", rajdu pancernych batalionów przez połowę Ukrainy nijak nie da się nazwać "obroną mieszkańców". A to oznacza faktyczne przyznanie się do otwartej, brutalnej agresji na sąsiedni, blisko spokrewniony kraj.
W ten prosty sposób Putin wszystkim swoim przeciwnikom daje cudowny prezent świąteczny i to znacznie przed terminem! Co więcej, praktycznie blokuje możliwości obrony jego polityki przez licznych "klientów", mniej lub więcej kupionych za petrorubelki. W końcu ze stadium awantury z "zielonymi ludzikami" przechodzi wprost w stan otwartej wojny!
Nie ukrywam, że z Polskiej Racji Stanu taka polityczna katastrofa naszego głównego przeciwnika może tylko cieszyć, bo niesamowicie pogarsza i tak kiepską reputację Moskwy w oczach światowej opinii publicznej.
Tym, którzy sądzą, że furda jakaś tam reputacja, grunt to siła!. mogę tylko odpowiedzieć, że kiepsko rozumieją sprawy współczesnego świata..
Inne tematy w dziale Polityka