Dzisiaj z okazji opublikowania amerykańskiego raportu w Kongresie znów wypłynęła sprawa tzw. "więzień CIA" w Polsce i związanej z tym odpowiedzialności ówczesnych polskich władz.
Z tej okazji należy więc jasno wytłumaczyć parę związanych z tym spraw, o których obecnie chętnie się zapomina:
-Polska wstąpiła do NATO w 10 lat po odzyskaniu niepodległości, czyli wtedy, gdy polskim wojskiem oraz służbami w dużej części kierowali ludzie,
którzy zrobili karierę jeszcze w PRL, podlegli wprost odpowiednim władzom rosyjskim. Co prawda udowodnili swoją lojalność, jednak nie ulega wątpliwości, że okazano nam wielkie zaufanie. W końcu jeszcze w 89 r. oficjalnym zadaniem LWP było natarcie w przypadku wojny na północne Niemcy i Danię! Tak wynikało z obowiązujących planów operacyjnych...
-po 11.09 NATO ogłosiło stan wojny z Al-Kaidą, a prośba o udostępnienie Amerykanom naszego Ośrodka w Kiejkutach pierwszym sprawdzianem naszej gotowości do lojalnej współpracy z NATO oraz Amerykanami. Zwyczajnie nie wyobrażam sobie polskiego rządu, który w tej sytuacji odmówił dość prostej usługi. Szczególnie zaś, gdy dotyczyło to władz wywodzących się z byłej PZPR, szczególnie zobowiązanych Zachodowi za faktyczną pełną amnestię za swoje poczynania w czasach "Komuny".
-jeśli kiedykolwiek mieliśmy przystąpić do rozgrywki z Moskwą o buforowe kraje między nami, jedyną szansą na sukces było pełne poparcie Zachodu. A podstawową sprawą w uzyskaniu tego poparcia mogła być tylko pełna współpraca w dążeniu do wspólnego bezpieczeństwa.
Głównym zarzutem wobec polskich władz, które przekazały nasz Ośrodek CIA dla jej wówczas nieznanych celów ( czyli tortur złapanych terrorystów) jest utrata kontroli prawnej nad częścią terytorium Polski. Polacy nie mieli wstępu, więc i możliwości kontroli, co porabiają obce służby na terenie kawałka Polski.
Dosyć łatwo jednak odeprzeć ten zarzut - to była kwestia zwyczajnego zaufania, iż służby demokratycznego państwa będą działały zgodnie z własnym prawem, a to państwo potrafi dopilnować tego warunku.
Jestem przy tym przekonany, iż każdy Polski Rząd postąpił by identycznie, jak rząd Millera, a Tusk i Kaczyński bez wahania proszeni o pomoc przez Amerykanów spełnili by je.
Jak rzadko powiedzenie - Polska Racja Stanu - pasuje do tych okoliczności. Dzisiaj, gdy prowadzimy bez porównania ważniejszą i trudniejszą rozgrywkę, angażując w nią cały Zachód, powinniśmy być wdzięczni naszym politykom, którzy chociaż w tak podstawowych sprawach potrafią działać w interesie Polski.
Inne tematy w dziale Polityka