No, wreszcie! oto Europa w postaci Merkel i Hollanda na kolanach błaga o możliwość przehandlowania Ukrainy, Pindosy ( Amerykanie) uciekają z podkulonym ogonem, a przed wystraszonym światem objawia się Nowe, Wielkie Mocarstwo...
Tak właśnie wygląda obraz świata tuż przed spotkaniem w Mińsku dla przeciętnego Sowka oraz co bardziej wzmożonych blogerów na naszych forach.
Już od paru dni rosyjska giełda ostro się umacnia, pozycja Putina szczytuje, nawet Julka Łatynina, jedna z najlepszych rosyjskich analityków zdaje się w to wierzyć.
Co więcej, pomijając nawet naszych Prawdziwych Patriotów, którzy tradycyjnie potrafią tylko cicho skomleć- zdradzili, sprzedali, oszukali ( w tym wypadku Ukrainę), nawet byli dyplomaci opowiadają o nowym Koncercie Mocarstw. Przy czym świadomie nie omawiam arcydzieł Agentury Moskiewskiej, co się ostatnio pleni jak wszawica, wysługując za coraz bardziej śmieciowe rubelki.
Dlatego, gdy już skończyłem się śmiać, postanowiłem wprowadzić trochę realu w paru sprawach:
-Merkel i Holland nie mają żadnych formalnych delegacji dla podejmowania decyzji w sprawach Ukrainy,ich zadaniem jest sondowanie możliwości zawarcia rozejmu i omówienie wstępnych warunków podjęcia bezpośrednich rozmów Rosja-Ukraina. Jasne, że są bardzo zainteresowani powodzeniem mediacji, jednak nie występują jako szefowie swoich krajów, tylko ambasadorowie całego Zachodu. Wczorajsza wizyta w USA i Kanadzie dla uzgodnienia stanowiska chyba wystarczająco to udowadnia...
-ostatnio sporo zamieszania w obrazie Zachodu wprowadza nasilająca się walka Obamy z Kongresem, spowodowana rozpaczliwą niekompetencją Prezydenta w spawach zagranicznych.Z drugiej strony, coraz większe polityczne osłabienie Obamy umożliwia faktyczne odsunięcie go od podejmowania ważnych decyzji.
Klasycznym przykładem jest zbliżająca się wizyta premiera Izraela, Netanjahu w Waszyngtonie- po raz pierwszy od niepamiętnych czasów premier Izraela nie spotka się z prezydentem, tylko będzie gościem Kongresu, gdzie wygłosi przemówienie!
To tak, jakby przywódca ważnego dla Nas państwa w czasie wizyty oficjalnej w Polsce nie spotkał się z Premier, tylko byłby gościem Sikorskiego, podejmowanym przez Sejm i Senat. Wyobrażam sobie tą wrzawę w mediach i na scenie politycznej...
A przecież to tylko jeden z wielu symptomów upadku Obamy. Jak szybko i ostro zakończy się to starcie, w którym drugiej stronie przewodzi John McCain , w znacznej mierze zadecyduje o strategii Zachodu.
-Powodzenie mińskiej konferencji oceniam fifty-fifty. Z jednej strony Putina interesuje tylko pogrążenie wrogów i najlepiej następna Jałta, z drugiej mimo wielu rozczarowań nadal sądzę, że na Kremlu ktoś jednak potrafi myśleć.
Dlatego, zamiast tępo pchać się w dalszą agresję militarną, która właściwie nic nie daje, Kreml powinien postawić na walkę ekonomiczną, korzystając z fatalnej sytuacji Ukrainy, która jest bliska bankructwa. Sprytnie wykorzystując niechęć Zachodu do płacenia w ciemno bez gwarancji przeprowadzenia niezbędnych reform, można osiągnąć bez porównania więcej, niż za pomocą "urlopowanych żołnierzy", którzy wybrali się na wycieczkę zagraniczną na czołgach:-)
A właśnie opór oligarchów i biurokracji na Ukrainie jest obecnie największym problemem, bez którego rozwiązania nie ma mowy o wejściu w europejskie struktury.
-Dla mnie oczywiste jest, iż nieobecność Polski na tych rozmowach wcale nie przesądza o naszym wycofaniu z wschodniej polityki. W końcu nie ma na nich nikogo z państw Anglosaskich, mimo ich siły i znaczenia. Więcej, myśle, że ten krok ma pełne uzasadnienie, ewentulana porażka negocjaji nie obciąży naszego konta i zapewni nam swobodę dalszych manewrów.
Bo jedno jest pewne- trwa kolena runda naszej Wielkiej Gry, czyli wielowiekowej rywalizacji o Wschodnią Europę z Moskwą, runda, w której odnosimy, jak na razie same sukcesy. W końcu walka przeniosła się z Łaby nad Don, to tam Ukraina wykrwawia Moskwę przy pomocy całego Zachodu w NASZYM interesie...
Inne tematy w dziale Polityka
