Jedno jest pewne- po 10 maja 2015 r. polska polityka już nigdy nie będzie taka jak przez poprzednie 10 lat, gdy obraz był jasny i sprawiał wrażenie "zabetonowanego". Przypomnę, że PIS trwał w zwarciu z koalicją PO-PSL, mocno osłabione SLD nadal jednak mogło liczyć na kilkanaście % głosów, a inne partie praktycznie się nie liczyły. Trochę zamieszania wniósł Palikot, jednak nie była to żadna zmiana jakościowa, sam zaś Palikot okazał się swoim najgorszym wrogiem.
Co zaś najważniejsze, we wszystkich wyborach niezmiennie wygrywało najliczniejsze zgrupowanie, czyli PPN- Polska Partia Niegłosująca!
Nieodmiennie zdobywało ok. połowy wszystkich głosów, mimo szczerych wysiłków klasy politycznej. Stąd możliwość uzyskania choć częściowego poparcia PPN stała się właśnie Świętym Graalem polskiej polityki, czymś wymarzonym, ale nieosiągalnym.
Sama PPN składa się z dwóch członów- jeden, znacznie większy obejmuje wyborców, których cała ta polityka z różnych powodów zupełnie nie interesuje i już! Próba dotarcia do nich raczej nie ma sensu, jednak jest jeszcze PPP- Polska Partia Protestująca, grupująca ludzi aktywnie nieznoszących polityków i całego tego "bałaganu" związanego z rządzeniem ( eufemizm!). Ludzi, którzy zawsze są przeciw, tylko dotąd nikt nie potrafił ich przekonać do siebie- i znów pewien sukces odniósł Palikot, ale nie wniosło to jakościowej różnicy do obrazu sceny politycznej...
A jest to bardzo znacząca grupa, w sumie licząca ponad 10 % wszystkich wyborców, sądząc z różnych badań, jest więc o co walczyć!
Aż wreszcie ta wisząca od lat strzelba wypaliła- Paweł Kukiz , rockowy muzyk, a więc przeciwieństwo zawodowego polityka potrafił znaleźć klucz do ich serc, obiecując odrzucenie dotychczasowej elity i zmurszałych procedur politycznych, czyli wszedł w rolę autentycznego Trybuna Ludowego, zresztą jak najbardziej szczerze i naturalnie.
Sukces może przyprawić o zawrót głowy, sęk w tym, że to dopiero początek ...poprzedni zdobywcy dobrej pozycji w wyścigu prezydenckim traktowali ją jako zaliczkę do założenia nowej partii i Kukiz chce tego samego. Jednak tworzenie partii jest robotą stricte polityczną! O czym szybko się przekonają ON i jego zwolennicy, podobnie jak uzgadnianie list kandydatów na posłów, zakładanie struktur terenowych itd. Do tego potrzeba oprócz pieniędzy fachowców od polityki oraz zaplecza logistycznego, na samym entuzjazmie daleko się nie ujedzie...
Prawdziwe schody zaczną się po ewentualnym sukcesie, gdy grupa posłów Ruchu Kukiza znajdzie się w sejmie. Ponieważ podstawą nowej partii będzie negacja obecnej władzy, pole manewru będzie wąskie. W gruncie rzeczy wymusi to na Kukizie współpracę z Prezesem Kaczyńskim, będącym jednym z najlepszych strategów w III RP. Wobec gracza, który spokojnie znokautował np. Giertycha Kukiz jest jak pijane dziecię we mgle, sądzę, że podobne szanse miałby na ringu z Kliczką!
Gdybym się przyznał, że z pewną taką ciekawością czekam na ten spektakl, wielu posadziło by mnie o zbytnie okrucieństwo...
Kukiz przy tym wykorzystał inną powszechną falę oczekiwań, która tak dobrze poniosła Andrzeja Dudę, falę chęci zmian, czasem za wszelką cenę! 8 lat względnego spokoju, pomyślnego pokonania światowego kryzysu, lat, w czasie których oglądaliśmy wciąż tych samych polityków ( i komentatorów) wydaje się być dla Polaków ponad ich ich siły. Na tle młodszych, dynamicznych konkurentów Prezydent Komorowski wydaje się być taki solidny, jakby nieciekawy, o zgrozo mało romantyczny!
Dlatego bardzo spodobało mi się zdanie, iż prez. Komorowski jest niewątpliwie dobrym prezydentem, co udowodnił wielokrotnie przez te 5 lat, jednak słabym kandydatem na prezydenta. Taka więc potrzeba zmiany dla zmiany w normalnych czasach była by zrozumiała i normalna, gdyby nie wyjątkowo ciekawe czasy, w których ostatnio żyjemy. Wystarczy zresztą zrozumieć, PO CO do Moskwy prawie jednocześnie przyjechali Merkel oraz Kerry...jest to ostatnia próba powstrzymania Rosji przed wielką ofensywą na Ukrainę, czyli zerwania wszelkich porozumień międzynarodowych. Nie ma wątpliwości, że Moskwa otrzymała poważne ultimatum, co jednak zrobi klika KGB, rządząca Rosją, nie wie chyba nikt z zewnątrz.
W tym czasie zmiana jednego z filarów polskiej polityki na kogoś nowego, który będzie musiał uczyć się latami poruszania po istnym polu minowym zwanym dyplomacją ( niezależnie od osobistych zdolności), delikatnie mówiąc nie jest najmądrzejszym pomysłem.
Na dokładkę mam poważne obawy, abyśmy nie wylądowali jak nasi szanowni sojusznicy, Amerykanie. Przypomnę, że też wybrali wprost genialnego kandydata na Prezydenta,doskonałego mówcę i uwodziciela tłumów, aby w rezultacie otrzymać jednego z najsłabszych Prezydentóww dziejach USA. Ameryka już ciężko płaci za ten "doskonały" wybór, a jego efekty będą trwać przez lata.
Na szczęście Ameryka ma silny Kongres, który jakoś równoważy "radosną twórczość" Noblisty, duże jednak pytanie, czy i my będziemy mieli w razie czego tyle szczęścia.
Inne tematy w dziale Polityka