W XX w. Warszawa co najmniej dwa razy ratowała Europę przed barbarzyńskimi hordami Bolszewików kosztem własnych ogromnych strat.
Pierwszym razem w 1920 r. Bitwa Warszawska, zaliczona do kilkunastu decydujących o losach świata zatrzymała zwycięski pochód Armii Czerwonej do Centrum Europy, która niosła Komunizm na ostrzach bagnetów. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak zmieniła by się historia nie tylko Europy, ale i całego świata, gdyby Komuna opanowała nie tylko jeden kraj,ale również szereg państw zrujnowanej przez Wielką Wojnę Europy, z ich potencjałem wytwórczym i zasobami wykształconych ludzi.
Na następną okazję Marszu na Zachód Stalin, władca Czerwonego Imperium musiał czekać 20 lat. udało mu sie wywołać następną Wojnę Światową, licząc na powtórkę z historii, gdy będzie mógł zapukać do bram Europy, zrewoltowanej po latach wojny w okopach na wzór 18 r.
Wtedy jednak Hitler wyciął mu paskudny numer, rozbijając Aliantów w ciągu miesiąca, a następnie samemu uderzając na Rosję. Byłby to koniec Stalina i jego bolszewickiej bandy, gdyby nie kretyńskie postępowanie Niemców z jeńcami i podbitą ludnością. Już samo utworzenie z Ukrainy wasalnego państwa pod zarządem Bandery rozłupało by morale i sprawność Armii Czerwonej, gdy Stalin byłby zmuszony do wycofania lub eliminacji milionów Ukraińców walczących na froncie, aby nie uciekli do własnego wojska!
Niemniej latem 1944 r. Armia Czerwona kosztem potwornych strat i zniszczenia zachodniej części Sojuza znów stanęła po trzech latach u bram Europy. W operacji Bagration, toczonej na terenach Białorusi, największej w czasie II w.św. Wermacht poniósł straty bez porównania większe, niż pod słynnym Stalingradem, dość powiedzieć, że z kilkudziesięciu zaangażowanych dywizji na linię Wisły wycofało się 8 zdatnych do boju!
Gdy rosyjskie wojska parły w niepowstrzymanym marszu na Warszawę, Komenda Główna AK podjęła decyzję odbicia Warszawy z rąk Niemców, aby przywitać Rosjan w wyzwolonej stolicy Polski, rozpoczynając w ten sposób w dniu 1.08.44 Powstanie Warszawskie.
Oczywiście Stalinowi z przyczyn politycznych taki wariant całkowicie nie odpowiadał, postanowił więc załatwić te drobną, choć dokuczliwą sprawę rekami Niemców. W tym celu zatrzymał natarcie po osiągnięciu Wisły, aby dać wolną rękę Hitlerowi, zresztą i tak musiał zatrzymać ofensywę w celu uzupełnienia zapasów, remontu dróg i odpoczynku dla ludzi i sprzętu po ogromnym wysiłku. Potrzebował na to ok. 2 tygodni, a w tym czasie problem Powstania powinien być dawno rozwiązany.
Niestety, ale ci paskudni Polaczkowie zamiast się poddać lub polec w beznadziejnej walce bronili się w najlepsze dalej.
I wtedy, w połowie sierpnia Stalin podjął decyzję decydującą o dalszej historii Europy!postanowił zaczekać z ofensywą w kierunku Odry a dalej Berlina na upadek Powstania. W rezultacie czekał tak do października, gdy jesienne deszcze wymusiły odłożenie operacji do stycznia 45 r., aż zamarzła ziemia umożliwiła atak czołgów. Było to decydujące pół roku w życiu Stalina i jego planów podboju Europy, a potem może i reszty świata!
W połowie sierpnia Alianci nadal przebijali sie przez żywopłoty Normandii, zaopatrzenie docierało do nich poprzez prowizoryczne porty wprost na plaże,a żadnych zdatnych do użytku portów nie zdobyli. Nic więc dziwnego, ze ofensywę Pattona na Ren we wrześniu zatrzymał nie opór Niemców, ale zwyczajny brak benzyny! W styczniu 45 r. Alianci stali na Renie, pracowały pełną parą wielkie belgijskie i holenderskie porty, wyremontowane po zniszczeniach niemieckich, a i potęga wojskowa Aliantów była bez porównania większa.
Z posiadanych przyczółków za Wisłą, mając do dyspozycji do 100 dywizji z pełnym wsparciem lotniczym, Armia Czerwona była w stanie dojść do Odry na początku września i po krótkim przegrupowaniu uderzyć na Berlin i dalej w głąb Niemiec. W efekcie trwałby wyścig nie do Łaby, jak wiosną 45 r. tylko do Renu!
Wariant poddania frontu zachodniego można również wykluczyć- wiosną 45 r. Niemcy walczyli też do końca, a we wrześniu 44 r. po zamachu na Hitlera generałowie byli bezradni. Setki oficerów niemieckich zostało dymisjonowanych lub oczekiwało na wyrok śmierci w lochach Gestapo, reszta zaś nie znała swojego losu w najbliższych dniach.
W 45 r. Stalin po dotarciu do Odry czekał z ofensywą na Berlin jeszcze 2 miesiące, jednak wtedy w Jałcie już uzgodniono, że wojska sojuszników spotkają się na Łabie, stąd mógł wolny czas poświęcić na zdobywanie Pomorza czy Węgier, a więc pobocznych celów strategicznych. We wrześniu po prostu osłonił by skrzydła i uderzył cała siłą na Niemcy aż do Renu.
W efekcie w momencie kapitulacji Niemiec Rosjanie staliby na granicach Francji i Włoch z ich potężnymi Partiami Komunistycznymi, dysponującymi najliczniejszą partyzantką i wielkim wsparciem społecznym. Podczas, gdy Alianci wciąż by stali w Apeninach, KP Włoch mogła swobodnie utworzyć Rząd Ludowy w wielkich miastach przemysłowych, jak Bolonia, Turyn czy Mediolan.
Gdy Alianci wciąż mieliby na głowach wojnę z Japonią, Stalin mógłby spokojnie zająć się przechwytywaniem innych państw Europy, w czym był mistrzem. Jestem przekonany, że w rezultacie obszar jego wpływów oparł by sie o Pireneje i być może państwa Beneluxu, też nie wiadomo, jak długo....
W tej wersji Zimnej Wojny miejscem konfrontacji byłby Kanał, a nie Łaba, a całe zasoby Zachodniej Europy pracowałyby dla Sowieckiego Imperium, a nie Wolnego Świata. Łatwo tez sobie wyobrazić nasz los, w samym środku Stalinowskiego Imperium, gdyby nie musiał się w ogóle z nami liczyć!
Dlatego sądzę, że straszliwa ofiara samospalenia Warszawy w rezultacie uratowała nie tylko Polskę, ale i cała Europę od losu bez porównania gorszego, a świat prawdopodobnie od III w.św. jeszcze za życia Stalina, gdy jego potęga była by bez porównania większa, a Aliantów znacznie słabsza.
Inne tematy w dziale Polityka