-pierwsza dotyczyła niezdolności europejskich polityków do poradzenia sobie z inwazją, co potwierdza się całkowicie, wystarczy spojrzeć w spanikowane oczy Merkel , która sprawia wrażenie kompletnie ogłupiałej.
-druga konieczności pomocy Anglosasów dla Europy w kolejnym zagrożeniu dla jej funkcjonowania. Trzeba "tylko" do tego ich przekonać i zmobilizować....
Paradoksalnie tutaj zaczyna się ważna rola naszej dyplomacji. Od problemów "uchodźców" na pewno nie uciekniemy, co więcej, coraz ostrzejsze wzajemne spory wewnątrz Unii będą NAM tylko pogarszać wizerunek, dlatego MUSIMY przejąć inicjatywę.
Po pierwsze trzeba zacząć od uzgodnienia koalicji państw Wschodniej Europy i Bałkanów, mających wspólny interes w powstrzymaniu tego Lewackiego szaleństwa. Następnym krokiem będzie skłonienie do współpracy Anglosasów i to nie tylko polityków...
Mamy tu znakomity precedens- po wymuszeniu na Putinie kretyńskiej agresji wobec Ukrainy potrafiliśmy zmusić bardzo niechętny Zachód do zdecydowanej akcji. Utworzono wtedy rodzaj Centrum Decyzyjnego, obejmującego oprócz Polityków również Finansistów, które jednym zdecydowanym ruchem praktycznie załatwiło sprawę. Po prostu przekonano ( przekupiono ?) pozostałych globalnych Graczy, na czele z Chinami do zablokowania Rosji dostępu do rynków finansowych, a jednocześnie radykalnie obniżono cenę ropy i gazu. W Brisbane, na Szczycie G-20 Putinowi wykopano stołek z pod nóg, a potem to już możemy oglądać konwulsje i wierzganie delikwenta. Koniec jest oczywisty, pozostaje kwestia, ile to potrwa....
Jednocześnie widzimy, że Merkel i Hollande potrafią być skuteczni i pożyteczni, jak sie ich "zachęci". W Mińsku trzymają Putina na krótkiej smyczy, pilnując, aby z jednej strony nie rzucił się na cała Ukrainę, a z drugiej, aby się nie wycofał z wyniszczającej dla gospodarki "wojenki" na Donbasie.
W wypadku Putina było to o tyle łatwiejsze, że zanegował reputację Zachodu, czyli jego podstawowe globalne interesy, teraz trzeba przekonać Decydentów Zachodu, że problem z Islamem i inwazją Muzułmanów na Europę sam nie zniknie, jak będziemy udawać, że go nie ma. Odwrotnie, wszystko wskazuje, że to dopiero początek, że na miejsce setek tysięcy obecnych "uchodźców" napłyną milionyzachęcone sukcesem poprzedników!!
Uwaga- słowo uchodźcy piszę w cudzysłowie, ponieważ według danych ONZ napływająca fala dzieli sie na 1/3 prawdziwych uciekinierów z obszarów wojennych, w tym kobiety i dzieci oraz 2/3 młodych, pełnych determinacji i agresji mężczyzn, chcących dostać się do bogatej Europy za wszelką cenę.
Zablokowanie granic Unii jest nierealne, choćby dlatego, że masa greckich wysp leży obok Turcji i można sie tam dostać choćby na kajaku.
Jedynym skutecznym sposobem zatrzymania potopu jest zablokowanie doskonałego biznesu przemytników ludzi, a to można zrobić tylko w jeden sposób. Każdy "emigrant" musi zapłacić za przemyt do Europy kilka tys.$, jeśli będzie wiedział, że podróż na pewno skończy sie w obozie dla uchodźców w Libii, oczywiście nie zapłaci ! (sam tam dojedzie w razie czego bez niczyjej łaski)
-
Niestety, ale sukces operacji przeciw inwazji zależy również od opanowania sytuacji w Syrii, a to jest znacznie trudniejsza decyzja. Oczywiście, środków do tego nie brakuje, w końcu w Afganistanie NATO przez lata utrzymywało 120 tys. luda, a nie muszę tłumaczyć, o ile trudniejsza była to logistycznie operacja. Wystarczy spojrzeć na mapę ....
Faktem jest, że obie interwencje Busha w Iraku i Afganistanie mają fatalną reputację, stąd paniczny lęk Obamy i innych zachodnich polityków przed wszelkimi ryzykownymi decyzjami, w tym wypadku jest to jednak konieczność!
Zachód nie może tolerować dłużej raka, który toczy B.W, bo może sie to skończyć wybuchem wojny domowej w Libanie, Jordanii i gwałtownymi zamieszkami w reszcie arabskich krajów. Arabowie sami nic nie zrobią, bo kryzys ich islamskiego społeczeństwa gwałtownie sie pogłębia, dlatego ich jedyną reakcją będzie masowa ucieczka "na Zachód", przy której obecna fala to "pikuś", a będą to prawdziwi Uchodźcy!
Rozwiązaniem jest akcja lądowa przeciw Kalifatowi siłami Anglosasów, w której Wschodnia Europa powinna wziąć udział ( skoro na to nalegaliśmy), polskim wkładem może być "GROM ".
Skład kontyngentu z Zachodniej Europy to osobna historia, faktem jest, że przy odpowiednim nacisku Lewacy łatwo pękają, jak widac po przebiegu "operacji Putin". Potrzebne będą siły bez porównania mniejsze, niż w awanturach Busha, ponieważ można zaangażować znaczne miejscowe wojska ,np. Kurdów.
Plan operacyjny-
Potrzebne będzie ok. 3 dywizji ze wsparciem lotniczym wraz z miejscowymi oddziałami wrogów Kalifatu, które uderzą od strony Bagdadu na terytorium Kalifatu najpierw w Iraku Północnym, a potem Syrii. Wojsko Aliantów powinno omijać większe miasta, pozostawiając ich zdobycie Sprzymierzeńcom, koncentrując się na niszczeniu Islamistów. Celem operacji jest wepchnięcie uciekających "dżihadystów" na ziemie Asada, aby idąc w pościgu zająć także Damaszek.
Nastepnym etapem będzie narzucenie ( także siłą ) stanu względnego pokoju z przed wojny domowej w Syrii i powolna odbudowa kraju
połączona z powrotem uciekinierów. Czas trwania i potrzebne siły można znacznie zmniejszyć, jeśli wykorzysta się miejscowych najemników i nada szeroka autonomię poszczególnym plemionom.
Oczywiście, że skala i trudność takiej operacji będą ogromne, a wrzask Lewaków pod niebiosa, sedno jednak w tym, że Zachód i tak MUSInarzucić swój protektorat Syrii aż do względnego uspokojenia sytuacji, a czym szybciej to zrobimy, tym mniej będzie ludzkich ofiar po każdej stronie ( do Kalifatu nieustannie napływają nowi ochotnicy ).
Pozostaje tylko "drobiazg"- przekonać Decydentów Zachodu, że to leży w ich najlepszym interesie....
Inne tematy w dziale Polityka