Jan Herman Jan Herman
736
BLOG

Gdzie ma serce ten Kukiz

Jan Herman Jan Herman Kukiz'15 Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Od jakiegoś czasu jestem aktywnym, choć bezinteresownym uczestnikiem narad w sprawie głosowań, jakie nas czekają za kilkanaście miesięcy, zwanych w skrócie wyborami samorządowymi.

Od razu zastrzegę, że w moim przekonaniu nazywanie tej ceremonii WYBORAMI SAMORZĄDOWYMI jest grubym, wielowarstwowym nadużyciem. Samorządność to zdolność obywatelskich wspólnot w pełni rozeznających sprawy publiczne – to autonomicznego wyłaniania kandydatów, do ogłaszania zadań publicznych i „dyktowania” tych zadań kandydatom-zwycięzcom, do swobodnego wyboru takich okoliczności jak termin, sposób głosowania, liczebność ciał kolegialnych, sposób rozliczania i odwoływania, tryby „oddolnej” interwencji doraźnej w sprawach toczących się nie po myśli samorządnej wspólnoty, a także zdolność do określania, na jakich warunkach „wygrywający-powołany” kandydat będzie pełnił swoją funkcję (gaża, zakres uprawnień, lista obowiązków, jak się konsultować, co go czeka za sprzeniewierzenie się).

W tym kontekście głosowanie, które nas czeka niebawem, będzie tylko wielkim, zakutym w reżim wygodny dla elit, alertem PUBLICZNOŚCI w sprawie kontrasygnowania oferty tej czy tamtej kamaryli politycznej, przy czym „politykę” rozumiem tu jako „zaklepany” monopol na decydowanie o sprawach ogółu (publicznych) przez wytypowanych przez kamaryle urzędników (administrację lokalną), dla których tzw. radni będą tylko „kontrasygnatariuszami”.

No, cóż, świat jest jaki jest, gramy w te warcaby, które są na stole. Rzecz jest o tym, czy kura, czy jajko, czyli jakie są wzajemne relacje między „inżynierią wyborczą” a „programami społecznymi”.

Wczoraj po kilkakroć powtórzyłem jedyny sensowny i praktyczny – w moim przekonaniu – program wyborczy: pozwólcie nam, obywatelom, być samorządnymi. W domyśle – to co napisałem trzy akapity powyżej. jeśli ktoś zdoła przekuć ten akapit w wytłuszczone przed chwilą zawołanie w jakieś sensowne „socjotechniki” – ma mój głos.

W sprawie „kury i jajka” wygłosiłem pogląd, że na bazarze nic nie osiągnie nawet taki, co ma najbardziej kolorowy stragan ustawiony w najlepszym miejscu (inżynieria), jeśli na tym straganie będzie sprzedawał pustkę albo spleśniałą zgniliznę. Trzeba mieć owoc, warzywo i inne produkty takie, żeby każdy po nie wyciągnął rękę. To jest ów „program społeczny”.

Oczywiście, że umiejętność odnalezienia się w grze wszystkich (komitetów) ze wszystkimi o wszystko – jest bezcenna. Ale jest też prawdą, że najsprawniejsi straganiarze znają miliony sztuczek, za pomocą których swoje „nic” albo „zgniliznę” wcisną wyborcom jako towar „pierwowo miczurinskowo sorta”. A potem powiedzą: widziały gały co brały.

Więc jeśli komuś „elektorat” nie dopisuje – niech się skupi na obnażaniu tej całej „wyborczej” perfidii, osiągnie lepszy efekt niż ścigając się z wytrawnymi straganiarzami na to, kto lepiej ściemni.

Paweł Kukiz jest bardzo poręcznym przykładem inżynierii bez towaru. Od chwili, kiedy ukradł Korwinowi-Mikke’mu sympatię Ludu (zwłaszcza młodocianego) – zdołał podstawić nogę Komorowskiemu i otworzyć szeroko furtę dla każdego innego, kto zaoferuje ludziom łakocie. Bo Paweł zagrał na najczulszych strunach społecznej wrażliwości i oburzenia (wk…wu): rosnąca liczba i liczebność wykluczeń oraz pleniące się niczym kwaśne winorośla – „państwa w państwie”. Tymi dwiema sprawami ustawił swój stragan w najlepszym punkcie i pokolorował go najfajniej na świecie.

I przyszły wakacje, a Paweł nic nie robił w ogródku: nadal pozycjonował i ukraszał swój stragan, zaś kto inny uprawiał w tym czasie marchewkę, ziemniaki, szczypiorek i buraki. I kiedy przyszedł jesienny czas zbiorów – Paweł ugrał byle co, co pozbierał z różnych – całkiem nie bezinteresownych – cudzych ogródków działkowych. Nie powiem, trafiło mu się kilka rodzynków, ale generalnie – towaru nie miał. Jego stragan miał zatem mniejsze wzięcie niż „ten inny”, a nawet „wielki przegrany”, ten odsunięty od władzy, miał więcej do zaoferowania.

Gdybyż Paweł był się podparł jakąś ideologią! Ale nie: nie jest liberałem, jest chorobliwie antykomuszy, ludowców ma za cwanych frajerów, PiS-owców za ciemnych parafian. Nie mając towaru – grał „swoimi” JOW-ami, nie rozumiejąc, że to nie jest towar, tylko element wystroju straganu! Żeby nikt nie mówił, że teraz mądruję, a wtedy nikt nie wiedział. Mam udokumentowaną korespondencję z Pawłem, tak przekazywaną, że na pewno dotarła. A i (chyba nie przesadzam) – Paweł mniej-więcej wie, kto ja jestem, więc nie pisałem do niego „z ulicy”.

 

*             *             *

Z tego wszystkiego płynie nauka: możesz mieć serce z lewej, prawej strony, możesz je mieć na dłoni, na lewej łopatce, prawym udzie, na czubku głowy albo na tyłku. Ale musisz jasno i klarownie powiedzieć: tym co wam tutaj oferuję, możecie się nasycić. Oto mój stragan, a na nim tyle towaru, że samego straganu nie widać.

Tę naukę kieruję do wszystkich, w cokolwiek grają: to świetnie, że wiedzą jak dotrzeć do „elektoratu” i jakich bombowych wystawić kandydatów, którędy droga do podstawienia nogi konkurentom. Ale zawsze niech pamiętają, że choćby koszyczek z wiktuałami – nosić ze sobą powinni, ilekroć wychodzą „na miasto”.

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka