Jan Herman Jan Herman
236
BLOG

Oświadczenie (dla mnie ważne)

Jan Herman Jan Herman Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Poniższe dotyczy obszaru kształtowania świadomości historycznej przez „kompetentne” komórki, służby i elementy Państwa. Uważam, że komuś się na tyle pokićkało, że „nikt już nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne”.

Mam w nosie politykę, jeśli nie bije mnie po kieszeni, swobodach i po rozumie. Ostatnio jednak bardzo obolały mam rozum. Ktoś próbuje mi zlasować jedyny mój organ, który jako tako trzyma się pionu.

Słyszę oto – powtarzany „do upada” – przekaz, z którego wynika, że hitlerowskim Niemcom II Wojna (i jej okropności) przydarzyły się „tak jakby przypadkiem, po drodze”, a barbarzyńska „Sowiecka Rosja” o niczym innym w tym czasie nie myślała, tylko o tym, jakby tu cywilizowanym Niemcom odebrać Europę Środkową, złupić ją, zgwałcić, wymordować i przerobić na komunistów. I że ofiar  komunizmu jest więcej niż ofiar II Wojny (tych z ręki niemieckiej). I że gwarantem naszego bezpieczeństwa oraz pomyślności jest najfajniejsza demokracja w historii, czyli amerykańska.

Chciałbym edukatorom przypomnieć, że – choć w wyniku umów między-mocarstwowych „pakiet kontrolny” w Polsce (czyli decyzje nomenklaturowe) miał Związek Radziecki (to jest nazwa prawidłowa, polska) – to jednak już po kilkunastu miesiącach „nadzwyczajnych środków administracyjnych” i powojennego rabunku – wszelkie decyzyjne punkty kadrowe objęli obywatele Polski, w 99% Polacy. Sympatyzujący z ZSRR. Państwo pod nazwą PRL (urzędy, organy, służby) – było państwem polskim, dobrowolnie wpiętym w sojusz, wygenerowany w Teheranie-Jałcie-Poczdamie. Cokolwiek działo się w Polsce nieładnie, przestępczo, zbrodniczo – obciąża Państwo Polskie (PRL), a przede wszystkim konkretnych funkcjonariuszy i urzędników. Dodam, że po 1989 roku niemal nic się w tej sprawie nie zmieniło: nadal są obwiesie polityczni i ekonomiczni, łamiący Konstytucję i prawo, mający w nosie polską rację stanu, zachowujący się jak sitwa z kraju bananowego.

Chciałbym edukatorom przypomnieć, że Komunizm – to ustrój nigdzie dotąd nie wdrożony, oparty na „zrzeszeniu zrzeszeń wolnych wytwórców” (społeczeństwo obywatelskie?), czyli na wszechobecnej oddolnej samorządności i spółdzielczości, na skutek czego obumiera Państwo (słabną urzędy, służby, organy, dekoncentruje się Legislatura, bledną immunitety, regalia, prerogatywy). Nie było komunizmu ani w Rosji, ani w „demoludach”. Był osobliwy, etatystyczny „kapitalizm państwowy” i to, co nazywam Pentagramem: komitywa polityków, menedżerów, mediów, gangsterów i tajniaków. Nadal Państwo Stricte (armia, policja, służby, infrastruktura krytyczna, dyplomacja, skarbówka) robi co chce, nie bacząc ani na Państwo Adekwatne (przemysł, handel, usługi, rolnictwo, nauka, kultura, edukacja), ani na interes społeczny. Do tego Państwa Stricte kumają się ze sobą bez naszej, obywatelskiej wiedzy, a nawet bez wiedzy 90% parlamentarzystów. Tak było „za komuny”, identycznie jest teraz.

Chciałbym przypomnieć edukatorom, że tak jak przed wojną, tak i po wojnie u sterów Państwa mieliśmy zarówno osoby wielkiego formatu, jak też zwykłych durniów i zdrajców. Jacyby oni nie byli – byli Polakami i Polakami się czuli. Jeśli siali zło – to na swój, polski rachunek, a nie na jakiś sowiecki-komunistyczny. Zarówno przed wojną, jak i po niej, Polska była infiltrowana przez rozmaite wywiady obce, miała też własne, polskie służby specjalne, działające – to oczywiste – bez pełnego nadzoru obywatelskiego, a czasem nawet bez nadzoru rządu. Zresztą, tak samo sprawy mają się obecnie.

Chciałbym przypomnieć, że Pierwszą Wojnę wygrali w Europie Amerykanie, najpierw korzystnie (biznesowo) zbrojąc obie koalicje „sprawiedliwe”, a potem dokonując wielkich fuzji z kapitałem niemieckim, inwestując w Niemcy wielkie fundusze, liczne patenty oraz „myśl polityczną”. Brytyjczycy albo Francuzi jedynie asystowali Amerykanom, którzy ostatecznie posłużyli się Hitlerem, by – po uzyskaniu swojej Mittel-Europy – skierować go przeciw Francuzom i Brytyjczykom, a nie – jak wszyscy oczekiwali – przeciw Bolszewii. Dopiero ogarnąwszy (niemal) Europę, Hitler wyprawił się ku Kaukazowi, Moskwie i Leningradowi. I się przewiózł, zdarza się w każdej wojnie.

Traktowano w międzyczasie Słowian jak „podludzi”, i to urzędowo, a nie poprzez indywidualne „wyskoki”. Zadawano nam wszystkim (naszym bezpośrednim przodkom) cierpień, rabowano i wyniszczano, i całe szczęście (dla nas, Polaków), że nie byliśmy pierwsi na liście do ostatecznej eksterminacji. Zachód się temu przyglądał, liżąc rany po napaściach niemieckich, ale też oczekując, że cała Rosja dostanie się – koniec-końców – zachodniemu kapitałowi.

Wobec oczywistego wsparcia Zachodu dla hitleryzmu, wobec cynicznego projektu „niech się Niemcy i Rosjanie wykrwawią” – Rosja nie miała innego wyjścia, jak podjąć nadludzki (barbarzyński?) wysiłek i poskromić hitleryzm. Nie musiało się udać – ale udało się. Dziś Zachód oblizuje się Historią, mówiąc że to dzięki jego konwojom do Murmańska Rosja wygrała wojnę.

Armia Radziecka WYZWOLIŁA Polskę od zbrodniczej okupacji hitlerowskiej, na którą nie reagował Zachód od września’39, mimo dobrej informacji co do prawdziwej twarzy tej okupacji (podobnie z Holokaustem). A potem Armia Radziecka robiła to, co zawsze robi każda zwycięska armia: po żołdacku wyżywała się na wyzwalanej ludności, i tylko od stanowczości dowództwa zależało, na ile żołdactwa mogła sobie taka armia pozwolić (podobnie było z Amerykanami na „drugim froncie”). Na żołdactwo nie ma usprawiedliwienia, ale wmawianie nam dziś, że tylko Rosjanie byli żołdakami – to przegięcie.

Zimną wojnę „ogłosił” W. Churchill, po odebraniu instrukcji na okręcie „Prince of Wales”. Amerykańska broń atomowa powstała w dużej części siłami „przechwyconych” niemieckich naukowców, podobnie jak wiele innych „wynalazków zbrojeniowych” współczesnej Ameryki. NATO powstało oficjalnie  4 kwietnia 1949 roku, Układ Warszawski powstał oficjalnie 14 maja 1955 roku. Wmawianie nam dziś, że NATO powstało jako formacja obronna przeciw agresywnemu, zimnowojennemu Układowi Warszawskiemu – to kpina z naszej zdolności widzenia faktów.

Europa Zjednoczyła się „pod czujnym okiem” USA (przejmowanie kontroli nad gospodarkami poprzez Plan Marshalla itp.), autorem głównym Traktatów Rzymskich, a potem pierwszym „szefem Europy Zjednoczonej” został hitlerowiec Walter Hallstein, nazista, absolutne przeciwieństwo Gustava Radbrucha. Sposób „hybrydowej mętnej wody”, jaki zastosowano budując Unię, ma charakter „teutoński”, łącznie z wmontowaną ideą „Reichu” (miriada różnorodnych formacji społecznych i politycznych oraz gospodarczych sfederowanych w miazmatyczną, enigmatyczną całość): nota bene, Reich jest bardziej zrozumiałą i bardziej atrakcyjną koncepcją demokracji, niż helleńska Symmachia, ale – jak i ona – dla wdrożenia wymaga DEMOKRATÓW, a nie takich, którzy uważają, że cel uświęca środki, czym nie różnią się od tych domniemanych „komunistów”, których nie było.

Największy kapitał europejski w dziedzinie chemii, telekomunikacji, informatyzacji, produktów bankowo-ubezpieczeniowych, mediów, mega-projektów inwestycyjnych – pozostaje pod silnym wpływem, jeśli nie kontrolą amerykańską, a gwarantem jest kilkadziesiąt „pełnowymiarowych” i „cząstkowych” baz amerykańskich obecnych w Europie, no i drugie tyle we wszystkich niemal krajach. Ameryka zresztą nigdy nie umiała powstrzymać się od zabierania cudzego z wykorzystaniem gangsterskiej, tępej siły: wytępić Indian, „wymówić” brytyjskiej metropolii, nazwozić Murzynów do roboty, wywołać zamach stanu gdzie się da, ustawiać się w roli „rozjemcy-obrońcy” tam, gdzie się samemu intrygowało, na koniec walczyć z terroryzmem, który się samemu współ-organizowało. I jeszcze wyłapywać – jak niegdyś Murzynów – wszystkich „brodatych”, osadzając ich w Guantanamo czy innych sojuszniczych katowniach. Dokonywać na obcych terenach widowiskowych napadów-zamachów w wykonaniu dronów albo sił specjalnych.

Konflikt ukraiński (dwa razy Majdan, znoszący legalnie wybrane władze), wywołany był – nie bez udziału samych Ukraińców – przez „demokratyczną” Europę, a skonsumowany przez „niosącą wybawienie” Amerykę. Nie jestem stronnikiem W. Janukowycza, tylko opisuję fakty, na przykład taki, że administracja ukraińska jest dziś tak infiltrowana przez USA, że tylko ślepy tego nie dostrzeże. Putin nie jest może ideałem monarchy (tak, monarchy), ale prawidłowo odczytał zamiar Amerykanów przejęcia bazy w Sewastopolu. Zrobił to, co było dostępne, by zapobiec takiej stracie. Jeśli nazywać to „zbrodnią aneksji” – to jak nazwać bezsensowne i wieloletnie oraz obfite w ofiary wojny, a potem rządy amerykańskie w Iraku i Afganistanie, do tego ustawiczne dezintegrowanie Arabii i Bliskiego Wschodu?

 

*             *             *

I wobec tego wszystkiego, „pozbywszy” się Sowietów, zapraszamy dobrowolnie do polskich koszar i do polskich budżetów – tę miłującą pokój Amerykę. I wsadzamy do aresztów – by się przypodobać – bez postawienia zarzutów, za to w warunkach totalnego utajnienia (nawet przed osadzonym) – takich ludzi jak były poseł, doktor nauk politycznych, założyciel partii, aktywista międzynarodowy, Mateusz Piskorski: na wszelki wypadek ogłaszamy, że jest „putinowskim szpiegiem”, aby poważni politycy krępowali się o niego upomnieć. A co, mało mamy w Polsce szpiegów amerykańskich? Mogę podać nazwiska, co niedziela ich spotykam. No, i przemy do konwencjonalnego (na czołgi, rakiety i wojsko) konfliktu z Rosją, którego nijak nie wygramy, ale który posłuży Ameryce do „operacji rozjemczych”.

Ja rozumiem, że dla celów politycznych można (nie trzeba, ale można) czasem przeinaczać historię, nawet tę najnowszą, a także można nazywać coś nazwami mylnymi. Ale dlaczego – w imię służby najpodlejszemu mocarstwu w historii, które dziś jest największym terrorystą, jakiegokolwiek widział świat – dowiadujemy się o naszej rzeczywistości rzeczy tak nieprawdziwych, że tylko przycupnąć i westchnąć?

 

*             *             *

Ze mnie niedouka już trudno będzie zrobić. Ale ja już jestem stary. Widzę jednak, jak miękną umysły, serca, dusze i sumienia młodzieży, która – nawet jeśli widzi totalny fałsz – pragnie jakoś zachować swoje szanse, więc kupuje te bzdury. Z czasem zapomina, że one są bzdurami…

Oświadczenia nie adresuję do nikogo konkretnego, wrzucam je do wglądu. Godzę się na epitety typu: komuch, złodziej, ubek, żyd, agent wpływu. Nie godzę się na epitety typu „dureń, imbecyl, debil, kretyn, nieuk: tego się bowiem nie da udowodnić nawet naciągnąwszy definicje.

Jan Herman

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka