Jan Herman Jan Herman
523
BLOG

Torsja

Jan Herman Jan Herman Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Zanim zacznę, chcę stanowczo zaprzeczyć, jakobym zgadzał się na wichury i ulewy, jakie doświadczały w ostatnich miesiącach różne regiony Polski. Więcej: gdyby ktoś się do mnie w tej sprawie zwracał z pytaniem – stanąłbym po stronie pracowitych, bogobojnych ludzi, którym Natura tyle zgryzoty przyniosła.

Niestety, ani nikt mnie nie słuchał, ani nikt nie zapobiegł kataklizmom. A teraz trwa medialna przepychanka, z głosowaniami-wyborami lokalnymi „w domyśle”.

W okolicznościach, o które tu chodzi, powinniśmy mieć do czynienia z trzema „systemami”: jeden to infrastruktura krytyczna, drugi to rezerwa nadzwyczajna, trzeci to zarządzanie kryzysowe. Doświadczenie uczy, że takie „systemy” powstają wiele lat, do tego wymagają stałej aktualizacji.

Infrastruktura krytyczna (drogi, koleje, linie elektryczne, rurociągi, telekomunikacja, wodociągi, kanalizacja, ciepłownictwo, huby-porty-dworce, awaryjne środki transportu, schrony, itd., itp.) – w Polsce jest traktowana nie tylko po macoszemu, ale też jej najlepsze kąski są „prywatyzowane”, co w tłumaczeniu na „nasze” oznacza zaspokajanie kiści geszefciarskich obwieszających administrację lokalną. Nie bronię obecnie rządzącej formacji, ale dla mnie jest jasne, że owe kiście – mające w nosie dobro publiczne i los ludzi – TO BENEFICJENCI TRANSFORMACJI, SZCZEGÓLNIE FORMACJI ODSUNIĘTEJ W 2015 ROKU. Tejże formacji należałoby przypisać brak codziennej, żmudnej, niezauważalnej na co dzień dbałości i konserwacji infrastruktury krytycznej (pytanie, na co szły środki księgowane jako „amortyzacja”).

Rezerwa nadzwyczajna – w wojsku zwana „zapasem nienaruszalnym” – to taki potencjał, na który składają się zapasy żywności, odzieży, koców, generatorów prądu, materiałów budowlanych, paliwa, wody pitnej, baterii-latarek-świeczek-lamp, które można uruchomić niezwłocznie wtedy, kiedy pojawia się taka potrzeba, a kataklizmy takie potrzeby rodzą w sposób oczywistych. Do tej rezerwy zaliczamy też wszelkie struktury podobne do harcersko-skautowskich, do pogotowia (strażackiego, medyczno-ratunkowego, energetycznego, transportowego), itp. przez cały okres Transformacji ZANIECHANO ODTWARZANIA „zapasów nienaruszalnych”, a sieciowe struktury „ludzkie” BYŁY USUWANE W CIEŃ jako „staro-ustrojowe”, ich miejsce częściowo zajmowały organizacje zwane pozarządowymi, rywalizujące o łaskę administracji-budżetów albo zainteresowane komercją. Gdyby po 2015 roku podjęto próbę naprawy tej sytuacji – i tak nie zdążonoby na mijające lato.

Zarządzanie kryzysowe – to formacja dyżurna, niezależna, o charakterze paramilitarnym, mająca kompetencje w zakresie Infrastruktury Krytycznej oraz Rezerwy Nadzwyczajnej: kompetencje te w cywilizowanych krajach włączane są ustawowo, np. poprzez ogłoszenie jakiegoś „stopnia zagrożenia” albo stanu nadzwyczajnego czy klęski żywiołowej. W Polsce istnieje, co prawda, wiele etatów tytułowanych „kryzysowo”, ale ich kompetencje są jak – bez obrazy – szkolenia BHP w zakładach pracy, jako zło konieczne. Nie ma nawet prostego mechanizmu, który nakazywałby każdej istniejącej placówce bankowej uruchomić s ciągu kilku godzin – na przykład – fundusz awaryjny w wysokości 10 tysięcy PLN w przypadku klęski żywiołowej, a proporcjonalnie mniej w przypadku jakiegoś „stanu zagrożenia”. To oznaczałoby średnio kilka tysięcy złotych na każde kilkaset mieszkańców, do dyspozycji wójta, burmistrza, sołtysa, radnego – zależy jaka byłaby instrukcja „zarządzania kryzysowego”.

Niech się Czytelnik nie fatyguje z komentarzem w stylu „zgadam się, nie zgadzam się”: niech lepiej popatrzy, jak to działa w cywilizowanych krajach, a jak w „bananowych republikach”.

 

*             *             *

Nie jest prawdą – jak głosi formacja akurat dziś rządząca – że wszystko jest „cacy”: więcej jest medialnego dymu wokół ludzkich dramatów niż skutecznej pomocy „na czas”. W dodatku jesień też nas nie rozpieszcza i robi się słodko-kwaśno.

Jest prawdą, że przez ćwierćwiecze zrobiono wszystko, by sytuacje nadzwyczajne w Polsce uderzały bezkarnie w szarych ludzi, przy udawance administracji lokalnej zwanej samorządami. Szanowni: śrubki należy co dzień dokręcać, zużyte drobne elementy wymieniać, miejsca nadgryzione odtwarzać.

Natomiast to co widzę właśnie w Parlamencie – nie ma nic wspólnego z tym, czego oczekują ofiary kataklizmu i postronni obserwatorzy, mający w sobie choć trochę obywatelskości. I to wszystko w sosie „demokracji”. Tfu!

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości