Jan Herman Jan Herman
1348
BLOG

Kilka gatunków baranów

Jan Herman Jan Herman Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Katalonia ma swój samorząd, przez niedopatrzenie mylony z rządem. Samorząd Katalończyków – to miliony ludzi sięgających po tradycję symbolizowaną przez flagę Estelada Blava (obecną w niemałym obszarze Morza Śródziemnego, patrz: Països Catalans). Jednym z wieszczów katalońskich jest Lluis Llach, autor pieśni „L’estaca”, śpiewanej w Polsce jako „Mury”.

Rząd – a właściwie madrycka gubernia Autonomii Katalońskiej (Generalitat de Catalunya) – to ludzie kompromisu, którym wystarcza poparcia stołecznego, by ich nie usunięto z list, wystarcza też poparcia lokalnego, by obsadzić urzędy.

Może porównanie nie jest najlepsze, ale Katalończyków można rozumieć tak samo jak Ślązaków: Silesia to kraina historyczna, równie długowieczna jak Polanie czy Wiślanie, która doceniając dobrodziejstwa państwowości i gospodarki czeskiej, niemieckiej i polskiej, nie czuje się kopciuszkiem i beneficjentem, ale pełnoprawnym, soczystym współtwórcą tych dobrodziejstw. Podobnie z Katalonią.

Zacznę od tego, że jestem bezdyskusyjnie, od zawsze, zwolennikiem dominacji racji samorządowej nad racją państwową. Ale nie jestem anarchistą: po prostu sądzę, że jakiekolwiek Centrum Państwowe powinno pozostawać na usługach i pod kontrolą samorządów, a nie odwrotnie.

 

*             *             *

Katalończycy są mocni jako gospodarka. Są mocni bogatą historią niezależną od „madryckiej”. Są mocni osobliwym patriotyzmem, nie negującym Madrytu, ale gotowym na partnerską, nie-kliencką umowę ze stolicą.

Jak się jest politykiem – to trzeba umieć wyczuć, którędy do raju. Są z tym kłopoty w Polsce, są też w Hiszpanii. Na przykładzie klubu FC Barcelona łatwo jest to pokazać dosadnie. Jest to jeden z kilkunastu najważniejszych klubów dla globalnej piłki nożnej. W lidze hiszpańskiej, od pokoleń należącej do najsilniejszych – jest to klub albo pierwszy, albo drugi. Barcelonie (klubowi) „nie opłaca się” funkcjonowanie w oderwaniu od La Liga. Musi mieć stałą grupę pretendentów, musi mieć równorzędnego rywala codziennego, by zachować pozycję globalną.

Ale tego nie chce zrozumieć Generalitat de Catalunya. Nawet przebogata Szwajcaria nie udaje nie-europejskości, choć od 202 lat ma „papier” na „wieczystą neutralność”. Pozycja Katalonii jest tej miary, co w Polsce Mazowsza albo Wielkopolski, separacja wobec „ligi”, kiedy ma się autonomię porównywalną z Euskadi (autonomia baskijska), jeśli do tego ma się argumenty gospodarcze – jest szaleństwem.

Drugim stadem baranów okazuje się w tej „debacie” rząd madrycki. Jeśli jest prawdą, że referendum dzisiejsze jest bezpodstawne prawnie – to zamiast zapędów w stylu „kto tu rządzi”, wystarczyłoby uzyskać wykładnię UE w tej sprawie, co oznaczałoby, że gry i zabawy katalońskie zdyskwalifikowanoby jako hobbystyczne.

Rząd madrycki dał się po piłkarsku sprowokować. W takich przypadkach obie strony dostają żóltą kartkę, co oznacza, że zyskuje prowokator. Katalończycy – ochłonąwszy, bo teraz wszyscy będą winić wszystkich – powinni rozpisać jak najszybciej wybory nadzwyczajne i pogonić „rodzimych” prowokatorów – i w ten sposób pokazać rzeczywistą, a nie papierową autonomię. Takie prawo mają, niepodważalne. Jeśli dadzą się wpędzić w manifestowanie krzywd post-frankistowskich – przegrają na jakiś czas swój wizerunek.

Jak zwykle królewięta hiszpańscy (godz. 14.20) udają, że ich nie ma. A może czekają na moją notkę…?


PS

Największą szkodę ponosi właśnie idea "indignados", ale to już inny temat

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka