Jan Herman Jan Herman
262
BLOG

Drżyjcie amerykanoluby!

Jan Herman Jan Herman Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

„Mój” Czytelnik wie, że pępkiem świata nazywam Azję Centralną i znam powód, dla którego ten region świata jest przedmiotem westchnień imperatorów od zawsze: Persja, Mongol Uls, Chiny, Rosja, Ameryka. Znam, ale nie powiem, i trwam w tym postanowieniu jakiś już czas. Bo cokolwiek piszę na blogu, zaraz przejmują fachowcy i zgarniają za „swoje” rewelacje żywą gotówkę. Mogę to udowodnić. 

Azja Centralna jest ryglowana z czterech stron:

1. Ze wschodu – przez Chiny;

2. Z południa – przez Indie;

3. Z południo-zachodu – przez Arabię;

4. Z północy i północo-wschodu – przez ZSRR-WNP;

Nowa rozgrywka o Azję Centralną zaczęła się po II Wojnie, której największym beneficjentem okazały się Stany Zjednoczone, mające w tej części świata giermka w postaci United Kingdom. USA w ramach „wyrębu pod nową historię” uruchomiły globalną dekolonizację: tak jak w XIX wieku wyrugowały z Ameryki Południowej Hiszpanię i Portugalię, tak teraz zarażały „wolnością i demokracją” Indonezję, Indochiny, Indie, Afrykę, pozbawiając Europę kilkusetletnich „włości”.

Zaliczyły Stany swoje własne wpadki, w tym dwie spektakularne: Wietnam i Kuba.

Kiedy ZSRR, w chwili zaciemnienia breżniewowskiego, wtopił się w Afganistan – Ameryka zwietrzyła krew. I wtopiła się jeszcze śmieszniej. Wychowała sobie współczesnego Arminiusa (ten germański wychowanek Imperium Romanum ściągnął na Legiony największą klęskę w Lesie Teutoburskim).

Wielu wątpi w amerykańskie zaangażowanie we wzrost Al. Kaidy. Zatem Pedia:

W roku 1984 Osama (syn multimilionera budowlanego z Jemenu) założył „Maktab Chadamat al-Mudżahidun al-Arab”, w skrócie MAK, co na angielski luźno przekładano jako „Afghan Services Bureau”. Jak na to wskazuje sama nazwa, MAK była zorientowana na organizowanie arabskich ochotników chcących walczyć w Afganistanie. MAK otrzymywała finansowe wsparcie nie tylko od Ibn Ladina, ale także Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Pakistanu i innych państw muzułmańskich. W szczególności CIA pomagało organizacji zdobyć ukryte fundusze, wspierając jej walkę z ZSRR w kontekście zimnej wojny.

Ostatecznie Osama obraził się na Arabię za to, że wpuściła wojska „niewiernych” zza Wody do krainy dwóch największych miejsc kultu islamskiego. A jego działania przeciw Ameryce doprowadziły do symbolicznej katastrofy w postaci zamachu na wieże WTC.

W międzyczasie Chiny, które długo uważane były na globie za pariasa – umyśliły giga-inwestycje w postaci Nowego Jedwabnego Szlaku, na którą rzuciły pół biliona w gotówce, założyły specjalny bank-fundusz i montują globalną BRICS-koalicję w tej sprawie (brexit jako jeden z argumentów ma uczestnictwo w „one Belt one Road”). Oczywiście, chiński projekt obejmuje Azję Centralną.

No, to Stany, dla których Izrael (podkradziony Brytyjczykom) okazał się giermkiem niewydajnym, postanowiły wykorzystać gambit środkowo-europejski wygrany przez Reagana: znów kosztem interesów Europy „wjechały” w Ukrainę, a w Polsce, Rumunii, Estonii, nieco słabiej w innych krajach Europy Środkowej – zyskały bezkrytycznych apostołów.

Już-już USA witały się z ukraińską (a właściwie sewastopolską) gąską, a tu Putin sprzątnął im Krym sprzed nosa. Uniemożliwił w ten sposób bezpośrednią kontrolę tele-informatyczną nad Bliskim Wschodem, Kaukazem i Azją Centralną.

Żeby tego było mało – Niemcy w roli hegemona zastępczego w Europie wytyczonej przez nazistę Waltera Hallsteina – słabną: kryzys w Grecji, bolejąca Italia, Brexit, gorejące Morze Śródziemne, utrata kontroli nad „imigrantami”. Niemcy są posiniaczeni i mają wciąż nowe opuchlizny. Starają się prowadzić własną politykę międzynarodowo-gospodarczą, przez co – tak to widzą doradcy w USA– tracą kręgosłup i stają okrakiem w pęczniejącej wojnie amerykańsko-chińskiej, która dla USA jest wojną o przetrwanie w roli mocarstwa.

* * *

Akurat teraz Duży Człowiek z Czupryną potrzebny był amerykańskiej ganizonii jak nikt inny (obywatele amerykańscy, to nie wy wybraliście Trumpa). Zbyt długo, wobec narastającego konfliktu z Chinami, rządzili Stanami grzeczni i układni chłopcy (równie imperialni jak obecny prezydent, ale starający się trzymać manier dyplomatycznych). Ten pajac wymachuje tłitami niczym bejsbolami w sali lustrzanej, nie pozostawiając światu złudzeń.

I powiada wszystkim, którzy go jeszcze słuchają: nie będą mi tu Chińczycy zakładać w „mojej strefie interesów” (czyli na Ziemi) żadnych spółdzielni inwestycyjnych, nuże mi tu bulić składki do amerykańskiego budżetu wojennego (pardon, obronnego!) i ruki po szwam, jak taka, na przykład Polska, która nawet ustawy zmienia w try-miga, kiedy żądam. A kiedy zażądam, by Polska uprawiała maccartyzm i wsadzała do więzień anty-amerykanów – to Polska też nie pyta, co i jak. Parę lat temu pomogła nam u siebie organizować nasze torturownie przeciw „wrogom”.

Taka wasza natowska rola, europejczyki, taka ma być wasza-nasza demokracja, jasne?

No, taka Polska to jest dobry nasz pachoł, a ty, Angela, nie podskakuj, i tak już nie wrócisz do roli zaprzyjaźnionej damy, przechodzona jesteś, bo Laluś znad Sekwany bardziej mi się widzi.

Przecież to samo mówił i robił Prezydent Obama, tylko miał więcej kindersztuby.

* * *

W rzeczywistości aktualnie trwający szczyt NATO zakończy się niemal oficjalnym, choć zapętlonym w aluzjach i niedopowiedzeniach, wypowiedzeniem Chinom wojny, która w najlepsze toczy się już od kilku lat (inwigilacja, black-outy, embarga, cła, kosmos, hackerstwo).

Jedyne czego brakuje Stanom do układanki – to „prowokacja gliwicka”. Należy się zatem spodziewać czegoś spektakularnego w okolicach Tajwanu czy Filipin, a może w Indochinach, od biedy w Korei czy Japonii… Nawet Mongolii nie można być pewnym… 3 miliony ludzi po milionie dolarów – to tylko 3 biliony… Może wystarczy 3 miliardy...


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka