Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
48
BLOG

Kulisy zawodu polityka

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Polityka Obserwuj notkę 2
Czy polityk to zawód, czy obsesja, czy może wręcz działalność mafijna? No tak, nie ma szkoły dla polityków, więc praktycznie nie ma i zawodu. Są oczywiście jakieś szkoły zarządzania, ale to bardziej dla administratorów. Ale, ale… To właściwie powinno wystarczyć. Państwem powinno się administrować, a nie rządzić jego obywatelami. To z wiekowego przyzwyczajenia chcemy mieć nad sobą feudalnych władców, którzy wymuszają na nas swoje prawa i pobierają daniny. Pomaga im kościół, który, jak powiedział jeden z hierarchów, naucza wiernych, aby słuchali się władzy.

Dlaczego człowiek trafia do polityki? Czy robi to po to, aby dbać o interesy swojej klasy czy grupy społecznej, aby dbać o wolność słowa, zgromadzeń u tego wszystkiego, co od lat uważamy za demokrację? Czy robi też po to, aby dbać o swoje własne interesy?

Kapitał i praca to dwa filary ekonomicznego życia każdego kraju. Powinniśmy zadać sobie pytanie, czy w naszym kraju działają partie polityczne, które reprezentowałyby interesy kapitału i pracy, ot tak choćby jak w Wielkiej Brytanii? Odpowiedź jest prosta jak brzytwa Ockhama – nie ma takich partii. Idąc dalej tym tropem musimy sobie uświadomić, że w polskim parlamencie nie ma organizacji, które reprezentowałyby ekonomiczne interesy Polaków, dodajmy, jakiekolwiek interesy... System polityczny musi mieć swoje odbicie w strukturze socjalnej kraju, a polityk powinien być reprezentantem swojej grupy interesów. Mamy natomiast do czynienia z pseudodemokratycznym teatrzykiem politycznym. Dzisiaj polskie partie polityczne nie mają żadnego konkretnego zaplecza społecznego. Nie reprezentują więc praktycznie nikogo - tylko interesy własne. I dajemy się na to nabierać, jak małe dzieci na bajki o świętym Mikołaju. Zatem pod choinkę dostajemy takie prezenty na jakie zasłużyliśmy.

Ktoś powie, że jest przecież prawica, która walczy o Polskość, o wiarę, o honor…o żołnierzy wyklętych, która … no właśnie ma gębę pełną bogoojczyźnianych frazesów, a w sumie pilnuje własnych stołków, a że rządzi, to podnosi podatki, żeby stołki były bardziej eleganckie.

Ktoś powie, że jest przecież lewica, która… no właśnie reprezentuje interesy posłów lewicy, a nie robotników wielkoprzemysłowych, kiedyś walczących o ośmiogodzinny dzień pracy.

Ktoś powie, że jest stronnictwo ludowe, które walczy o interesy wsi… znaczy o obsadę stanowisk w strukturach samorządu terytorialnego.

No i to jak jest, już trochę widać. Co można w tej sytuacji zrobić, co dać ludziom pod choinkę? Jeżeli już nikt nie jest w stanie reprezentować interesów ekonomicznych czy socjalnych społeczeństwa, to może próbować zagospodarować poglądy mieszkańców kraju nad Wisłą.

Jasne. Mamy poglądy. Czytamy Wyborczą albo Gazetę Polską. Chodzimy do kościoła albo nie chodzimy. Lubimy pewne mniejszości narodowe albo nie lubimy. Jesteśmy za ekshumacją albo nie chcemy nikogo urazić. Uważamy, że Unia Europejska dała nam pracę i pełne półki w sklepach i wcale nie przeszkadza nam, że wyprzedaliśmy znaczny procent polskiej gospodarki, no ale to taka cena transformacji. Bez kapitału nie da się zrobić kapitalizmu. Mieszkamy w kraju, ale nie musimy za to jechać za chlebem do Anglii. Mamy tak, jakbyśmy mieszkali na Zachodzie, bo w sumie pracujemy u zachodnich kapitalistów. Ale mamy i malkontentów, którym taka forma wygodnego dobrobytu dla wszystkich mieszkańców kraju wcale się nie podoba. Szukają dziury w całym. Nic chcą robić zakupów w sieci Carrefour czy Ikea, nie chcą pracować w montowniach samochodów Volkswagena. Mówią, że nie chcą mieszkać w kolonii niemieckiej. Halo, malkontenci, a może lepiej będzie w Priwislanskim kraju?

Wyobraźmy sobie, że istnieje pewna pula poglądów politycznych, czy jak kto woli ideologii. Część jest już do dawna zajęta. Przykłady wyżej. Trzeba więc znaleźć taki kawałek tortu, którego nikt jeszcze nie próbował. Może to być jakaś prześladowana grupa czy mniejszość, którą można będzie reprezentować i bronić przed prześladowaniem.

Lewica, która nie ma już żadnego programu, odkąd jej postulaty zrealizowano sto lat temu, a nadal chce być lewicą wynajduje więc takie bezpańskie dotąd nisze i usiłuje je jakoś zagospodarować. Może to być coś zielonego czy tęczowego i od razu jest o co walczyć. Generalnie zielone jest dziś czerwone, a czerwone zielenieje z zazdrości.

Jakaś mniejszość narodowa może sobie nagle przypomnieć, że jest uciskaną mniejszością i domagać się autonomii, zmiany nazw ulic i specjalnych dotacji z Unii Europejskiej.

Prawa katolików są w sposób oczywisty naruszane w laicyzującym się społeczeństwie. Cóż zatem dziwnego, jeżeli znajdą się dzielni obrońcy kościołów i dobrego imienia księży, których oskarża się ostatnio o… nie wiadomo o co! Tymczasem poganie domagają się usunięcia krzyży z miejsc publicznych i wyrzucenia nauki religii ze szkół.

A ta Unia Europejska? No niby sami się do niej pchaliśmy, ale to przecież kolejna okupacja, a przynajmniej ograniczenie naszej suwerenności. No nie, na to nie możemy przecież pozwolić. Zresztą grożą nam też i inne okupacje – amerykańska i ta, no jak jej tam… co chce, aby nami rządzili Niemcy z Brukseli i, jak im tam…ci, no wiecie! Zresztą oni już nami rządzą! A pod tym nowym lotniskiem już budują bunkier… Oni i masoni! Zniszczą nas. Ratunku!

No i cały ten tort trzeba zagospodarować. Cóż, wczoraj byłem tradycyjnym katolikiem i nacjonalistą, chodziłem na Marsz Niepodległości, ale dziś już ktoś mi zwinął spod nosa ten kawałek tortu. Co tam jeszcze zostało na talerzu, aha… Są jeszcze sądy, trybunały i generalnie praworządność…

Wczoraj walczyłem o wolność tworzenia związków zawodowych, ale teraz wszystko jakby działa, jak chciałem kiedyś. Emerytura? Eeee... Jak mamy związki, to poprzemy je - niech one teraz o coś zawalczą, o nauczycieli, o górników, o emerytury dla ubeków?

No to podsumujmy

Ponieważ nie ma partii, która reprezentowałaby przemysł prywatny i pracodawców (ziemiaństwa już dawno nie ma) nikt praktycznie nie reprezentuje interesów tej grupy. Czyli nie ma prawdziwej ekonomicznej prawicy. Możliwe jest natomiast tworzenie formacji optującej za obniżką czy zniesieniem podatków, co da ludziom nową nadzieję….

Interesy pracobiorców reprezentowały kiedyś partie socjalistyczne. Teraz nie trzeba już walczyć o ośmiogodzinny dzień pracy, prawo do płatnych urlopów czy wolności tworzenia związków zawodowych. Mamy natomiast Lewicę. Jaki ma program? Praktycznie żaden, bo podstawowe postulaty ruchu socjalistycznego zostały już dawno zrealizowane. Kogo zatem reprezentuje Lewica? Nikogo! Co więcej, postulaty przedwojennych socjalistów są dziś praktycznie akceptowane nawet przez skrajną prawicę.

I tu mamy podstawowe pytanie - jaki program, jakie postulaty należy dziś wysuwać, aby utrzymać się na powierzchni życia politycznego?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka