Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
139
BLOG

Nie tylko Merlin, czyli jak Skandynawowie wróżyli w średniowieczu

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Ludzkość w ciągu całych swych dziejów pozostawała pod wpływem proroków i wróżbitów, którzy przestrzegali przed grożącymi niebezpieczeństwami. Ludzie, którzy się do nich zwracali się do nich, chcieli poznać przyszłość. W rzeczywistości pragnęli jednak nadziei i zachęty. Poszukiwali zrozumienia własnego życia i własnej sytuacji w świecie. Poszukiwali dyrektyw i siły pozwalającej zwyciężyć zło i cierpienie, osiągnąć szczęście.

Odwoływanie się do wróżb w chwilach zagrożenia, niepewności czy z czystej ciekawości losu spełniało funkcję pośrednią między tą, jaką stanowiła religia odpowiadający na pytania bardziej ogólne, a rozumem człowieka, który wyjaśniał zjawiska życia w ograniczonym zakresie. Często właśnie ta warstwa pośrednia była transmisją pewnych idei wyższego rzędu. Ułatwiała zrozumienie religii. Przybliżała człowiekowi Boga poprzez związanie go ze sprawami jednostki. Koncepcja Boga współdziałającego bezpośrednio z człowiekiem, zaangażowanego w jego sprawy codzienne, była w swojej istocie jak najbardziej pogańska i brała swój początek z przedchrześcijańskich czasów organizacji plemiennej.

Tak więc wróżby i inne charakterystyczne dla mentalności średniowiecznego człowieka obrzędy mające związek z religią i mitologią plemienną, były przez cały okres średniowiecza widziane niechętnie przez Kościół jako praktyki pogańskie. Czasem jednak adaptowano je dla potrzeb doktryny chrześcijańskiej dla ułatwienia jej recepcji.

Zachowało się wiele źródeł, w których możemy znaleźć fragmenty dotyczące praktyk wróżebnych. Jednymi z ciekawszych są źródła starogermańskie mogące stanowić podstawę do wnioskowania o sposobie życia i myślenia średniowiecznego człowieka na dość rozległym geograficznie terytorium. Rejon wokół morza bałtyckiego stanowił bowiem ośrodek, z którego wychodziły mniejsze migracje ludów germańskich, gdy główne ruchy demograficzne w Europie już praktycznie ustały. Stąd przed naszą erą Cymbrowie i Teutonowie kierowali się w stronę Alp. Następnie Goci w kierunku Morza Czarnego – wyodrębniając się jako pierwsi z germańskiej wspólnoty językowej. Anglowie, Sasi i Jutowie w V wieku n.e. zajęli Wyspy Brytyjskie pogłębiając rozbicie wspólnoty północno-zachodnio germańskiej. Rozpadła się ona już na przełomie III i IV stulecia, dzięki czemu Normanowie wyodrębnili się jako grupa językowa. Ich dialekt przetrwał do IX wieku, gdy Danowie, a wiek później mieszkańcy dzisiejszej północnej Szwecji zaczęli używać odrębnych dialektów, rozwijających się we własne języki

W IX wieku centrum migracji germańskiej poszerzyło się o południową i zachodnią Norwegię, skąd następnie wyruszyły wyprawy na Islandię, gdzie do dziś zachował się prawie niezmieniony język Normanów. Mimo zróżnicowania w zależności od regionu geograficznego, a także zetknięcia się z kręgiem kultury śródziemnomorskiej migracje germańskie miały duży wpływ na ukształtowanie się subkultur późniejszych społeczeństw średniowiecznej Europy.

O publicznych czynnościach wróżenia u Germanów wspomina już Tacyt. Informacje o wróżbach przed podejmowaniem decyzji o dużym znaczeniu dla danej społeczności znajdujemy wzmianki także u Strabona, Prokopa czy u Adama Bremeńskiego.

We wszystkich językach germańskich istnieją też terminy określające zarówno wróżenia jak i ludzi, którzy czynności tego rodzaju wykonują. Przy przewidywaniu przyszłości we wczesnym średniowieczu odwoływano się najczęściej rozmaitych kobiecych bóstw przeznaczenia – norn i dis. W dzisiejszym języku islandzkim norna to po prostu czarownica, po szwedzku häxa.

Wróżbiarstwo z pewnością bardzo prymitywne, jeśli chodzi o używane środki, nie ograniczało się do spraw społecznych, ale sięgało w życie poszczególnych ludzi. Mentalność ówczesnego człowieka, a także jego stosunek do bogów, łączyły w sposób nierozerwalny poznawanie przyszłości z wywieraniem na nią, w różny sposób i przy pomocy różnych zabiegów, korzystnego dla siebie wpływu. Między późniejszymi zakazami praktyk pogańskich bardzo często można było natrafić na zakazy składania ofiar i darów przy źródłach i drzewach. Chodziło tu prawdopodobnie o kształtującą los ludzki nornę Urdr. Już II Synod w Arles z 443 r.n. e. nakazuje biskupom między innymi likwidację kultu drzew i źródeł, a szereg następnych synodów idzie w jego ślady. Zakaz składania wotów przy źródłach i drzewach występuje także w kapitularzach karolińskich.

W nieco późniejszym okresie rozpowszechniło się u Germanów wróżenie z Pisma Świętego, lub innych ksiąg, polegające na interpretowaniu słów, które pierwsze zwrócą na siebie uwagę na przypadkowo otwartej stronicy. Owe „losy świętych” nazywane tak ze względu na rodzaje ksiąg używanych w tym celu, traktowane początkowo jako rzekome dozwolone praktyki, przy pomocy których Kościół przeciwstawiał się rodzimemu wróżbiarstwo Germanów, zostały zakazane przez Synod w Agde w 506 r.n.e. Zakazy powtarzane w następnych latach nie zdołały przeszkodzić działalności różnego rodzaju wróżbitów, którzy odwiedzając domostwa poszczególnych ludzi zajmowali się także działalnością magiczno-leczniczą. Przeciwko uprawianiu magii przez samych księży wystąpił m.in. św. Chryzostom zezwalając na używanie przez nich jedynie znaku krzyża – co, dodajmy dotrwało dziś… Wygląda jednak na to, że kiedyś musieli się posługiwać jeszcze innymi środkami dla osiągnięcia swoich celów. W połowie IV wieku Synod w Laodycei musiał wystąpić przeciw produkowaniu przez kler amuletów czy wręcz fabrykowaniu relikwii, zajmowaniu się wróżbiarstwem, rzucaniu uroków – czyli w sumie pogańskiej spuściźnie.

We chrześcijaństwie wczesnego średniowiecza zainteresowanie kleru we wzmacnianiu swojej pozycji prowadziło jednak do silnego rozwoju elementów „cudowności”. Elementy te występowały przede wszystkim w silnie propagowanym kulcie świętych, którzy przejmowali pewne cechy wcześniejszych bóstw pogańskich.

W dążeniu do odsłaniania przyszłości ważną rolę spełniały omeny i znaki cudowne. Miały one zapowiadać doniosłe wypadki. Zasady ich interpretowania wynikały ze zbiegu okoliczności albo z nastroju ludzi, którzy te okoliczności tworzyli. Wróżbici interpretowali te omeny jako przeczucia losu lub dopatrywali się logicznych związków między wydarzeniem głównym a mniejszymi wypadkami zachodzącymi mniej więcej w tym samym czasie, albo uznawali za ostrzeżenia pochodzący od bóstwa czy ducha. Istniały omeny naturalne, jak grzmoty, zaćmienia słońca, głosy ptaków oraz omeny sztuczne uzyskiwane np. przez rzut kośćmi do gry albo z widoku wnętrzności zwierzęcia ofiarnego. Przykłady takich interpretacji znajdujemy choćby w sagach skandynawskich. Oto spisana około roku 1280 „Saga o Njalu”. Ojciec wyjaśniając synowi dziwne zjawisko mówi: „Widziałeś jeźdźca-ducha; on ukazuje się, gdy mają się dziać wielkie wydarzenia.” (Saga o Njalu). Gdzie indziej czytamy jak to gotującemu się do drogi bohaterowi objawia się nadprzyrodzony znak:

„Thorgils miał błękitny płaszcz z kapturem, tak zwaną heklę; rozwiesił go na ścianie szałasu. Ludzie słyszeli jak hekla śpiewała:

Słońce suszy mój kaptur,

Raz ostatni służę,

Panie – zgon twój widzę,

Podstęp potrzask gotuje.”

Fakty, których dotyczą wróżby mają przeważnie charakter decydujący o życiu i śmierci: „Mam dziwne widzenie, kiedy rozglądam się po izbie. Wydaje mi się, że obydwu ścian szczytowych nie ma i wszystko jest pokryte krwią.” Więcej informacji o omenach znajdziemy w rozdziale „Znaki niebieskie”, który w całości jest poświęcony symbolice wróżebnej. Ciekawym jest fakt, że omeny ukazały się chrześcijaninowi, który, aby zrozumieć ich znaczenie, musiał zwrócić się do bardziej obeznanego z tymi sprawami poganina.

Czy Skandynawowie byli głęboko przeświadczeni o prawdziwości i celowości przepowiedni? Oto kilka przykładów:

„Śniło mi się wiele tej zimy, ale szczególnie cztery sny są przyczyną mojego niepokoju. Nikt nie zdołał mi ich wyłożyć jasno i zadawalająco…”

Ta sama saga mówi:

„Śniło mi się, że miałem tak dużą brodę, że pokryła całe Breidafjord. Nie ulega wątpliwości, iż moja władza będzie rozciągała się na cały obszar Breidarfjordu. – Być może tak, odrzekła Gudrun, ale mnie się wydaje, że umoczysz brodę w Breidarfjordzie.”

W innej sadze czytamy:

„Kiedy Thorstein się obudził, czuł się bardzo wyczerpany. Norweg zapytał co mu się śniło, gdyż spał niespokojnie. Thorsten odparł – sny nie mają znaczenia. A kiedy Norweg usiłował wyjaśnić Thorstenowi jego sen, ten odrzekł mu; Źle jest ten sen wyłożony i nieprzyjaźnie, i wydaje mi się, że nie potrafisz wykładać snów.”

I wreszcie ostatni cytat świadczący o tym, że Skandynawowie nie zawsze zbyt poważnie traktowali czynności wróżbiarskie:

„W Bargthorshwal żyła pewny kobieta. Na imię jej było Saeunn. Posiadała głęboką wiedzę o wielu rzeczach i umiała przewidywać przyszłość. Była bardzo stara i synowie Njala mówili, że jest przygłupia, bo wciąż bredzi. Jednak wiele z tego, co mówiła, sprawdzało się.”

Istnieje więc margines wątpliwości dotyczący wagi przepowiedni w życiu Skandynawów. Jednak większość źródeł wskazuje, że w Skandynawii podobnie jak u innych ludów germańskich, czynności wróżbiarskie odgrywały dużą rolę. Pisze o tym Adam Bremanski:

„Wszystko co się dzieje u barbarzyńców, dokonuje się przy użyciu rzucania losów w sprawach prywatnych. W sprawach natomiast publicznych zapytują o odpowiedź demonów”.

Inna autor, Rimbert, również dość wyraźnie wspomina o wróżeniu podczas thingu:

„Bowiem król zebrawszy najpierw swoich dostojników, zaczął się z nimi naradzać w sprawie poselstwa naszego ojca. Oni rzucając losy określili jaka jest wola bogów w tej sprawie.”

Rzeczą przeto kapłanów, a więc możnych, przypuszczalnie także i króla, było odpowiednie wyinterpretowanie woli bogów. Zwróćmy przy okazji uwagę, że cytowany Adam Bremeński wyraźnie rozróżnia dwie formy wróżenia: rzucanie losów w sprawach prywatnych i pytanie o wolę bogów w sprawach publicznych. Tę ostatnią formę należałoby raczej określić jako interpretację woli bogów i to przez osobę do tego upoważnioną. W Islandii, podobnie jak w Norwegii, penetracja religii w życie publiczne dokonywała się poprzez nadawanie sakralnych cech niektórym czynnościom publicznym, dokonywanym właśnie na wiecu, a nawet w ogóle thingowi, w czym również ujawnia się społeczno-polityczny sens takiej penetracji.

Źródła pisane dotyczące tego okresu powstawały przeważnie w środowisku klerykalnym. Odznaczają się więc subiektywizmem myślenia charakterystycznym dla tej grupy. Warto także zwrócić uwagę, że okres ich powstawania przypada na czasy chrystianizacji, kiedy światopoglądy chrześcijański i pogański koegzystują obok siebie, a często przenikają się wzajemnie. Potwierdza to wiara we wróżby czy demony będące najogólniej rzecz biorąc reliktem mentalności pogańskiej. W umysłowości człowieka nastąpiła wymiana pojęć. Bóstwa pogańskie zastąpił Bóg chrześcijan. Nie wiązało się to jednak jeszcze przez długie lata ze zmianą sposobu myślenia ani nawet z ostatecznym odrzuceniem dawnych bogów, personifikowanych teraz przez Kościół z diabłem. Ten ostatni był nawet dla kleru postacią zupełnie realną. Spotkanie z nim stanowiło, zdaniem Thietmara, niedobrą wróżbę:

„Diabeł wszystkich dobrych zazdrośnik, który już przedtem ludziom takie rzeczy zwykł był czynić, zapowiedział śmierć Gerona pewnej ksieni, Gerbedze”.

Zabobonność kazała przyjmować zjawiska przyrody, takie jak komety, zaćmienie słońca, urodzenie potworków itp., za oznaki zbliżających się nieuchronnie nieszczęść. Thietmat pisze:

„Ukazała się na niebie kometa zwiastujący przyszłą klęskę zarazy”. W tej samej księdze IV znajdujemy także: „W międzyczasie urodziło się dziecię, które w górnej połowie wyglądało jak człowiek, w dolnej jak gęś. Ten potworek przyniósł ze sobą morowe powietrze jako karę za nasze grzechy.”

Każde widzenie senne urastało do rzędu cudowności. Ujrzenie we śnie zmarłego czy świętego uważane było za rzeczywiste objawienie. Thietmar opisuje bardzo dokładnie takie widzenia, np. kiedy ktoś we śnie słyszy głos pytający: „Czy chcesz wiedzieć co cię czeka w przyszłości dobrego.”

Przykłady snów wróżebnych znajdujemy także w cytowanych wyżej sagach skandynawskich. Ich interpretacja była jednym z łatwiejszych sposobów poznawania przyszłości, choć nie wszyscy Skandynawowie wierzyli w tego rodzaju wróżby. W Sadze Rodu z Laxdalu wspomina się np.:

„Następnej zimy miał Olaf sen: jakaś kobieta przyszła do niego. Kobieta mówiła – ty śpisz, ale wszystko, co ci powiem dziać się będzie na jawie. Kazałeś zabić mojego syna i przyniosłeś mi go zmasakrowanego. Teraz to ja sprawię, że zobaczysz swojego syna broczącego krwią”.

Oto inny sen bohatera z tej samej sagi:

„Następnej nocy miał An niespokojny sen. Gdy się obudził, pytali go, co mu się śniło. Odpowiedział – kobieta jakaś przyszła do mnie, wbiła mi nóż w piersi, rozerżnęła cały brzuch, wyciągnęła wnętrzności”.

 Natomiast w Sadze o Gunnlaugu Wężowym Języku znajdujemy następujące wzmianki:

„Hrafn spał i sen miał ciężki i niespokojny. Kiedy się obudził zapytała Helga o czym mu się śniło? Hrafi wtedy zarecytował strofę:

Wężowego leża

Wyspo! Wróży sen, żem,

Ranny, ramię twe i

Łoże zbluzgał krwią.

Njorun, co puchar niesie,

Nie chce tamować krwi.

Listku lipy! Zgon mój,

Litość tobie obca.”

W tej samej sadze także możemy przeczytać: „W lecie, nim jeszcze wieści dotarły aż na Islandię, miał Illogi Czarny sen. Zdawało mu się, że Gunnlaug podszedł do niego cały zbroczony krwią.”

O powszechności wróżebnych snów może świadczyć fakt, że miał je sam cesarz:

„Kiedy cesarz dowiedział się o śmierci biskupa ratyzbońskiego i udał się na miejsce, otrzymał we śnie wskazówkę by powierzył biskupstwo temu, kto go pierwszy spotka.”

Otoczenie cesarza na pewno nie chciało być gorsze, czego przykładem ksiądz Poppo z cytowanej kroniki:

„Za trzy dni przyjdziesz do mnie i obejmiesz tę katedrę, którą ci teraz wskazuję”.

Słowa te, zwiastujące śmierć, wypowiedział do śpiącego sam Chrystus, co może sugerować bardzo jeszcze uproszczony stosunek jednostki do Boga, nie odbiegający od pogańskiego sposobu pojmowania bóstwa.

Średniowieczni chrześcijanie wierzyli, że choć na ogół sny są wywoływane lękiem, zmartwieniem lub niepokojem śpiącego, to niektóre z nich pochodzą od Boga albo posiadają znaczenie transcedentalne. Niestety nikomu nie udało się znaleźć sposobu ich rozróżnienia. Papież Grzegorz Wielki uważał, że „Ludzie święci, dzięki wewnętrznemu smakowi duchowemu, potrafią w sposób istotny odróżnić prawdziwe objawienie od czystych iluzji.”

Jednak inni ludzie mogą stać się ofiarami własnego złudzenia albo mogą stać się panami życia i śmierci swoich bliźnich. Proroctwa ich mogą doprowadzić ludzi do szaleńczych czynów czego przykładem choćby krucjata dziecięca w roku 1212.

Jedną z form wróżenia było werbalne wyrażanie opinii na temat mających nastąpić wydarzeń, wynikające z subiektywnego odczucia osób zainteresowanych, np.: „Przeprowadzi swoją wolę ten z nas, który będzie miał najmniej z tego pożytku, bo podczas tej podróży wydarzą się straszne rzeczy”. Do tej samej grupy można chyba zaliczyć klątwy, np.: „Przeklinam go, niech od tej chwili zazna mało dni szczęśliwych, a przekleństwo moje niech ciąży nad tymi wszystkimi, którzy na tym miejscu po nim żyć będą.” Podobno klątwa spełniła się wielokrotnie…

Proroctwa, podobnie jak i inne formy wróżby, opierają się na jakimś czynniku nadnaturalnym. Różnią się one od przewidywań opartych na znanych faktach, tak jak różni się magia od nauki. Człowiek o zacięciu naukowym, świadom prądów panujących w technice, jest czasem przewidzieć przyszłe wynalazki tak dokładnie, że przez nieświadomych rzeczy ludzi może być uznany za proroka. Przewidywania odnośnie przyszłego rozwoju technologicznego powstały dopiero z rozwojem cywilizacji. Jednakże już w XIII wieku Roger Bacon pisał: „Mogą być zbudowane okręty poruszające się bez wioślarzy, prowadzone przez jednego człowieka. Podobnie można skonstruować wozy bez użycia zwierząt pociągowych, napędzane niewiarygodną energią.” Tu jednak nie chodzi nam o przewidywania przyszłego rozwoju techniki, a raczej przewidywania dotyczące bezpośrednio sposobu myślenia średniowiecznego człowieka.

Jednakże możliwość spojrzenia prosto w twarz przyszłości jest tak fascynująca, że prawie żaden człowiek nie przejdzie obok niej obojętnie. Niezliczona liczba ludzi wierzyła, że Bóg naprawdę mówi im o przyszłości przez proroctwa, sny lub media w transie. Inni przypisywali wróżbitom jakieś zdolności nadprzyrodzone, który zwykłym śmiertelnikom nie są dane. Jeszcze inni utrzymywali, że prorok mógł z pomocą Boga wysłać ich swą duszę w podróż odkrywczą, pokonując czas i przestrzeń. Niektórzy rozumowali jak starożytny filozof Parmenides, który nauczał, że wszystkie wydarzenia – przeszłe, obecne i przyszłe – koegzystują ze sobą w jakimś „wiecznym teraz” i że, przemiana jest tylko złudzeniem.

Średniowieczne wróżbiarstwo stanowi więc całą gamę sposobów „ujawniania” przyszłości, poczynając od snów przez cudowne wydarzenia będące zapowiedzią przyszłych faktów, na wypowiedziach wróżbitów i proroków kończąc. Głównym czynnikiem wpływającym na popularność wróżb był także przemożny popęd do rozwiązywania wszelkich zagadek i odsłaniania tajemnic. Ten właśnie bodziec zaślepiał nieraz zupełnie i prowadził nawet najinteligentniejszych ludzi na manowce naiwnych wróżb.

Ludzie, którzy było klientami wróżbitów mówili, że interesuje ich przyszłość, lecz w rzeczywistości pragnęli nadziei. Wróżby jednak często odbierały nadzieję i napawały lękiem. Klimat i charakter średniowiecznego wróżbiarstwa najlepiej chyba oddają słowa czarodzieja Merlina w jednej z opowieści „Okrągłego stołu”:

„Odtąd będę przemawiał wobec ludu albo u dworu tylko niejasnymi słowy. Nie będą też wiedzieli, co mam na myśli, póki nie ujrzą nim rzecz się stanie”.

Merlin dotrzymał słowa. Większość proroków – prawdziwych i bajkowych – poszła za jego śladem.


Przypisy:

Istnieje wiele typów sag, które obejmują opowiadania mitologiczne, czystą fikcję, kroniki rodzinne i upiększony żywoty królów. Trzy sagi uważa się za najpiękniejsze – Sagę o Njalu Spalonym, Sagę o Egilu Skallagrimssonie oraz Sagę o Łososiowej Dolinie. Większość sag napisana jest przez nieznanym nam autorów w Islandii w XII i XIII wieku.

Adam Bremański, zmarł 1081, kanonik z Bambergu zajmujący się geografią i historią. Autor „Gesta Hamburgensis gensis ecclesiae pontificum 1072.76. (Cytat w tekście za S. Piekarczyk, O społeczeństwe). A.B. wykorzystał w swojej pracy lokalną tradycję historyczną i informacje ustne np. od króla duńskiego Swena Estridsena.

Rysem charakterystycznym religii północnogermańskiej jest to, że stanowi zamknięty system kosmogoniczny, obejmujący zarówno stwórców jak i stworzonych. Obraz stworzenia świata i przegląd bogów germańskich daje nam prorokini z pieśni Eddy zatytułowanej „Przepowiednie wróżki – Voluspa”. Religię germańską cechowała swoista sprzeczność. Z jednej strony wierzono w przeznaczenia, z drugiej w skuteczność magii, dzięki której człowiek mógł wpłynąć na zmianę swojego losu. Normanowie, bardziej niż pozostali Germanie narażeni byli na wybryki morskiego żywiołu. Zatem nic dziwnego, że wytężali swoje siły i pomysłowość, aby znaleźć jakieś środki zaradcze.

Cytowane w tekście fragmenty pochodzą z XI wiecznej kroniki biskupa merseburskiego Thietmara (Dytmara). Kronika składa się z 8 ksiąg i obejmuje czasy od 908 do 1018. Starsza część kroniki oparta jest głównie na kronice Widukina, Kronika Thietmara jest jednym z najważniejszych źródeł do dziejów wschodnich Niemiec, a także Polski.

https://www.legimi.pl/ebook-kronika-dytmara-biskupa-merseburskiego-thietmar-z-merseburga,b240684.html

http://www.islandia.org.pl/artykuly/2006/saga_o_njalu.html

Zobacz także:

Adamus M, Tajemnice sag i run, Ossolineum, Wrocław 1970

Anderson I, Dzieje Szwecji, PWN, Warszawa 1967

Czapliński Wł; Górski K, Historia Danii, Ossolineum, Wrocław 1965

Dallaston G.C, Man and Movements in European History, Part 1 – The Middleages, Bell and Stone, London 1935

Gregory I Pope, The Dialogues of St. Gregory the great, London 1935

Hanson A.H, Man and Introduction to History, G. Bell, London 1935

Labuda, Źródła skandynawskie i anglosaskie do dziejów słowiańszczyzny, PWN, Warszawa 1961

Mowat F, Wyprawy Wikingów, PWN, Warszawa 1972

Pareto V, The Mind and Society, New York 1935

Piekarczyk S, Barbarzyńcy i chrześcijaństwo, PWN, Warszawa 1968

Piekarczyk S, O społeczeństwie i religii Skandynawów VII-IX w, PWN, Warszawa 1963

Saga o Njalu, red. M. Adamus, Instytut Zachodni, Poznań 1968

Thietmar, Kronika Thietmara, Instytut Zachodni, Poznań 1953

Encyklopedia of Religion and Ethics, ed. James Hastings, Edingburgh-New York 1926

Podręczna encyklopedia kościelna, Geb/Wolf, Kraków 1916.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura