Ledwo otworzyłam stronę Salonu, a na samiutkiej górze SG zastaję notkę Seawolfa, który w swoim tekście pisze:
„Ostatni dzień na salonie 24 to przedziwny sabat nad listem Jarosława Kaczyńskiego do członków PiS. Jak sama nazwa wskazuje, list był do członków PiS. Powtórzę- do członków PiS. Z jakiegoś powodu zlecieli się jednak do komentowania najzawziętsi, zaprzysiegli, paranoiczni wrogowie PiS (…)Ja myślę, że jeśli owi szaleni wrogowie PiS chcą decydowac o władzach jakiejś partii, to niech sie do niej zapiszą, zamiast sie wp.....ać w sprawy wyraźnie nie swoje”
Dalej Seawolf przytacza co i rusz moje nazwisko, twierdząc, że doliczył się aż 100 moich komentarzy pod notką Pana Kaczyńskiego. Ktoś z komentujących widział ich 20, do chwili gdy sam się wypowiedział, tymczasem było ich zaledwie 15 wśród wszystkich 440 komentarzy, z czego 13 stanowiło odpowiedź na komentarze skierowane do mnie, zatem można powiedzieć sprowokowane przez innych komentujących.
Ale nie zamierzam się tłumaczyć z liczby komentarzy, do których napisania miałam pełne prawo, czy się to Seawolfowi podoba, czy nie, raczej staram się zaapelować do Pana Seawolfa o nieposługiwanie się jawnym łgarstwem w nadziei, że nikt tego nie sprawdzi i w rzeczywistość zamienią się słowa: niejaka pani Mila Nowacka sama osobiście wyprodukowała chyba, tak na oko, ze 100 komentarzy, jeden po drugim, jeden po drugim, jakby w gorączce, jakby organizm spazmatycznie wyrzucał z siebie niepowstrzymanie kolejne chluśnięcia.
Kiepskie ma Pan oko Panie Seawolf, skoro kazało Panu widzianą rzecz powiększyć sześciokrotnie, w dodatku w jakiś przedziwnym nawarstwieniu (jeden po drugim!). I chociaż u mężczyzn taka przypadłość widzenia spraw większymi niż są, może mieć swoje pozytywne strony i przynajmniej zagwarantować brak kompleksów, to podobna przesada nie przystoi, gdy się chce poważnie mówić o danym zjawisku.
Na czym zaś polegało owo niesłychane zjawisko? Ano na pozwoleniu sobie na skomentowanie przez paru bezpartyjnych blogerów otwartego i upublicznionego listu prezesa partii PiS do jej członków. Listu zamieszczonego na portalu Salon24, noszącego podtytuł Niezależne Forum Publicystów.
Niezależne!
Nie – „Zamknięty Portal dla Zwolenników Jarosława Kaczyńskiego”. Nie „Portal PiSowski”.
Każdy ma zatem prawo skomentować wszelki opublikowany tekst, bez względu na jego tytuł i wskazanego w tym tytule „adresata”, którego w takim przypadku należy traktować umownie (na zasadzie – informuję, o czym napisałem do członków mojej partii).
A co mnie w tym najbardziej dziwi? A to, że największy stopień nietolerancji dla obcej sobie myśli, stopień ocierający się o chęć zamknięcia ludziom ust, poprzez odbieranie im prawa nawet do swobodnego komentowania cudzych wypowiedzi, przejawia nie kto inny, jak członek partii, która ma najwięcej do powiedzenia w sprawie wolności słowa.
Co myślę o wolności słowa w wydaniu PiS pisałam nie raz i nie tylko ja. Dla każdego przytomnego człowieka „wolność słowa wg PiS” nie ma z wolnością słowa nic wspólnego. Pozwoliłam sobie jedynie wykorzystać dzisiejsze zdarzenie do zilustrowania tej tezy kolejnym przykładem, nie wątpię przy tym, że podobnych przyładów jak było, tak będzie wiele, przynajmniej dopóki istnieje PiS w obecnej formie i przy tym przywództwie.
PS. Pani Kazia (do której nic nie mam) zapodała tamże 17 komentarzy, ale nie jest trollem, czy przeszkadzaczem, bo jej komentarze były "słuszne".
To tylko mała uwaga a propos względności widzenia wobec siedzenia.
Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są.
UWAGA
NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka