mimm mimm
192
BLOG

Jeszcze się tam żagiel bieli...

mimm mimm Kultura Obserwuj notkę 7

Statki są jak ludzie, wiecie przecież. Każdy ma własne życie i każdy inaczej umiera. Tak, przykro mi oglądać, jak toną”.

Kmdr  Bernhard Rogge
R. Kochanowski, Niemieckie działania krążownicze w latach 1939 – 1942, Zabrze 2015.


Bitwa, przerwana o godzinie 14.00, rozgorzała na nowo! Cztery bojowe ciężkie okręty spowite były znowu dymami salw i rozbłyskały raz po raz jaskrawopomarańczowymi ogniami wystrzałów. Po obu stronach poczęto notować liczne trafienia i do dymów artyleryjskich salw dołączać poczęły dymy wybuchających pocisków.

I nagle obserwatorzy obu walczących stron dostrzegli równocześnie wręcz niezwykłe w tej sytuacji zjawisko! Otóż zza horyzontu wyłonił się… duży żaglowiec idący półwiatrem pod pełnymi żaglami kursem przecinającym generalnie kursy obu walczących na śmierć i życie wrogich zespołów okrętów wojennych.

Widok ten był tak niezwykły, ozdobiona piramidą białych żagli trójmasztowa fregata tak drastycznie odstawała od stalowo-szarych kadłubów wojennych okrętów, skrytych teraz kłębami dymu i ogarniętych płomieniami raz po raz następujących po sobie salw, jak też i szalejących już pożarów, że wszyscy znajdujący się w tej chwili na odkrytych pokładach oficerowie i marynarze obu walczących stron na moment zapomnieli o toczącym się boju. Młodziutki porucznik Heinrich von Spee na pokładzie „Gneisenaua” patrzył jak urzeczony na zjawę w obłoku żagli, kontrastujących bielą z ciemnym granatem wody i błękitem bezchmurnego, rozsłonecznionego nieba
”.

A. Perepeczko, Triumf i klęska admirała von Spee, Warszawa 1996.

Rankiem 8 sierpnia zaatakowano bez ostrzeżenia i też w nocy, holenderski statek „Oostplein”, a 10 sierpnia żaglowiec „Killoran” neutralnej, fińskiej bandery, płynący z Buenos Aires do Las Palmas. Podobno na zatopienie żaglowca nalegał lekarz okrętowy „Widdera”, dr Negenborn, który filmował rejs rajdera dla celów propagandowych i potrzebował „dobrego zakończenia” dla swego filmu. Wielu marynarzy z załogi krążownika pomocniczego uważało jednak, że zatopienie tego statku było „jak morderstwo”. W tym miejscu warto przytoczyć słowa dowódcy „Atlantisa” Bernharda Rogge`a, który w kwietniu 1940 r., napotkawszy na swojej drodze żaglowiec, powiedział: „Nawet jeśli byłby on brytyjski, nawet jeśli byłby napakowany kontrabandą, nie mógłbym go zatopić! Cóż za człowiek mógłby zatopić żaglowy statek w dzisiejszych czasach?

A. Perepeczko, W. Markowski, Burza nad Atlantykiem, tom 2, Gdańsk 2015.




mimm
O mnie mimm

mimmochodem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura