Uprzejmie proszę o zaopiniowanie niżej opisanej propozycji.
Jedzie trolejbus z centrum Gdyni w kierunku Sopotu. Wjeżdża na przystanek tuż za skrzyżowaniem Aleja Zwycięstwa/Redłowska i to do samego końca zatoczki, ponieważ za nim wjeżdża kolejny taki pojazd. Wielu ludzi wysiada i szybko zmierza ku pobliskiemu przejściu z sygnalizacją świetlną. Już pomiędzy oboma pojazdami widać, że żółte światła dla pieszych niepokojąco migają zapowiadając zablokowanie przed zebrą. Po przejściu dalszych kilkunastu metrów grupa tranzytowych pasażerów z obu trolejbusów karnie staje przed czerwonym światłem i tym momencie rusza strumień samochodów korzystających z zielonego koloru.
Na drugim końcu zebry widać, że od strony Sopotu jedzie autobus na Płytę Redłowską - skręca w prawo i tuż za skrzyżowaniem staje na swoim przystanku. Kilkunastu pasażerom z trolejbusu zabrakło dosłownie parunastu sekund, aby przejść na drugą stronę jezdni i zdążyć na skręcający pojazd. Pogoda coraz brzydsza, słychać warczenie niezadowolonych pasażerów - nie dziwota, bowiem kilkanaście minut trzeba czekać na kolejny autobus. Oczywiście, można było zaryzykować szaleńczy bieg "ostatniej szansy", który mógłby istotnie okazać się ostatnim biegiem w życiu.
Mamy XXI wiek. Mówi się, że podróże komunikacją miejska to ekologicznie lepsze rozwiązanie. Władze miast formalnie popierają podróże autobusami, tramwajami i trolejbusami.
Zatem dlaczego nie zastosują prostego rozwiązania? Otóż przy opisanym przejściu, na słupku sygnalizacji świetlnej, można byłoby zamontować przycisk. Po jego naciśnięciu zapalałoby się światełko po przeciwnej stronie jezdni na wiacie przystanku dla pasażerów jadących na Płytę Redłowską. Wówczas kierowca autobusu, który tam akurat wjeżdża, wiedziałby, że po drugiej stronie jezdni są pasażerowie oczekujący na zmianę świateł i poczekałaby te pół minuty a może nieco dłużej. Być może część pasażerów w oczekującym wozie byłaby zniecierpliwiona, ale z pewnością doceniłaby ten pomysł, kiedy to im przydarzyłoby się skorzystać z tej drobnej racjonalizacji.
W jaki sposób zamontować ową dodatkową sygnalizację? Podczas najbliższego remontu skrzyżowania położyć pod jezdnią dodatkowe przewody. A przedtem - albo prowizoryczne przewody położyć napowietrznie, albo nowoczesne urządzenie znane jako "bezprzewodowy dzwonek", które kosztuje kilkadziesiąt złotych. Najprostsze rozwiązania pewnie są najtrudniejsze do wdrożenia, bowiem przeciwnicy tego pomysłu uznają, że chuligani będą dewastować to urządzenie. Ale chuligani mogą niszczyć (i niszczą!) znacznie droższe elementy wyposażenia systemu miejskiego transportu - kamery, siedziska oraz piękne a drogie wiaty z wielkimi szybami. A wiata na opisanym skrzyżowaniu ma zasilanie do świetlnych reklam, zatem żaden problem podłączyć lampkę sygnalizującą kierowcy prośbę o poczekanie na pasażera zablokowanego przez sygnalizację świetlną.
Za tak niewielkie pieniądze można polepszyć poziom świadczonych usług i zachęcić mieszkańców do korzystania z coraz przyjaźniejszego systemu.
A może już opisany pomysł jest wdrożony w innym mieście?
Podobny problem występuje przy stacji kolei podmiejskiej, choćby Gdańsk Zaspa lub Gdynia Redłowo. Tam ludziska wysypują się z wagoników i pędzą na najbliższy przystanek autobusowy (na Zaspie jest to początkowy przystanek na pętli). I wówczas można byłoby nacisnąć na peronie sympatyczny guziczek sygnalizujący na najbliższych przystankach prośbę o "minutowe" poczekanie na byłych kolejowych pasażerów.
Oczywiście, można całą sprawę załatwić w inny, mniej techniczny (a bardziej dyscyplinujący) sposób - kierowcy otrzymaliby polecenie optycznego sprawdzenia, czy po drugiej stronie jezdni stoi autobus i niejako obligatoryjnie poczekaliby na zmianę świateł plus kilkanaście sekund na przejście potencjalnych klientów oczekującego autobusu (a w drugim przypadku - widząc stojący pociąg na peronie poczekaliby minutkę z odjazdem). I takie zachowanie zaobserwowałem parę razy w życiu, jednak było to na zasadzie dobrego humoru, a nie dobrej praktyki i odgórnego zalecenia. Może faktycznie wyrzucić ów elektryczny pomysł do kosza i wydać polecenie kierowcom do przyjaznego zachowania się? I jeśli kierowca nie poczeka, to będzie podstawa do zgłoszenia reklamacji w firmie, a nie (jak obecnie) do chwalenia kierowcy, kiedy zachowa się wyjątkowo kulturalnie?
Na dobry początek proponuję zamontować urządzenia w opisanych miejscach i poczekać na opinie.
Z poważaniem Mirosław Naleziński
Odpowiedź rzecznika ZKM w Gdyni
Szanowny Panie! Na wstępie pragnę podziękować za przesłaną przez Pana bardzo ciekawą propozycję usprawnienia przesiadek. Nie czując się na siłach samodzielnie ocenić możliwości jej wdrożenia, zorganizowaliśmy w firmie szersze spotkania, poświęcone Pańskiej propozycji.[...]
W przypadku, gdy oczekiwanie miałoby dotyczyć pasażerów oczekujących na zielone światło na przejściu dla pieszych, trudno sobie wyobrazić dobre funkcjonowanie takiej praktyki [przesiadanie] bez opisanych przez Pana urządzeń. I tu pojawiają się pierwsze bariery: ani sygnalizacja świetlna, ani wiaty przystankowe, nie należą do ZKM w Gdyni. Sygnalizacja podlega Zarządowi Dróg i Zieleni oraz Wydziałowi Inżynierii Ruchu UM Gdyni, natomiast wiaty są własnością prywatnych firm reklamowych. Bardziej realne niż zamontowanie proponowanych przez Pana sygnalizatorów na wiatach, wydaje się ewentualne ustawienie specjalnych słupków z sygnalizatorami w polu widzenia kierowcy.
Pana pomysł, jako ciekawy i być może wart realizacji, przedstawimy wymienionym wyżej instytucjom z prośbą o ustosunkowanie się do niego. Jak tylko uzyskamy jakąkolwiek odpowiedź, niezwłocznie Pana powiadomimy.
Z poważaniem Marcin Gromadzki
ZKM w Gdyni
przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka