W połowie miesiąca czytamy
dziennik.pl - u góry:
piątek 15 sierpnia 2008 r. Imieniny: Marii, napoleona, Stelii. Dokładnie ten sam błąd ma kilka portali, zatem pod znakiem zapytania stoi mechanizm ustalania imion i ich pisowni oraz system kontroli w aspekcie "zarażania" tymi samymi usterkami innych portali...
Stelia to bardzo rzadkie imię i nie należy mylić ze
Stellą, natomiast w dniu, kiedy obchodzimy nasze wielkie święto nie sposób jest pisać
Napoleon, wszak imię to (postrzegane zwłaszcza przez Francuzów jako wielkie) tego dnia niegodne jest dużej litery i prawidłowo zostało sprowadzone do parteru przez dziennik.pl oraz inne, zaprzyjaźnione redakcje... Miejmy nadzieję, że nasi nadsekwańscy przyjaciele z wyrozumiałością podejdą do spostponowania ich wodza. Zrozumiałbym -
adolf, ale
napoleon? Czyżby ktoś uznał, że bohater z Korsyki miał zbyt dużo krwi na rękach?
W ten wielki świąteczny dzień, w kościołach poświęcono szczególną uwagę ziołom, owocom i warzywom, które zostały poświęcone przez kapłanów. Stosowanie kropidła nie jest takie proste - jeśli nie ma unijnego atestu albo kapłan jest zbyt energiczny, to po pierwszym święceniu większa porcja wody odrywa się i pozostaje za kropidłem oraz... leci na ministranta i na osoby nieopodal zgromadzone, przy czym ksiądz jest jedyną osobą w kościele, która tego nie widzi, bowiem jest zajęty kolejnym namierzaniem i rytualnym gestem, zaś z końca kropidła odrywa się coraz mniej cieczy, prawdopodobnie w postępie geometrycznym, zatem przy siódmym wymachu zgromadzony lud złakniony jest kropli bardziej niż kania dżdżu. Jeśli jego kolega albo ministrant nie zwrócą mu uwagi na ten problem lub nie przeczyta na tym forum, to następnym razem sytuacja się powtórzy...
Kiedy u nas święto, to nie zapominajmy, że w innych miejscach na świecie trwa wojna, zwłaszcza że datą i istotą swą, dzień 15 sierpnia nawiązuje do czasu wojny. Wojny to bardzo poważne i tragiczne zjawiska i nie należy dworować sobie z nich, zwłaszcza z bieżących. Oto 12 sierpnia 2008 toczy się jeszcze wojna w Gruzji i na ekranie przesuwają się obrazy zniszczonych budynków i ulic, filmowane z jadącego auta. Komentator ze studia TVN24 zwraca się do Tomasza Kanika (odważnego korespondenta ryzykującego życiem na Kaukazie) - "Tomku, słyszę jakieś strzały i wybuchy. Co tam się u was dzieje?". Na to pan Tomasz ze stoickim spokojem i przesadną szczerością - "Nie, to tylko nasz stary rozklekotany moskwicz tak hałasuje po wybojach".
Życzliwy wobec ludzi życzliwych, krytyczny wobec wielu zjawisk.***************************
Kind to kind people, critical of many phenomena.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka