"Fakt" (5 grudnia 2008) informuje o kuriozalnej kontrabandzie. Otóż pewien Rumun przemycał 100 tys. paczek papierosów. Pierwszą ciekawostką jest środek transportu. Była to... furmanka zaprzężona w dwa konie. No cóż, w Polsce zdarzają się jeszcze pewnie furmanki, choć równie trudno je zauważyć (jak parowozy, które również zniknęły z naszych krajobrazów), jednak we wschodniej części Europy wspomniane pojazdy są powszechniejsze niż u nas.
Ponieważ w ostatnich dniach trwały protesty "mrówek" przenoszących papierosy całymi "wagonami" (dopuszczalne 10 paczek, jednak granicę najwytrwalsi przekraczali parę razy dziennie), przeto media ujawniły, że paczka papierosów na Ukrainie kosztuje ok. 1 zł, zaś u nas 5-6 zł.
Jednak Polska i Rumunia należą do wielkiej Unii, zatem znacznie droższe są papierosy w jej obrębie niż na Ukrainie, czyli po kiego Rumun taszczył konno 2 miliony papierosów z Unii na Ukrainę? Aby stracić majątek? To konie nie mogły mu pokazać właściwego kierunku? Choćby na Węgry, Słowację i dalej - na Polskę? A gdyby dojechał furmanką (sic!) do Niemiec albo na Wyspy (tunelem!), to wówczas miałby przebicie, co? Zapewne pomylił kierunki, może szaleju się najadł albo GPS mu się popsuł? A może konie przejęły dowództwo i wolały ku ukraińskiemu owsowi ciągnąć, niemoty?
Za taki kurs mógłby zostać milionerem (licząc w naszej walucie), a nie zapominajmy, że przeciętny Polak przez całe życie (licząc przy obecnych płacach) zarobi właśnie mniej więcej tyle - MILION zł!
Wyjechałby wypasionym dwukonnym wozem, a wróciłby wypasionym dwustukonnym roverem (nie mylić z rowerem) z przebiciem 100:1...
przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka