Tylko Le Pen uznała, ze jeszcze za wcześnie, aby nam o tym powiedzieć.
Samo przyznanie Rosji strefy wpływów zakłada równoczesne uznanie iż istnieje alternatywana strefa wływów
Nie będę się wdawał w historyczne rozważania, od kiedy tak myśli Rosja i - niestety - sporo polityków na Zachodzie Europy
Im dalej na Zachód tym dalej od Rosji więc takie podejście do polityki jest tym praktyczniejsze. Dlatego inaczej myślą o Rosji i jej zapędach Niemcy a jeszcze więcej obaw powinniśmy mieć my.
Patrząc z drugiej strony - skoro Francuzka Le Pen gotowa oddać Rosji Ukrainę to co może ulegnąć się w głowie jej hiszpańskich i włoskich odpowiedników, kiedy ich kraje dzieli od Polski tyle granic co Francję od Ukrainy.
Ukraina jest w trudnej sytuacji, bo mimo tego, iż w ZSRR była republiką z nowoczesnym przemysłem, w tym zbrojeniowym, oraz niezwykle urodzajnymi ziemiami. obecnie jest krajem trzykrotnie biedniejszym od Rosji i półtorakrotnie od Białorusi a połowa Ukraińców jest rosyjskojęzyczna i prawosławna.
Wschodnia Ukraina to dla Rosji łatwy kąsek a ani NATO ani UE nie sprawia wrażenia jakby miały pogląd na ten temat.
Niestety jedyne jasne sygnały jakie od znaczącego polityka jakie na temat Ukrainy popłynęły w świat to sygnał z Warszawy, że oddajemy Ukrainę Rosji a że nie z ust polskiego polityka to nie ma znaczenia - Le Pen była tu na zaproszenie polskiego rządu i rządzącej partii.
Jak - nie daj Boże - Rosja zrobi swoje porządki na Ukrainie, to takich samych wypowiedzi możemy oczekiwać na temat Polski.
A jak dobrze dla pisowców pójdzie to może dostaniemy od Niemców reparacje - jako członek Wspólnoty Niepodległych Państw.
Samo przyznanie przez Le Pen Rosji strefy wpływów zakłada równoczesne uznanie, iż istnieje inna strefa wpływów czyli wyklucza Europę ojczyzn.