Notka ukazuje się na blogu podpisanym imieniem i nazwiskiem, za jej treść ja ponoszę odpowiedzaialność cywilną a mój adres dla doręczeń znany jest w ZP oraz organizatorom Konferencji Smoleńskiej.
Nie wiem, czy prof. Gruszczyńską-Ziółkowską łączą z bohaterem poprzedniej notki jakieś więzy rodzinne ale z pełnym przekonaniem piszę, iż wiąże ich najwyższy możliwy stopień pokrewieństwa duchowego w podporządkowywaniu logiki oraz metody naukowej doraźnym celom. Gruszczyńska w swoim referacie (*) napisała "Wynikałoby z tego, że przez co najmniej około 10 sekund (sic!), w kluczowym momencie nadzwyczajnych zdarzeń nie odzywa się merytorycznie żadna z czterech osób obecnych w kabinie. Nie pada żadna komenda, polecenie, informacja, ostrzeżenie... To dość zadziwiający obraz którego nie wyjaśnią żadne koncepcje, nawet te zakładające, że w tej długiej chwili piloci jedynie koncentrowali się na wykonywaniu zadań. Cztery osoby, każda milczy przez 10 sekund. Czterdzieści sekund czynności, pracy (zespołowej!), przeciwdziałań zaskakującym zdarzeniom – w milczeniu."
Taki tekst został zawarty w referacie naukowym - bez wskazania, czego i na jakiej podstawie należałoby oczekiwać. Tekst jest napisany językiem odwołującym się do emocji słuchaczy, tak samo jak jego autor nie mających pojęcia o pilotażu, ale oczekujących emocji i otrzymujących je opakowane w naukowy tytuł.
Nie znalazłszy w żadnych stenogramach stosownej wypowiedzi Gruszczyńska wykonała prawdopodobne zamówienie Marka Dąbrowskiego i pomiędzy odczytami wysokości "50" i "40" usłyszała tytułowe zdanie „zaraz, co(ś) się tu(taj) dzieje”. Ma to być to po sekwencji komunikatów nawigatora o wysokościach radiowych "70", "60", "50" oraz powinno nałożyć się na "40". Komunikaty wypowiadane są o czasach (podaję tylko sekundy ze stenogramu IES): 53.7, 54.6, 55,2 oraz 55,9. Chociaż piloci mieli przed sobą wysokościomierze, to w przestrzeń kokpitu padały konkretne odczyty nawigatora, zresztą bardzo bliskie wysokościom RW zapisanym w FDRach. Z tych wysokości wypowiedzianych w konkretnych odstępach czasowych wynika, że wypowiedź miała paść 48 metrów nad ziemią, do której samolot zbliżał się z prędkością ponad 14 m/s więc za nieco ponad 3 sekundy uderzyłby w ziemię ( w tym momencie samolot już zaczął wyrównywać, ale nie przekładało się to wprost na zbliżanie się do wznoszącego się gruntu pod nim ), a zdaniem "badaczki" jeden z członków załogi znajduje czas na "zaraz" - gdyby jeszcze powiedział "zaraz walniemy".
Przejaw nieudolnie skonstruowanego, nielogicznego, politycznego chciejstwa - nawet stenogram IES zwykle używany w zastepstwie kija bejsbolowego można podważyć, kiedy tylko to się opłaca. .
__________________________________________________
(*) http://konferencjasmolenska.pl/materialy3/04gruszczynska.pdf
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka