Może publiczne przeprosić nieżyjącego brata za to, że mając możliwość pełnej identyfikacji dopuścił do tego aby pochowano go razem z bezczeszczącymi jego zwłoki szczątkami dwóch innych ofiar katastrofy i obiecać naprawę przez postawienie osobnego, nieskażonego obecnością innych postaci ani ich kawałków pomnika.
Może przeprosić za to, że proces badania katastrofy oddał w ręce mitomanów, oszustów i nieuków., którzy stworzyli alternatywne nauki ścisłe i techniczne oraz godzące w bezpieczeństwo pasażerów pomysły na pilotowanie samolotów.
Może wezwać do gruntownej reformy nauk ścisłych, ponieważ obecnie nauczane noszą piętno zaborów, komunizmu i rządów Tuska, skutkiem czego nie są zdolne wyjaśnić, w jaki sposób zabito jego brata.
Może wreszcie wezwać prezydenta i premiera do wypowiedzenia wojny Rosji, ponieważ minister obrony narodowej wystosował do Rosjan słowa "Czas przyznać się do odpowiedzialności za śmierć polskiego prezydenta" a oni się nie przyznali.
Chyba jeszcze nigdy przywódca naszego narodu i państwa nie dysponował tak szerokim wachlarzem możliwości, bo nie napisałem, że mógłby też chwilę pomilczeć, wspominając ostatnią rozmowę z bratem.
Po okazaniu się, że zwłoki ofiar są w stanie, jakiego można było oczekiwać oglądając zdjęcia wraku ale nie noszą śladów wybuchu, że wyniki zamówionych ekspertyz trzeba fałszować, że ignorantów wynajętych za ekspertów trzeba bronić przed pytaniami, albo się za nich, jak za Berczyńskiego, wstydzić, Kaczyński znalazł się w sytuacji, w której wszystkie, poza milczeniem, jego możliwości kontynuowania tematu smoleńskiego będą zabijały rozum i uczciwość.