Notka mogłaby powstać jako traktat ogólnie opisujący niebezpieczne skutki traktowania wszystkich myślących inaczej jak przestępców. Nie trzeba też dodawać, że taką skłonność przejawiają głównie władze rewolucyjne.
PiS wziął władzę pod hasłem "wystarczy nie kraść" ale przecież w tle brzmiało "i nie mordować prawicowych prezydentów". Bez większego trudu można przeprowadzić dowód, że za wszystkimi zmianami stał motyw udowodnienia zamachu smoleńskiego i współodpowiedzialności za niego poprzedniej władzy, natomiast nie można udowodnić, że choćby tylko "500+" nie było kupieniem sobie przychylności beneficjentów w czasie rozliczania zamachowców. Za wyzwiskami "targowica" też stało przekonanie, że kiedy zamach już się udowodni, to nie trzeba będzie tłumaczyć się z obrzucenie nimi Bogu ducha winnych.
Za umowną datę zakończenia polowania na zamachowców można przyjąć 10 kwietnia tego roku. Osiem lat nieodpowiedzialnych bzdur wypowiadanych przez Macierewicza jednym zakazem pokazania dzieł jego podkomisji w pisowskiej telewizji zostało spuszczone do klozetu dzieląc tym samym los jego ministerialnej teki.
„To proszę wykonać polecenie i lecieć do Tbilisi.”
„Jeśli ktoś decyduje się być oficerem, to nie powinien być lękliwy.”
„Jeszcze się policzymy.”
ale już bez nadziei Jarosława Kaczyńskiego na to, że ewentualne udowodnienie zamachu zatrze ich znaczenie. Bez względu na wieloletnie zaniedbania w 36 pułku, na zaniedbania rosyjskiej kontroli lotów, to polscy piloci, którzy wcześniej byli świadkami wydarzeń w Symferopolu, trzymali w ręku stery i przy akceptacji dowódcy lotnictwa złamali szereg zakazów a trzeba naprawdę dużo zaparcia aby uwierzyć iż brak decyzji Lecha Kaczyńskiego nie miał wpływu na podjęcie przez nich próby wylądowania. Tyle samo zaparcia potrzeba dla wiary, że Lech Kaczyński dopiero na wiadomość o pogodzie na lotnisku w Smoleńsku przypomniał sobie, iż ma porozmawiać z bratem o zdrowiu matki.
Sprawa niewinnie skazanego Tomasza Komendy coraz bardziej przypomina loty prezydenta.
(za J.Kurski na TT)
Najpierw potrzeba szybkiego, spektakularnego sukcesu, podobne jak w przypadku ekshumacji granie drastycznymi szczegółami na emocjach odbiorcy - imposybilizm po pisowsku, czyli łamanie procedur prawnych, przepisów bezpieczeństwa a na końcu nieszczęście.
Pomyłki sądowe zdarzają się na całym świecie, nieroztropne zachowania polityków i ludzi odpowiedzialnych za ich ochronę też, ale rzadko kiedy przekuwa się je w czyny chwalebne. Jarosław Kaczyński latami przekuwał, teraz możliwości przekuwania wyczerpały się i rozpoczął się sezon polowań na Kaczyńskich. Lech Kaczyński miał szansę zostać zapamiętany jako prezydent z wadami ale autor kilku wartościowych koncepcji. Wiele wskazuje, że padnie ofiarą chorobliwej żądzy władzy swojego brata bliźniaka - padnie po raz drugi. Kto czym wojuje, od tego ginie.
Komentarze