Normalnie uwalenie przez premiera rządu poważnego zakupu dla armii na etapie, kiedy prezydent i minister obrony są już w delegacji po ten nabytek wystarczyłoby na temat komentarzy polltycznych i dyskusji przez miesiąc. W Polsce, gdzie wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że PiS traktuje Dudę gorzej niż pokojówkę, powinnno wystarczyć na tydzień, tymczasem temat zaistniawszy w piątek, po weekendzie stracił na znaczeniu.
Zawdzięczemy to wszystko mistrzowi public relations, naszemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Wykręcić większy numer jak poinformowanie już w drodze prezydenta, że na Antypody leci po nic, mógł tylko autor tego numeru i Morawiecki dał radę - w niedziele oświadczył, że był negocjatorem akcesji Polski do UE, czym wzbudził zdziwienie rzeczywistych negocjatorów.
Gdyby powiedział, ze negocjował Hołd Pruski, przynajmniej nie byłoby świadków nieco innego przebiegu historii, jednak póki co powinien się skupić na bezpiecznym temacie heroicznego obgryzienia w dzień postny brzegów pierogów nadzianych wieprzowiną, jako że ten wyczyn przyćmiewa dokonania Lecha Wałęsy i Bogdana Borusewicza w pierwszej Solidarności.