Tak się w długotrawłym procesie przemian społecznych porobiło, że w naszej cywilizacji wykształciły się dwa systemy - demokracji liberalnej i dyktatury. Nie zawsze przekłada się to na formalny ustrój - kilka krajów faktycznie demokratycznych to formalnie dziedziczne monarchie a do wybieralnego Putina przylgnął przydomek car.
Szczęsliwie dla krajów Europy złozyło się, że dyktatury w Grecji, Hiszpani, Porugalii i w krajach tak zwanej demokracji ludowej przekształciły się w demokracje na drodze transformacji a nie krwawych rewolucji.
Ponieważ zaś stare demokracje europejskie wczesniej stworzyły organizację opatrtą na wspónie wyznawanych i honorowanych wartościach demokratycznych i wolnościowych, za formalne zakończenie procesu transformacji od dyktatury do demokracji mozna uznać przystąpienie do tej organizacji*.
Jezeli więc dzisiaj premier Polski mówi znowu o transformacji, może chodzić tylko o transformację w przeciwnym kierunku - od demokracji do dyktatury.
Drodzy wolacy - za dwa lata obudzicie w kraju demokracji wykaczonej, faktycznie albo już nawet formanie poza UE ale za to z trzeźwym amerykańskim prezydentem widzącym w Niemczech i całej UE strategicznego sojusznika USA a gaz, ropę i węgiel dalej będziecie kupowali od Rosji. Przykro mi, że to też mój pech.
_________________________
* To jest reguła i jak od każdej, są od niej wyjątki, które ją potwierdzają gdyż w Europie jest kilka krajów formalnie nie należących do UE ale posiadających z nią liczne umowy praktycznie zrównujace status tych krajów z członkowstwem.