I gdzie teraz jesteś, wolna wolo? Przy czyim boku witasz słodki świt?
Wiktor Coj
W erze walącego po oczach niusa są rzeczy, których zwyczajnie nie da się odzobaczyć.
Kolorowy motłoch grabiący sklepy, podpalający budynki, ginący pod pięściami i kopniakami ludzie, bezradne służby, wywracane radiowozy, klęczący policjanci, agitatorska chrypa mów. I biali, stojący z bronią w ręku u bram swoich nietkniętych domów. Po prostu jak w dziecinnych czytankach z historii średniowiecza: wszystko zawiodło, dziady i bogowie; topór w garści druh wierny - nie zawiedzie.
Jakaż to różnica wobec ulic Europy.
Mówiło się w dawnych czasach, że Rosja każda myśl rzuconą z Zachodu przekształca w jej własną karykaturę. Widocznie to prawo działa w obie strony: towarzysze amerykańscy ogarnięci rewolucyjną gorliwością właśnie zabili marksizm kulturowy. Zabili go stawiając milczących białych "posiadaczy" z karabinami Stonera na drodze plądrującej tłuszczy. Tak kiedyś zabili marksizm polityczny towarzysze polscy, przed którymi klasa robotnicza zamknęła się w zakładach pracy, na bramach wieszając krzyż Jezusa Chrystusa i portrety rzymskiego papieża.
Są rzeczy, których zwyczajnie nie da się odzobaczyć. Reszta to kwestia czasu.
A dobrze zorganizowana milicja po raz kolejny okazała się niezbędą dla dla bezpieczeństwa wolnego państwa.
Nawet jeśli samorzutne powstanie takiej milicji jest tylko możliwością, zagrożeniem dla oszalałych komisarzy obsiadających lokalne urzędy i uniwersyteckie katedry, którym na tłustych synekurach marzy się obalenie demokratycznego porządku siłą.
# мало кто остался в светлой памяти, в трезвом уме да с твердой рукой в строю.
Notkę dedykuję kolegom amerykańskim należącym do NRA, dla uczczenia ich narodowego święta 4 lipca.
Komentarze