murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
145
BLOG

Broń palna i inne głupoty.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jednym z najskuteczniejszych samograjów, używanych do podniecania internetów i/lub drażnienia opinii publicznej jest temat dostępu Polaków do broni palnej. Każda próba zmiany status quo skutkuje natychmiastową falą trollingu, płynącego i ze strony oczywistych (inna sprawa, czy rzeczywistych) przygłupów i histeryków, jak i "poważnych", "politycznych" komentatorów.

Z jednej strony rusza lawina opisów szwajcarskiego raju, w którym każdy dorosły mężczyzna trzyma w domu karabin maszynowy i wdzianko w gustowne, zielono-czerwone ciapki, z drugiej - psychodelicznych wizji żywcem wziętych z amerykańskich filmów, od "Tombstone" aż po "Resident Evil" (w zależności od fantazji wizjonera), w których rozjuszony motłoch morduje się na ulicach, w szkołach, szpitalach, teatrach i bramach sklepów monopolowych.


Nic dziwnego, że w tym wrzasku mało kto pyta, co w zasadzie ma być zmienione, a przede wszystkim dlaczego należy to koniecznie zmieniać.

A zmieniać trzeba koniecznie. Przede wszystkim dlatego, że polskie prawo o posiadaniu broni palnej, tak jak całe w ogóle polskie prawo, jest fasadowe, skomplikowane, wewnętrznie sprzeczne, więc podatne na dowolne interpretacje i stwarzające pole dla korupcji oraz samowoli urzędniczej. 


stwarzające pole dla korupcji oraz samowoli urzędniczej. 

stwarzające pole dla korupcji oraz samowoli urzędniczej. 

stwarzające pole dla korupcji oraz samowoli urzędniczej. 


Celowo piszę trzy razy, grubym drukiem i w osobnym akapicie, żebyście nie "przegapili".

"Wy", tzn. "poważni" komentatorzy "polityczni"; oczywistych przygłupów i histeryków nie przekonasz, za to mają płacone. Was też nie, ale gdy człowiek zrobi co może, zawszeć lżej na duszy.


Korzeniem zła jest lokalne prawo o obronie koniecznej, w świetle którego obronić się legalnie przed zamachem jest równie łatwo, jak rozwiązać dwumian Newtona. Uchwalenie takiego właśnie prawa było logiczne w warunkach 'kapitalizmu kompradorskiego", kiedy "karki" stanowiły na wpół legalną władzę wykonawczą. Może dlatego ze świtem "dobrej zmiany" drgnęło to i owo, jak np. odstąpienie  od ścigania przekroczenia wywołanego strachem lub wzburzeniem, albo ostanie, mocno hejtowane plany wprowadzenia zasady mój dom moją twierdzą. Tyle tylko, że ww dowolność interpretacji prawa na najniższych szczeblach administracji potrafi każdy jego paragraf uczynić martwym, w praktyce sądowego postępowania.


Tak, czy inaczej uzyskanie wobecnych warunkach pozwolenia na broń palną do obrony osobistej jest niemal niemożliwe. Dosłownie:

Rozstrzygając podania o wydanie pozwolenia na broń do ochrony osobistej organy Policji wyznają zasadę, że udowodnienie ważnej przyczyny w postaci stałego, realnego i ponadprzeciętnego zagrożenia życia polega na wykazaniu, że wnioskodawca stał się ofiarą zamachu, a najlepiej zamachów na zdrowie i życie. Organy Policji oczekują realizacji pogróżek, co ich zdaniem ma dopiero stanowić podstawę do wydania pozwolenia  (http://trybun.org.pl/2015/07/08/przeslanka-warunkujaca-przyznanie-broni-do-ochrony-osobistej-jest-samo-kwalifikowane-zagrozenie-nie-zas-skutek-w-postaci-udanego-zamachu-na-zycie-lub-zdrowie/, wytłuszczenia moje)

Ergo: żaden Polak, który nie stał się ofiarą zagrażającej życiu napaści, nie powinien móc wyjść z nabitą bronią na ulicę. Pytanie tylko, po co zahartowanemu bojownikowi, który obronił się przed zamachem, a najlepiej zamachami  na życie, przy pomocy samych tylko gołych pięści, jakaś broń? I do tego palna?


Napisałem "nie powinien". Ale może. Może było kiedyś tak, że trwały dyskusje nad nowelizacją "broniowej" ustawy. Może były służby, może tajne, może widne, a może dwu-płciowe, które chciały w tym projekcie zamieszać, żeby móc rozstrzygać w każdej praktycznej sprawie dotyczącej ustawy "po uznaniu", jak się uwidzi prowadzącemu tę sprawę. I może  była organizacja sportowa, która każdy, nawet najgłupszy pomysł służb popierała. Jam nie widział, jam nie słyszał, jeno pieśń powtarza.

W każdym razie, każdy posiadacz pozwolenia na broń do celów sportowych może w miejscach publicznych przenosić broń nabitą, tzn. z nabojem w komorze. Niech se może, badania przeszedł, egzaminy zdał, na ulicach ludzie nie giną. Ale czemu nie nadać mu po tych badaniach i egzaminach pozwolenia na broń do ochrony osobistej, razem ze sportową, z automatu? Też by nosił, a ludzie też by nie ginęli. Ale...

Po zmianie ustawowych zapisów naród (co bardziej kumaty) rzucił się do klubów PZSS, robić uprawnienia. I te uprawnienia robił. Nie filozofia, kwestia treningu. I robił na tyle licznie, że musimy znowu posłużyć się tekstem pieśni. A pieśń powtarza, że organizacja sportowa ni stąd,  ni z owąd... nakazała zmianę przepisów egzaminacyjnych. Bo za dużo zdaje.


Sapienti sat.

Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo