© Arkadiusz Gola
Niby jak zawsze. Wierni przybyli tłumnie. Orkiestra, tym razem policyjna, grała pieśni religijne, modlitwy przy każdym ołtarzu.Dzieci z kwiatami, ministranci, siostry zakonne i klerycy....coś jednak było nie tak. Stoję z wszystkimi, a jednak tak trochę z boku. Usta szepczą modlitwy a oczy wędrują po brudnych szybach okien mieszkań i sklepów.Dawno mnie tu nie było.Lekkim uśmiechem witam znajomych. Starsi o ten czas bez nich. Jedni poznają inni zdumieni...no cóż. Czas szybko mija a my starzejemy się.Zdumiewa jednak ilość pustych mieszkań. Śląsk zawsze słynął z czystych okien i bieluteńkich firan. W Boże Ciało wszystkie udekorowane kolorowymi kwiatami i obrazami. Przy chodnikach zaparkowane samochody. Tu też różnica. Jeszcze tak niedawno każdy swój samochód zabierał z drogi procesji. Ludzie cieszyli się na tą chwilę. Dzisiaj warczące autobusy zagłuszają modlitwy i śpiewy. Co prawda stoją ale ponaglają niecierpliwym warkotem. Nie rozumieją chwili. Smutno na duszy. Procesja jakaś wstydliwa? z obowiązku?Niech cię to nie dziwi, słyszę szept znajomej. Nie znam rodziny z której by ktoś do lepszego świata nie wyjechał. Mój syn też. Sama jestem, bez nadziei na wnuki. Zasmakował w podróżach. Zadbałam o jego wykształcenie.Miał wszystko co najlepsze. Jest rówieśnikiem Andrzeja Dudy! Szeptem streszczony kawał życia bez nadziei na dobrą starość. Smutne uśmiechy i wspomnienia marzeń o spokojnej starości.