wiesława wiesława
676
BLOG

Co nowego w warszawskiej fabryce sprawiedliwości

wiesława wiesława Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W Wojskowym Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczął się ponownie proces generała Mariana R., oskarżonego o bezprawne przedłużanie aresztów działaczy niepodległościowych sądzonych w okresie stalinowskim. Oskarżający byłego prokuratura wojskowego prokurator podkreśla, że jego działania kwalifikowane są jako zbrodnia komunistyczna.

W latach 1951-1956 Marian R. był szefem Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Warszawie i szefem VII oddziału Naczelnej Prokuratury Wojskowej, a więc organu, który zajmował się przestępstwami szczególnie niebezpiecznymi dla ówczesnego państwa.

 

Po nastaniu w PRL tzw. „odwilży”, w październiku 1956 roku kilka komisji zajęło się zagadnieniem łamania prawa przez organy represji PRL Po kilkumiesięcznych badaniach komisje przedstawiły sprawozdania i skierowały wnioski do prokuratora generalnego PRL.

W piśmie z listopada 1957 roku prokuratorzy Adam Ferenc i Kazimierz Kukawka napisali o Naczelnej Prokuraturze Wojskowej tak:

 

Zostało stwierdzone, że organy Naczelnej Prokuratury Wojskowej bez badania zasadności wniosków MBP wydawały postanowienia o stosowaniu tymczasowego aresztowania i popierały wnioski MBP o przedłużenie aresztowania przez Najwyższy Sąd wojskowy.Przesłuchani w charakterze świadków przedstawiciele Naczelnej Prokuratury Wojskowej – gen. Stanisław Zarakowski, płk Józef Feldman i ppłk Maksymilian Lityński – zeznali, że nikły stopień „wtajemniczenia” w sprawy centralnych organów prokuratury Wojskowej był wynikiem szczególnej atmosfery , która te sprawy otaczała, oraz przekonania kierowników Naczelnej Prokuratury Wojskowej, że sprawy te są realizacją zasadniczych dyrektyw politycznych owego okresu świadomości, że centralnymi sprawami prowadzonymi przez MBP zajmuje się również kierownictwo Partii i państwa. Walor polityczny tych spraw – jak zeznawali przedstawiciele NPW – przesłaniał i usuwał na drugi plan kwestie prawne. Tego rodzaju stanowisko osob kierujących organami Prokuratury Wojskowej przyniosło w konsekwencji bezkrytyczne wydawanie sankcji prokuratorskich pod zarzutem zbrodni szpiegostwa, w stosunku do niewinnych ludzi i przetrzymywanie tych ludzi przez cale lata w więzieniu.

 (cyt. za Jerzy Poksiński, „TUN” Tatar – Utnik – Nowicki. Represje wobec oficerów WP w latach 1949 – 1956, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1992)

 

W 1957 roku na wniosek komisji Generalna Prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko gen. Stanisławowi Zarakowskiemu, a także kilku prokuratorom, którzy nadzorowali śledztwa prowadzone przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Zakończyły się one umorzeniem albo na mocy amnestii (gen. Zarakowski) albo na mocy decyzji o niecelowości kierowania spraw na drogę sądową.

 

Fabryka sprawiedliwości III RP nierychliwa jest, ale nie można jej postawić zarzutu bezczynności. Po kilku latach śledztwa Główna Komisja Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu (pion śledczy IPN)  sformułowała akt oskarżenia przeciw Marianowi R. i skierowała go do sądu w grudniu 2012 roku.

W tym akcie oskarżenia prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota zarzuciła Marianowi R., że przez trzy lata, tj. od września 1951 r. do września 1954 r., jako prokurator wojskowy dopuścił się zbrodni komunistycznej będącej jednocześnie zbrodnią przeciw ludzkości. Chodziło o niedopełnienie obowiązku kontroli zasadności i terminowości aresztów. IPN podnosił, że oskarżony był szefem Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Warszawie i szefem VII oddziału Naczelnej Prokuratury Wojskowej, a więc organu, który zajmował się przestępstwami szczególnie niebezpiecznymi dla ówczesnego państwa. R. miał też obowiązek sprawowania kontroli nad zasadnością i terminowością środków zapobiegawczych. Jako urzędnik państwowy dopuścił się czynów, które nie tylko były przestępstwem urzędniczym, ale pociągały za sobą bezprawne pozbawianie wolności. R. usankcjonował bezprawne pozbawienie wolności 17 osób (jedna z nich spędziła w areszcie 44 dni bez formalnej decyzji o aresztowaniu). Wszyscy zatrzymani należeli do antykomunistycznych formacji niepodległościowych: Oddziałów Pomocniczych Armii Krajowej, Obrońców Korony, a następnie Podziemnej Organizacji Wolność i Niepodległość, Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Pod postanowieniami o czasowym aresztowaniu podpisywał się ówczesny major Marian R.

Proces Mariana R. przed Wojskowy Sąd Okręgowym w Warszawie rozpoczął się w lutym 2013 roku. Prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota zażądała dla Mariana R. kary 3,5 roku więzienia. Zdaniem prokuratora, Marian R., wykształcony prawnik, był świadom zarówno bezprawności swojego działania, jak i systemowego stosowania niepraworządnych środków w okresie stalinowskim. Jego czyny wypełniają znamiona i zbrodni komunistycznej, i zbrodni przeciw ludzkości. Były to represje w celu „złamania” więźniów, podejmowane z przyczyn politycznych.

Prokurator zaznaczyła, że była to działalność wojskowego wymiaru sprawiedliwości, któremu państwo komunistyczne nadało pozory legalności, w „ramach zbrodniczego systemu”.

 

W wyjaśnieniach złożonych przed sądem gen. Marian R. mówił, że starał się wypełniać swoje obowiązki jak należy.

Brałem się do każdej pracy, która mogła służyć państwu, byłem zobowiązany do wykonywania swoich obowiązków i je wykonywałem. A tymczasem stawia mu się zarzuty.

Marian R. oświadczył, że po powrocie z niewoli niemieckiej zaproponowano mu wstąpienie do Urzędu Bezpieczeństwa, ale on nie wiedział, co to jest.

 Ja nie wiedziałem, co to jest Urząd Bezpieczeństwa, tłumaczyli mi, że bandy się rozprzestrzeniły.

Dodał, że jest wdzięczny „władzy ludowej”, ponieważ pół życia żył w nędzy, a ona „stworzyła mu warunki do pracy i nauki”.

Z ociąganiem przyznał, że może jednak dopuścił się przynajmniej jakichś „zaniedbań”:

Biorę na siebie, że przeoczyłem, ale sędziowie przeoczyli, to dlaczego ja się miałem nie pomylić? Jestem gotów zapłacić, ale cenę, która byłaby umiarkowana.

Kończąc swoje wystąpienie przed sądem stwierdził, że popiera zdanie swojego obrońcy, który domaga się uniewinnienia.

Trzeba zaznaczyć, że w sądzie Marian R. był broniony przez adwokata z urzędu, mimo że pobiera wysoką emeryturę sięgającą blisko 6 tys. zł. O przydzielenie obrońcy Marianowi R. wystąpił do sądu w 2011 r., jeszcze podczas śledztwa, pion śledczy IPN. Prokurator Marcin Gołębiewicz, p.o. naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN, uzasadniał tę decyzję:

Przepisy procedury karnej przewidują, że w pewnych przypadkach obrońca musi być, to są tzw. przypadki obrony obowiązkowej, niezależnie od tego, czy oskarżony chce, czy nie chce. Jeżeli nie ma obrońcy z wyboru, to my musimy wnioskować o ustanowienie obrońcy z urzędu. A sąd nie ma innego wyjścia, jak go ustanowić.

 

15 listopada 2013 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem ppłk. Roberta Gmyza umorzył proces byłego stalinowskiego naczelnego prokuratora wojskowego. Sąd argumentował m.in., że Marian R., będąc tylko urzędnikiem, nie akceptował stosowanych przez aparat bezpieczeństwa brutalnych metod śledztw oraz fikcyjnych oskarżeń i wyroków skazujących, a tylko… podpisywał dokumenty.

Prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota złożyła do Sadu Najwyższego wniosek o uchylenie tego wyroku. Sąd Najwyższy dopatrzył się uchybień Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie i nakazał WSO ponowne zbadanie sprawy.

 

Wczoraj Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął badać ponownie sprawę gen. Mariana R.Rozprawie przewodniczył sędzia Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie ppłk Paweł Więcek. Sąd orzeka w składzie jednoosobowym.

Mimo że posiedzenie było jawne, sąd nie zezwolił dziennikarzom „Naszego Dziennika” i Polskiej Agencji Prasowej na rejestrację dźwięku i obrazu z rozprawy. Wnioskował o to oskarżony. Marian R. uznał, że publikacje na jego temat są „kłamliwe, a mediom nie wierzy”, i dlatego wnosi o zakaz nagrywania. O zakaz rejestracji obrazu wnosił też obrońca oskarżonego mec. Andrzej Lemieszek, argumentując to złym stanem zdrowia swojego klienta. Żadnych zastrzeżeń co do obu sposobów rejestracji rozprawy nie miała natomiast prokurator IPN Małgorzata Kuźniar-Plota, która w nieoficjalnej rozmowie z „Naszym Dziennikiem” przypomniała, że takie decyzje nie zapadały na wcześniejszych rozprawach. Sąd przychylał się wcześniej co najwyżej do prośby oskarżonego, by jego twarz na zdjęciu prasowym była nierozpoznawalna.

Zakaz rejestracji skomentował mecenas Piotr Łukasz Andrzejewski:

 

Sprawa zbrodniarzy komunistycznych w togach jest szczególnie bolesna w III RP, która – być może na skutek uzgodnień Okrągłego Stołu, a być może z własnej woli – szczególnie ochrania tychże zbrodniarzy.W sprawie niniejszej mamy do czynienia z uznaniową rolą sądu. Oskarżonym w sprawach karnych przysługuje oczywiście prawo do anonimizacji nazwiska czy do ochrony wizerunku – to wynika z ogólnych regulacji procesowych. Natomiast ograniczanie jawności przebiegu rozprawy przez sąd poprzez zakaz nagrywania jej przebiegu może być traktowane jako element szczególnego traktowania zbrodniarzy komunistycznych w togach. Ci ludzie są dziś poza wszelką odpowiedzialnością, a ich procesy cieszą się szczególną atencją ze strony sędziów. Trudno aprobować tak daleko idącą ostrożność sądów przed piętnowaniem tego, co oficjalnie jest piętnowane, natomiast w szczegółach – jest rozgrzeszane.

 

Na wniosek obrońcy Mariana R. Sędzia Więcek postanowił, ze generał Marian R. ma być ponownie poddany badaniom lekarskim. Biegli, którzy orzekali już w tej sprawie trzy lata temu, znów mają ocenić, czy były szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej może być sądzony.

O stanie zdrowia byłego naczelnego prokuratora wojskowego mają się wypowiedzieć biegli z Zakładu Medycyny Wojskowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z zakresu chorób wewnętrznych, kardiologii i neurologii. Opinia ma zostać sporządzona w ciągu miesiąca od zakończenia badań lekarskich. Lekarze mają ocenić, czy R. może brać udział w rozprawach i samodzielnie odbywać podróże do sądu.

Ze względu ponowne badania lekarskie Sąd bezterminowo odroczył proces – decyzja o terminie kolejnej rozprawy zapadnie po zapoznaniu się sądu z najnowszą opinią biegłych lekarzy.

Przed wydaniem postanowienia sąd przesłuchał oskarżonego w kwestii jego kondycji zdrowotnej. Marian R. wielokrotnie powtarzał, że cierpi na wiele dysfunkcji: niedosłyszy (sąd wielokrotnie musiał powtarzać mu kolejne pytania), niedowidzi, ma niewładną prawą rękę, a po upadku, w wyniku którego stracił przytomność, lekarz zakazał mu samotnie opuszczać dom. Po opuszczeniu sali sądowej generał Marian R. nie sprawiał już jednak wrażenia zniedołężniałego starca; był uśmiechnięty, rozluźniony, jakby wrócił mu słuch, opowiadał dziennikarzom o swojej karierze w prokuraturze wojskowej.  

 

 

 ****

Jerzy Poksiński, „TUN” Tatar – Utnik – Nowicki. Represje wobec oficerów WP w latach 1949 – 1956, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1992

http://www.naszdziennik.pl/wp/50065,na-koszt-panstwa.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/59133,torturowal-z-wdziecznosci-dla-wladzy.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/88467,korekta-po-sedzim-gmyzie.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/98525,stalinowiec-w-sadowym-kokonie.html

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka